Poznasz to po pęcherzu.
Poważnie jednak to fakt, iż mi odpowiadasz także o czymś świadczy. Gdzieś tam głęboko wewnętrznie nie jesteś przekonany o mojej nierealności. Nie wierzysz również chyba w magię, chociaż ona byłaby dopuszczalna w świecie będącym wytworem wyobraźni. Różnica między Matrixem a Hogwartem jest niewielka.
Powołujesz się często na prawa przyrody tak jakby były czymś bezwarunkowo obowiązujacym, wynikającym z czegoś „obiektywnego”. Tymczasem @wasabi1084 będący tylko wyobrażeniem może mieć zupełnie inną fizykę i to on może mieć rację. Bo niby dlaczego nie?
To prawda że jesteśmy uwięzieni w świecie naszych zmysłów i o „rzeczywistości” - o ile istnieje - wiemy tylko tyle ile tymi zmysłami odbieramy. Dlatego jednak tworzymy modele i je ciągle weryfikujemy. I staramy się wybierać te, które najlepiej odpowiadają temu co „wiemy” a ponadto pozwalają na wnioskowanie o tym czego nie wiedzieliśmy. I w miarę doskonalenia coraz adekwatniej opisują to coś.
Model solipsystyczny jest jałowy podobnie jak modele religijne. Nie potrafię Ci udowodnić że Twój byt jest realny, podobnie jak Ty trzymając się tego modelu nie udowodnisz mi że istnieje elektron. Jednak przyjmując że to coś opisywane przez nas jako elektron istnieje realnie i posiada realne własności można zbudować komuter i mieć jasne światło w zimowe wieczory.
Pomyśl, gdybym był wytworem Twojego umysłu to posiadałbym tylko taką wiedzę jaką i Ty posiadasz.
Ale przecież ja 1 listopada odwiedzam groby Ohma, Fraunhofera, Liebiega, skłaniam głowę na parkingu gdzie złożono niegdyś ciało Wiliama Ockhama. Czy bez researchu potrafisz te miejsca wskazać?
Czy wiesz jak wygląda dawna manufaktura Fraunhofera? A ja wiem bo tam byłem.
Jeżeli zatem moja wiedza nie pochodzi od Ciebie to znaczy że nie jestem Twoim wyobrażeniem. I odwrotnie, jeżeli Ty posiadasz jakieś informacje czy wspomnienia, których ja nie jestem świadomy to oznacza że nie jesteś moim wyobrażeniem.
Jeżeli tak to jest nas już dwóch.
Owszem, możesz powyższego nie uznać za dowód formalny, wszak w momencie „pomiaru” musiałbym się z Tobą swoją wiedzą podzielić. Jednak Kartezjusz już by uznal.
A czy sam Corcoran mógł wiedzieć co przeżywał wymodelowany przez niego osobnik? Ja w to wątpię.