Nie. Teorii symulacji nie można ani obalić, ani potwierdzić w jakikolwiek sposób.
To trochę jak z istnieniem Boga. Nie można w żaden sposób obalić, ani potwierdzić.
Ty się nie mądruj. Tylko przeczytaj dokładnie post @Bradlee . To o czym my rozmawiamy nie jest teorią symulacji (tą główną) tylko jakaś tam opinia kogoś na jej temat. Nie obalamy tutaj teorii tylko tą opinię która starta się tłumaczyć jak ta teoria symulacji działa. W teorii symulacji symulacja zachodzi w superkomputerze a tutaj ktoś sobie wymyślił, że w świadomości. Jeżeli coś zachodzi w świadomości (symulacja) czyli nie ma żadnej symulacji. Bo świadomość jest prawdziwa, istnienie. W teorii symulacji nasza świadomość jest również symulacją.
Polecam
Nadal nie widzę sposobu jak można to obalić lub potwierdzić.
Z innej beczki, skąd wiadomo, że cokolwiek dookoła istnieje, że ktokolwiek postrzega świat w porównywalny sposób do kogokolwiek innego? Przecież mój czerwony kolor, może być twoim zielonym, i na odwrót. Niema jakiegokolwiek punktu odniesienia, bo każdy człowiek jest zamknięty we własnej obudowie, ma podpięte czujniki i zaprogramowane systemy przetwarzania. Ale równie dobrze może być bakterią w zupie i podczas swojego milisekundowego życia śnić sny o cywilizacji i lotach na marsa. Na dobrą sprawę takie rozważania to utopia na miarę Boga, który ma stworzyć kamień którego sam nie uniesie.
No w tej opinii świadomość nie jest symulacją. Bo to w świadomości zachodzi owa symulacja. A więc skoro moja świadomość nie jest symulacją to ja jestem realny. Nierealne jest tylko to co moja świadomość tworzy ale sama świadomość jest realna. To obala tą teorię. Bo jak pisałem wyżej główna teoria głosi, że moja świadomość również jest symulacją.
Skąd to wiesz? Może jesteś bytem nierealnym, tylko wytworem czyjejś świadomości, podprogramem i wszystko co ciebie otacza, jest wytworem tego umysłu, lub nawet twojego własnego umysłu, niekoniecznie w postaci fizycznej.
Ale na początek mam jedną stałą, która jak myślę działa w dowolnej rzeczywistości. Może nie na 100%, i jest to tylko założenie, ale to już jakiś punkt wyjścia do budowania reszty. Otóż założenie to brzmi tak, że jakakolwiek informacja posiada masę. Bez masy, niema informacji. Wbrew pozorom to bardzo istotna stała, która jest fundamentem rzeczywistości.
Czyli mówisz, że brak czegoś nie może być informacja? Szach mat!
Brak czegoś ma również masę, jeśli jest informacją. Cokolwiek co staje się informacją ma masę.
To przecież bardzo ładnie wyjaśnia wiele paradoksów fizyki kwantowej.
Zobacz jak działa np. połączenie kwantowe. Aby pojawiła się informacja, musisz ją poznać, a ona w tym momencie zaczyna mieć masę. To dlatego nie można przesyłać danych przez splątanie na nieskończoną odległość.
Nic nie ma masy, bo przeczy to definicji masy. Tutaj masz w zależności od teorii różne definicje masy ale nadal w uproszczeniu zawsze coś masz czy to obiekt czy pole. Nic nie może mieć więc masy
Połączenie kwantowe, dziwne że akurat to dajesz za przykład bo chciałem wykorzystać to jako kontrprzykład. Co prawda nie wiem czy to poprawna nazwa.
Odnosi się to odnośnie aktu pomiaru i dotyczy stanu cząsteczki. Poznając stan jednej połówki znamy automatycznie stan drugiej, niezależnie od odległości jakie je dzielą, stąd informacja jest szybsza od światła i nie może posiadać masy.
Więc wprost przeciwnie masa nie ma nic wspólnego z masą a ze stanem. Nic nie ma masy ale jest informacją. Jak np masz płyte cd to sekwencja wypalenia kropek a nie masa dysku przekazuje informacje. Oczywiście wtedy jest to fizyczna reprezentacja informacji tak jak ułożenie liter w książkach.
Już jest w tym momencie masa. Jakakolwiek informacja ma masę. Już świadomość, że ty wiesz, że tam niema nic to masa, bo to informacja i jakakolwiek informacja, gdziekolwiek i o czymkolwiek musi mieć masę w momencie gdy staje się informacją.
Informacja o niczym ma masę. Do momentu braku definicji, nic, jest niczym, ale jak tylko skierujesz na nic swoje zainteresowanie, to uzyskanie jakiejkolwiek informacji powoduje, że te dane nabierają masy.
Po prostu informacja musi mieć nośnik, aby można było ją w jakikolwiek sposób odczytać.
Dane na dysku też mają masę, wszystko, nawet jak myślisz o czymś, to masz tam masę. Nawet pojedyncza cząstka elementarna ma masę. Jakikolwiek sposób posiadania wiedzy o czymkolwiek = masa.
Spróbuj stworzyć dowolną informację, o czymkolwiek bez masy.
Właśnie o to chodzi, że informacja nie posiada masy. Nic nie mam masy, patrzenie na pustkę nie sprawi, że będzie to miało mase. Dane na dysku też nie mają masy, płyta ma jedynie fizyczną reprezentacje.
Jeżeli np. teraz mrugnąłeś i to zapamiętasz, jest to informacja dla ciebie, że murowałeś czy pomyślałeś o czymś. Nie generujesz jednak żadnej dodatkowej masy.
Najprostszym przykładem jest nic, ale nawet dla tej definicji może być myśl. To co pomyślałem sekundę temu nie ma masy, żadna masa nie została wytworzona. Informacje jest określona stanem a nie masą.
Ależ tak. Jak spojrzysz na pustkę, to informacja o tym, że to pustka natychmiast ma masę.
Przemyśl sobie.
Mają. Przecież są zapisane w postaci np. ładunku, albo cząsteczki, albo na dowolny inny sposób.
To przecież masa. Operujesz impulsami elektrycznymi, one mają masę.
Oczywiście, że ma, ba nawet sporo, bo to zarówno reakcje chemiczne jak i generowanie impulsów. Mnóstwo masy.
Historia naszej planety i życia na niej dowodzą, że ewentualny twórca symulacji w ogóle nad nią nie panuje.
Albo wręcz przeciwnie.
Za dużo ślepych zaułków i marnotrawstwa ogromnych zasobów jak na kogoś ogarniętego.
A to znowu podchodzi pod teorię z pewnych środowisk. Określają to tak, że twórca symulacji/świata chciał stworzyć istoty z wolną wolą i patrzeć jak to się będzie rozgrywać. Zaprowadzanie przez niego „porządków” gdy tylko istoty coś zepsują - automatycznie wyklucza eksperyment wolnej woli.
Twórca daje power - moc obliczeniową - możliwość istnienia w symulacji i nie pyta jak te zasoby zostaną zagospodarowane. Symulacje w których twórca wszystko porządkował stawały się takie same jak on, a tu ma być coś nowego?
Jest proste doświadczenie z kijem, które powinno dać Ci wystarczającą wiedzę.
To właśnie podstawa filozofii Kartezjusza.
Kartezjusz, powtarzam.
Ale istoty z „wolną wolą” to drobniuteńki ułameczek ślepych zaułków i procesów, o których wspominałem.
Czy jakbyś symulował pogodę, to byś programował słoneczko i idylle, czy burze, erupcje, opad ryb, tornada i najazdy kosmitów?
Niema takiego doświadczenia, które może dać odpowiedź na takie pytanie, co najwyżej dawkę humoru.
Ba, nawet nie możemy być pewni tego, że jesteśmy świadomi. Bo poczucie świadomości opiera się na założeniach, że to co myślimy dzieje się realnie, możemy przecież być restartowani dokładnie w tym momencie setki razy z dowolnymi danymi i nie będziemy zdawali sobie z tego sprawy.