“ESXi w dzisiejszych czasach to szrot. Kiedyś VMWare było pionierem, dziś raczej mało znaczącym graczem.” dp óczom, dp bawiom (błędy zamierzone).
Widzę po raz kolejny nie masz nic sensownego do napisania.
Tego, co tu napisałeś, nie da się sensownie skomentować. Przeczy temu market share, przeczy IDC i Gartner. Przeczą doświadczenia zdobyte w wielu serwerowniach. Jak mam niby to skomentować?
Takich głupot mu nie wypisuj.
WSB nie robi inkrementacyjnych kopii, gdy te są przechowywane w folderach sieciowych. Tj. sam proces wykonywania kopii jest inkrementacyjny, ale przechowywana jest tylko ostatnia kopia.
WSB nie kompresuje kopii. O trudnym do odszyfrowania sposobie raportowaniu błędów MS nawet nie wspominam.
Jeśli ktoś odchodzi od VMWare, to z powodu kosztów, a nie z powodu tego, że to zły produkt.
To jest mój największy problem z KVM obecnie - brak naprawdę dobrej aplikacji do backupu. To chyba kwestia tego, że środowiska KVM są ciągle składane jak z klocków i brak jakiegoś zintegrowanego dominującego rozwiązania z dobrymi narzędziami (bo Proxmox póki co się nie nadaje). Może poza OpenStack, bo OpenStack ma chyba wszystko.
Chociażby tak jak teraz. Tylko wiesz, jeśli ktoś zbudował centra danych w oparciu o jakąś technologię wiele lat temu, nikt teraz nie będzie robił rewolucji.
Idealny może nie jest, to fakt.
Czy ja napisałem, że to zły produkt? Napisałem tylko, że już nie jest pionierem. W mojej opinii nie ma sensu pchać się w VMWare, gdy konkurencja robi to dobrze i w większości przypadków za darmo.
Większość narzędzi jest komercyjna. Nie wiem co masz na myśli, że jest składane z klocków. KVM to moduł w kernelu. Qemu to emulator, libvirt tym zarządza. Reszta narzędzi korzysta głównie z libvirta. Czy to VMM czy webpanel. Tylko narzędzie może Cię ograniczać.
Ja stawiam VMki w oparciu o wolumeny LVM. Do tego piszę sobie skrypt pod własne potrzeby i nie ogranicza mnie narzędzie, które ktoś mi dał. Skrypt robi snapshoty LVM, z których wykonywane są kopie. Dzięki temu nie trzeba wstrzymywać VMek. Jeśli ktoś ma qcow lub raw, też się da bez wstrzymywania VM. W każdym razie i tak zalecane jest, aby Windowsy byly na wolumenach raw, a nie qcow2, więc LVM sprawdza się tu idealnie.
Wybacz, że wcześniej tak nie odpisałem, ale siła argumentu “ESXi w dzisiejszych czasach to szrot." mnie tak powaliła, że nie wiedziałem co napisać. Nie piszę o starych rozwiązaniach. Piszę o poważnych serwerowniach, gdzie administratorzy doceniają siłę automatyzacji i argument wsparcia i serwisu. Jestem bardzo daleki od narzucania konkretnego rozwiązania (bo to w ogromnej mierze zależy od budżetu i sposobu budżetowania), ale jednak jeszcze dalszy jestem od nazywania szrotu - technologii, która ma największy udział w rynku. Nie pisząc już o tym, co VMware robi w świecie HCI. Z czystej ciekawości - miewasz wgląd w farmy, które mają setki maszyn wirtualnych? Bo tam, ręczne dzierganie skryptów i nie korzystanie z narzędzi, “które ktoś Ci dał” jest bardzo zgubne.
Ja zawsze na linuksa patrzę jak na klocki, z którym mogę sobie ułożyć jakieś rozwiązanie. Czasami układałem sam. Czasami dostawałem gotowy komplet. W wypadku backupu z KVM mam problem, bo nie wiem jakich elementów użyć i jak złożyć, by było dobrze.
Nie pracowałem z KVM w domu i nie czuję się z nim pewnie. Patrzę w internet: Hyper-V i EXSi dają rozwiązania do backupu, które są dalej rozwijane przez poważne firmy z dużym doświadczeniem. Citrix XEN ma swój backup wbudowany.
KVM? Nie ma standardu. Snapshot to punkt wyjściowy. Snapshot to nie repozytorium skompresowanych inkrementalnych kopii, z których mogę coś odzyskać. Nie ma jakiegoś superwendora, który by integrował taki backup pakując go razem z hypervisorem i resztą (i udostępniał to za darmo!). Nie ma rozwiązań komercyjnych. Nie ma wreszcie szerokiego konsensusu jak należy robić te kopie i z jakich narzędzi korzystać. To jest dla mnie problem z KVM.
Może trochę przesadziłem z tym szrotem. W każdym razie w zastosowaniach darmowych, w mojej opinii, szkoda czasu na ESXi.
Co do rozwiązań klastrowych, w takich rozwiazanich często projektuje się całość, łącznie z systemem kopii zapasowych, gdzie dobiera się odpowiednie rozwiązanie.
Ja pisałem o systuacji, którą ma autor postu, pojedynczy host. Sam mam takie sytuacje u klientów i mógłbym stosować Veeamy czy inne narzędzia, ale napisanie skryptu zajmuje mi 10 - 20 minut i dostosowuje go do danej sutuacji.
Przy rozwiązaniu klastrowym, podejście jest zupełnie inne i tu pracuję zespołowo, gdzie decyzję podejmuje cały zespół, a nie pojedyncza osoba.
@vries nie, nie snapshot to nie backup. Snapshot jest tylko po to, aby z niego zrobić kopię. Wolumen, na którym jest uruchomiony jest system plików może trwac zapisywanie, odczytywanie danych, snap daje Ci możliwość skopiowania systemu plików, który już nie ulegnie zmianie. Podobnie jest z plikami wirtualnych dysków. Qemu robi tymczasowy snap, na którym działa system, a potem go scala. Tak samo robi Hyper-V przy eksporcie.
https://wiki.libvirt.org/page/Live-disk-backup-with-active-blockcommit
Z LVM jest o tyle wygodniej, że robisz po prostu snapshot wolumenu.
Centra danych, które świadczą uslugi VPS KVM w jakiś sposób muszą robić backupy.
O ile jakiemuś handybackup bym nie zaufał, to nie wiedziałem, że Bakula ma wersję na KVM. No ale to rozwiązanie płatne, a w każdym razie wydaje mi się, że wersja community daje tylko możliwość robienia kopii przy użyciu klientów.
Odnośnie snapshotów, to powtórzę się. Sam snapshot, nawet skopiowany nie jest dla mnie rozwiązaniem. Mam parę dużych maszyn. Nie da się robić im kopii bez backupu inkrementalnego (bo takie backupy nie mieszczą się w oknie czasowym). Szkoda miejsca, jeśli backup nie jest formie spakowanej.
Widziałem sugestie, żeby robić kopie przy użyciu borga. Brakuje mi jednak jakiegoś szerszego potwierdzenia, że to działa jak należy. Na pewno nie dostarcza go dokumentacja, gdzie otwarcie twierdzą, że to może nie działać. Odtwarzanie tego też nie będzie jakieś super przyjemne.
Dlatego KVM jest moim zdaniem tu do tyłu, w porównaniu do konkurencji. Co nie zmienia faktu, że ma swoje zastosowania i zalety (o których zresztą piszesz i z którymi się zgadzam).
Ciesze się że moje niewinne pytania, często ewaluują i wykraczają poza temat, robi się gorąca dyskusja jednym słowem taniej myśleć o wirtualizacji na Linuxie, a jeśli chodzi o backupy to jak jest z snapshotami gdy posypał się całkowicie dysk i trzeba odzyskać całą jego zawartość?
Mam podobny temat potrzebuje wdrożyć wirtualizacje ale w moim przypadku chodzi o rozwiązanie klastrowe z HA też nie wiem czy ESXi czy jakieś rozwiązanie Linuxowe
5 Maszyn (Windows Server z usługami domenowymi, drugi WS na drugą lokalizacje, Linux Ubuntu z bazą MySQL, i Debiana (jako serwer pocztowy)
myślę postawić to na dwóch identycznych serwerach
i spiąć między sobą razem
do tego podłączyć jakąś macierz która będzie spięta z 1 i 2 serwerem światłem, w razie W przepina się z jednej maszyny na drugą, jednym słowem pierwszą może całkowicie szlak trafić a druga przejmie wszystkie obowiązki.
Pytanie co z dyskami VM czy istnieje opcja przekierowania ich bezpośrednio do macierzy zewnętrznej z dyskami czy one muszą być na serwerze w którym znajduje się VM i fizyczne dyski muszą być wpięte właśnie do serwera fizycznego, jaśniej mówiąc czy na serwerze 1 i 2 wystarczą dyski z samym system wirutalizacji a VM od nich umieścić można bezpośrednio w macierzy.
Robisz snapshot dysku i robisz jakoś kopię obrazu dysku VM ze snapshotu gdzieś poza serwer. A w każdym razie ja tak to widzę (aczkolwiek tylko teoretycznie, bo nie robiłem takich wdrożeń). Jeśli to raw, to sobie możesz zamontować i przeglądać jak normalny dysk.
@fanatyk_92
Gruby temat.
Co do systemu:
To nie za darmo - ok 20000zł netto za 3 hosty. ESXi działa ok. Nie mam zarzutów (poza ceną).
Poza tym nie robiłem nic na linuksie, więc się nie wypowiem. Mam klaster iSCSI w Hyper-V. Hyper-V jest bardziej upierdliwy niż ESXi, ale jest za darmo.
Jeśli chodzi o sprzęt: macierz (iSCSI lub FC) lub vSAN.
Musza być dwa identyczne serwery spięte ze sobą. Niezależnie od typu wdrożenia. Na każdym z tych serwerów zainstalowany hypervisor. To jest podstawa. Czy wymagać spięcia 10gb netem, czy nie zależy od tego jak szybko i jak często chcemy przerzucać maszyny pomiędzy serwerami. Ja mam 1gb.
Macierz - to prosta sprawa, albo FC, abo iSCSI. Podpina się i tam na macierzy upycha się VM-ki, a klaster dogaduje się, by nie uwalić systemu plików równoległym zapisem.
vSAN - nie ma macierzy, serwery są wyposażone w dyski (2x więcej dysków) na których są przechowywane VM-ki i synchronizują ich stan pomiędzy sobą przez połączenie internetowe.
Koszta mogą być podobne, ale nie muszą (vSAN można zrobić DUUUŻO taniej w specyficznych przypadkach). vSAN jest bardziej niezawodny (odpada macierz, która się może popsuć). Na linuksie są od tego rozproszone systemy plików. Na Hyper-V min. StarWind. XEN ma HA-Lizard. Takie rozwiązanie niestety negatywnie wpływa na wydajność (więcej odczytów i przesyłanie wszystkiego dwa razy). No i macierze mają różne śmieszne optymalizacje cachem i inne pierdoły (które najczęściej trzeba kupić dodatkową licencją).
To już nie ESXi. Najtaniej (jeśli VMware) to vSphere Essentials plus.
A jeśli dwie lokalizacje, to dopiero zaczyna się zabawa. HA raczej nie wystarczy (do tego jeszcze by się arbiter przydał oraz synchronizacja storage) - ale to już wyższe kwoty
Jeśli 2 lokalizacje, to jedna macierz jest słabym pomysłem.
Muszą być na zasobie zamapowanym do hipervisora (a przy HA, wszystkie fizyczne serwery w klastrze HA muszą mieć dostęp do danych)
To nie masz snapshota - to jeden z (wielu) powodów, dlaczego snapshot nie jest backupem.
Niekoniecznie.
Nie do końca, dużo by pisać, ale w podstawowej konfiguracji przestrzeni jest znacznie mniej, niż 1/2 dysków
Do tego vSAN nigdy nie jest tańszy (W CAPEX. w OPEX zazwyczaj jest tańszy). vSAN potrafi być znaaaaacznie szybszy od macierzy fizycznej (Ale to już bardzo mocno zależy od przypadku)
No i tutaj pojawia się pytanie czym dla “adminów” jest HA -
Ja uważam że prawdziwa redundancja jest wtedy gdy VM są odpalone niezależnie na dwóch różnych fizycznych maszynach, natomiast znam takich dla których redundancja to klon VM ale na tej samej maszynie i przed czym go to chroni ? tak naprawdę przed niczym.
Chociaż w sumie redundancja na dwóch różnych serwerach fizycznych chroni tak naprawdę przed uszkodzeniem ewnetualnym jednego z serwerów fizycznie (procek, płyta, karty itd), a co gdy jakiś “syf” w postaci ransomware się wkradnie przecież i jedna i drugą VM zapaskudzi, nawet jak będą na osobnej fizycznie maszynie, wtedy pozostaje jak zawsze i wszędzie niezastąpiony backup… jeśli się myle to mnie poprawcie
Chyba myślimy o trochę innych rozwiązaniach.
Robiłem obliczenia na taki tani vSAN i jest tańszy. Jak? 2 serwery Supermicro + kontroler + 8 dysków SATA SSD Samsunga na każdy. Nie ma szans, by macierz w jakiejkolwiek konfiguracji wyszła taniej. Nie wypada to tak samo wydajnościowo i jakościowo, ale jeśli chodzi o tanie uruchomienie HA, to vSAN potrafi być tańszy.
Aczkolwiek widzę, że główni dostawcy zeszli trochę z cenami dysków i nie ma takiej różnicy jak rok temu.
Mówimy tu clusteringu na poziomie hypervisora. To oznacza, że VM działa na jednym z nodów klastra. Jeśli sobie zażyczymy może zacząć działać na drugim. Po awarii jednego z nodów może też samoczynnie odpalić się na drugim.
Uszkodzenie uszkodzeniem, ale hypervisor też musisz aktualizować. Wtedy musisz wszystkie maszyny wyłączyć, jak nie masz HA. Bez tego rozwiązania VM nie jest w stanie działać w trybie ciągłym. Aczkolwiek to takie HA tak naprawdę nie pozwala na utrzymanie usługi 24/7. Do tego trzeba mieć odpowiednio zaprojektowaną aplikację.
HA nie chroni przed ransomware. HA nie jest alternatywą dla backupu.
Po pierwsze nie używam zabawek typu supermicro, ale nawet to pomijam - patrzyłeś ostatnio na ceny licencji vSAN?
Nie prawda. Mylisz migrację z HA.
HA nie służy do tego HA zwiększa dostępność usług, ale nie działa proaktywnie. HA służy do restartu hosta na innej maszynie w razie padnięcia maszyny.
Jak dla mnie live migration w ramach klastra jest częścią funkcjonalności HA klastra. Więc nam się tu definicja HA rozjeżdża.
Mówiłem, że myślisz o innym rozwiązaniu. Ty zapewne o VMWare, a ja o np. Hyper-V z StarWind, gdzie licencje jest darmowa dla takiego wdrożenia.
vSAN to nazwa technologii VMware… Niby mała literka, ale VSAN a vSAN to spora różnica.
W pracy nie używam raczej zabawek, a z mojego punktu widzenia rozwiązanie dla SMB to zabawka. Stąd nie używam StarWind. Jeśli piszemy o Hyper-V, to S2D.
Nie interesuje mnie, czym dla Ciebie jest HA. Interesuje mnie, czym dla rynku serwerowego jest HA.