Wniosek o progi zwalniające

To prawda. Oczywiście progi przeszkadzają i wkurzają, tak jak rowerzyści, którzy jadą środkiem drogi mimo, że obok jest droga dla rowerów, czy paniusie przechodzące przez środek jezdni, dziury w nawierzchni, przez które trzeba wydać kilka tysi na nowe opony czy felgi, bo niby można poczekać na policję, ale no, właśnie, trzeba czekać. I masa innych rzeczy.

Ale wiesz, można z tym żyć, bo o są pierdoły, i korona mi z głowy nie spadnie, jak przejadę kawałek 20-30km/h, albo puszczę tą bacie pędzącą środkiem jezdni.
Felgi też odżałuję, są tacy którzy za równowartość kupują całe auto i też są szczęśliwi, więc ja tym bardziej nie mam co narzekać, zwłaszcza, że w domu wszyscy zdrowi. :wink:

Również jestem osobą, która nie ma problemu, żeby przez próg przetoczyć się z prędkością zagrażającą cofnięciem się samochodu :grin: No ale ja obecnie mniej jeżdżę więc ten próg raz na jakiś czas to zero problemu. Rozumiem, że skoro @jajecpl zajechał zawieszenie w pół roku, to w tydzień jeździ tyle ile ja w 2 miesiące… no i tu jest właśnie ten problem.

W mojej dzielnicy w kilku miejscach jest takie podejście. Radarowy wyświetlacz a kilkadziesiąt metrów za nim łagodny próg https://wimetoznakowanie.pl/pl/p/Gumowy-prog-zwalniajacy-z-tasma-odblaskowa-900-mm-komplet-6%2C56-m/2321. To jest przed skrzyżowaniami. Sprawdza się. Niestety przez miejscowość żeby to było skuteczne to trzeba rozłożyć ze 3 progi. To może się nie spodobać.

Tarka

Fotoradar otwierający takie cuda szybko wszystkich nauczy kultury.
image

Bo dzielony wrukwia tylko kierowców samochodów.
Motocykliści mają go w poważaniu a ich z kolei wrukwia tylko zwalniający przed nosem samochód, chyba że jest opcja go objechać.

Mam taką jedna ulicę w Szczecinie, Nawtykali co 100 metrów. wszyscy bokiem jeżdżą. Omijają.

W Warszawie jest taka ulica Podleśna. Dzisiaj są tam progi co 100 metrów. Jak się, jedzie, to dosłownie chce się rzucać mięsem na prawo i lewo.

Z drugiej strony, 10 lat temu, gdy nie było progów uciekałem przed rozpędzonym pojazdem jadącym z górki na czołowe na chodnik, widziałem też ze dwa razy frunących w powietrzu ludzi na tej ulicy. Z perspektywy doświadczeń, uważam, że pomimo frustracji, dobrze, że zrobiono progi.

Bez entuzjazmu ale jednak przychylam się do tej opinii. Większy koszt eksploatacji zawieszenia jestem w stanie z bólem ale odżałować.

Jak dla mnie te wszystkie progi zwalniające to jedna wielka porażka. Sa rózne inne możliwości walki z nadmierną prędkością takie jak inne oznaczenie, czy tworzenie zwężeń na drodze. Ale progi taka opcją nie są…
Nie dość że są niewygodne to jeszcze mogą prowadzić do uszkodzenia samochodu.

W krajach zachodnich dawno już się z nich rezygnuje.
http://tioman.pl/pl/

Nie wiem czy zauważyłaś ale w krajach zachodnich jest zupełnie inna kultura na drogach.
U nas Janusz w swoim pastuchu jest królem szosy a ta należy tylko do niego.
Janusz nie wyhamuje jak mu dzieciak wyjdzie przed maskę?
Potrzymaj mu piwo.

Jeżeli będzie kultura, dobre drogi, wyższe mandaty tak żeby kara była odstraszająca to i potrzeba progów zniknie

To nie kwestia kar tylko mentalności.

to skazani jesteśmy na progi?

Doprawdy? W wielu krajach samo dojście pieszego do jezdni powoduje hamowanie pojazdu. W naszym kraju wprowadzenie takiego przepisu to dużo latających ludzi.
Jest nieprawdą, ze progi psują auta, pokonuje rocznie ok 80 000km i progi mi auta nie psują. Psują np. dziury na jezdni. Progi są oznaczone i znajdują się w miastach, gdzie jest dozwolona prędkość 50km/h, wyhamowanie z tej prędkości do 20-30 aby przejechać przez próg nie jest problemem.

Już 15 lat temu niemcy u nas przepuszczali pieszych mimo że nie musieli.
U nas dopiero niedawno prawo to wymusiło a i tak czasem ciężko się doczekać aż cię ktoś przepuści.

To swoją drogą, ale kary kultury nie uczą.


Mandat 500?
Za to powinna być dożywotnia utrata wszelkich uprawnień do prowadzenia pojazdów a pojazd zlicytowany na rzecz ofiar wypadków.

Możemy tez przedyskutować temat skandali fotoradarowych.

Potwierdzam, w Monachium ich nie widziałem, w każdym razie nie przypominam sobie.

Tylko że jest jedno “ale”.

Tu po prostu kierowcy stosują się do znaków. Jest strefa 30 to prawie wszyscy jadą te 30. Jadący szybciej to bardzo rzadki wyjątek.

Przez 5 lat widziałem może ze trzy stłuczki. W Warszawie tyle widywałem w tydzień lub dwa.

Odnośnie radarowych wyświetlaczy prędkości, to problem jest tego typu że trzeba z dwóch stron prawda? Bo on sprawdza tylko w jednym kierunku czy są jakieś rozwiązania inne?

btw. Co myslicie o zbiernaiu podpisów żeby zmienić kwoty mandatów w taryfikatorze? Taryfikator już 20 lat nie był aktualizowany, jako internauci możemy coś zrobić?