Wybór aparatu

Dałem link jakim. Canon EOS400D jakieś było robione chyba 40 albo 50D. Konik chyba.
Plus manualne obiektywy m42. 200mm. Takie po 100-200zł

Okej dzięki, mam jeszcze jedno pytanie, jak oceniasz stan tego aparatu? https://allegro.pl/oferta/e-oko-canon-400d-18-55-3-5-5-6-ii-gw-komis-w-wa-10464393067

Wygląda ok. ale w podobnej cenie masz link a to lepszy aparat podobnych możliwościach.

Po wierzchu ładny, wewnątrz loteria.

1 polubienie

Tylko ten jest bez obiektywu, a nie zbyt znam się na dobraniu odpowiedniego obiektywu

No i już na samym początku się zaczyna problem, o którym pisałem innemu koledze, że Tobie kupowanie na własna rękę, a poza tym okazyjne, czy np. na OLX będzie sprawiało kłopot. A lustrzanki nie kupuje się dla jednego obiektywu. Ten pierwszy powinien spełniać funkcję obiektywu podstawowego, uniwersalnego. Czy wiesz, co to znaczy? Ten następny to może być jakiś dłuższy tele, albo super szerokokątny, a następny portretowy, itd. Wszystko zależy w jakim kierunku wyewoluują Twoje zainteresowania tematyczne.
I pamiętaj, że kupując z drugiej ręki - tanio nie zawsze znaczy tanio.

Nie rozumiem dlaczego “lustrzanki nie kupuje się dla jednego obiektywu” ?

Bo widzisz sprawa ma się tak, że jeśli chcesz zrobić ładny portret, to najlepiej wychodzą one ogniskową w okolicy 100mm. Dzięki temu twarz nie jest zniekształcona i można rozmyć kalesony wujka które wiszą na płocie. Ale już sarna w oddali czy wiewiór potrzebuje większego zbliżenia.
Więc albo trzeba zamontować do aparatu inny obiektyw, albo mieć zoom.
Tyle tylko, że obiektywy które mają zoom są bardzo trudne w wykonaniu i sporo ustępują tym które są stałoogniskowe, czyli takie bez zbliżania i oddalania. To powoduje, że producenci robią takie szkła o względnie dobrych parametrach tylko w ograniczonym zakresie zmiany. Z tym, że takie zabawki kosztują po kilka tysięcy.

Kupując lustro masz możliwość zamontowania obiektywu takiego jaki jest potrzebny do twojego celu. Planujesz wycieczkę do ZOO bierzesz dwa szkła i już. Ale jak chcesz robić motyle, to zakładasz sobie inne, bo te do wiewiórek zwyczajnie się nie nadają do tego celu.

Obiektywy sobie spokojnie kupisz do swojego celu jakie ci będą potrzebne. To one są kwintesencją wszystkiego, sam korpus jest o wiele mniej istotny.

1 polubienie

Jak się ktoś uprze to oczywiście można. Ale tym się różnią kompakty od aparatów z wymienną optyką, że w tych pierwszych jest jeden obiektyw i jest zamocowany na stałe, a w tych drugich nie. Jeśli kupuje się kompakt, to jest ważne, aby kupować aparat, którego obiektyw ma szeroki zakres ogniskowych, od szerokiego kąta do dłuższego tele. Wtedy ten jeden obiektyw wystarczy praktycznie na wszystkie dystanse od fotografowanego obiektu. Natomiast istotą wymienności obiektywów w czy to lustrzankach, czy “bezlusterkowcach”, jest możliwość dostosowania różnych obiektywów specjalizowanych w zależności od celów i warunków fotografowania. I za to się płaci. Jest zatem jeden korpus (body) i może być cała walizka obiektywów. Minimum sensu kupowania lustrzanki jest zatem posiadanie do niej minimum dwóch obiektywów. A to, jakie obiektywy będą Ci potrzebne zdecyduje czas i Twoje rosnące doświadczenie. Wskazany przez Ciebie link do Allegro przedstawia aparat z obiektywem o zakresie ogniskowych 18-55. To jest taki typowy kitowy obiektyw, który będzie jeszcze dobry na spacerze do parku do fotografowania grupy znajomych, ale fotografować nim wiewiórek, czy ptaków już się nie da. Na jego miejscu potrzebny by był obiektyw np. 18-135 za ponad 2 tys. zł. Z takim jednym już można pokusić się wypuszczać się w plener, bo ma i szeroki kąt (18mm) i niezłe tele (135mm). I od razu i tak wskakujesz na wysokie koszty.

Dlatego więc warto rozważyć zakup zaawansowanego kompaktu np. Panasonic FZ82 lub Sony HX400V. W cenie ok. 1,5 tys zł. każdy. Mają ogromne zoomy, odpowiednio x60 i x50. Obiektyw Panasonica jest nieco jaśniejszy i czułość ISO ma lepszą niż Sony. Panasonic ISO 6400, Sony ISO 3200. Ale przy zastosowaniu statywu w Sony osiąga się opcjonalna czułość 12800. Sony ma obiektyw Zeissa, a Panasonic Vario, też dobry. Ale kąt widzenia na najmniejszej ogniskowej Panasonic ma większy, co pozwala szerzej ująć obiekt fotografowany. Daję lekkie wskazanie na Panasonica. No i masz gwarancje na sprzęt przy zakupie nowego w sklepie.

Tak, tylko po pierwszej wizycie w lesie wiadomo, że to się nie nadaje za bardzo do zwierząt. Chyba, że są w klatkach. :wink:

Tak szczerze, przechodziłeś okres posiadania jakiegoś aparatu, zanim miałeś lustro? Jeśli chciałeś cokolwiek osiągnąć, to za każdym razem z małpką, nawet wypasioną, człowiek natykał się na bariery. l

Dlatego mój kolega, wielki miłośnik fotografowania ptaków, ma body Canona 5D, Mark ileś tam i lufę armatnią, razem chyba długości kałacha. A wszystko za wartość samochodu. :smiley:
To, co sugerujesz oznacza, że dla perfekcyjnego fotografowania zwierząt w ruchu i tak taki zwykły obiektyw, aby utrzymać się w reżimie zakupu za kilka setek złotych wraz z body (nawet używanym), nie będzie się nadawał. Teoretyzować oczywiście można mówiąc co jest dobre, a co nie, ale zauważ, że @Verka ma już na starcie problem z ustaleniem jaki obiektyw byłby dobry do owego body Canon 40D. Dlatego sugerowałem kompakt, ale zaawansowany, a nie małpkę.

Powiedz teraz sam: ile masz obiektywów do swojego aparatu. Ja się przyznam od razu: siedem. I brakuje mi czegoś dobrego do portretu, więc byłby ósmy.

A nie prawda. Właśnie urok m42 i lustra, objawia się tym, że za grosze dostajemy w łapki sprzęt, który jeszcze kilkadziesiąt lat temu, był zarezerwowany dla profesjonalistów i kosztował majątek.
Tak naprawdę jedyne czego mu brakuje to szybki autofokus, ale z tym można sobie poradzić.

Dużo. Np. kawałek kolekcji m42 (akurat mam zdjęcie pod ręką)

Te zdobyłem w stanie niemal fabrycznym.

Moja pierwsza lustrzanka w życiu to Zenit TTL (lata 80-te), ale był jeszcze na film i drugiego obiektywu nie miałem. Przed Zanitem miałem kilka “małpek” na film, takich jakie były osiągalne w handlu w czasach PRL (Druch, Smiena Certo, Zorkij). Potem przyszedł czas na japońszczyznę od Minolty Dwa aparaty, w tym lustrzanka (i404), ale dostępność innych obiektywów do niej była problemem. Następnym był Panasonic FZ30. Świetne szkło, ale po jakimś czasie max. czułość 400 okazała problemem. Robił na RAW-ach. Był niezwykle szybki (autofokus). Fantastyczne makro. Potem przesiadłem się na lustrzanki Sony. Najpierw A37, a od kilku lat A68. Od tego czasu przybyło mi różnych akcesoriów (filtry, nasadki, pierścienie, statywy, wyzwalacze zdalne, lampa zewnętrzna, środki konserwacji)
Ten czas jaki upływał, gdy zmieniały się moje aparaty i optyka, to czas dojrzewania. To trwało lata i wymagało nakładów. Ale pierwsze i dlatego najważniejsze doświadczenie z cyfrówkami , to właśnie czas kompaktu FZ30. To dzięki niemu po latach wiedziałem dokładnie czego mi brak, czego potrzebuję, choć na to nakładało się zawsze jakieś ograniczenie finansowe. Nie można mieć wszystkiego.
W sumie moje amatorskie fotografowanie to w tej chwili 57 lat.

Miło. Powiedz to teraz kol. @Verka. Już widzę, jak ona pędzi to kupić. :wink:

Kilka młodych osób zaraziłem. Wiesz co robiło zawsze największe wrażenie? Efekt otwartych ust u ich kolegów z wypasionym czasami sprzętem za grubą kasę, którzy efektami nie dorównywali im do pięt, bo im się wydawało, że takie rzeczy to tylko za grubą kasę.

Canon 50mm F1.8
Około 400 zł

1 polubienie

Ale za te same pieniądze masz 50mm + 200mm + zestaw do makro, plus przelotka na m42 + frytki i pizza. Poza tym 50mm za 400zł od Canona, to plastik, fantastik, delikatniutkie, plastikowe szkiełko. Ale i tak fajne.

Chyląc czoła przed Waszym doświadczeniem, pragnąłbym jednak zauważyć że możecie przedobrzyć.

Świetny aparat z potężnym obiektywem może stać się przeszkodą kiedy dynda na piersi podczas wędrówki. Mówię to jako wędrowiec. Kiedy teren jest nieco trudniejszy trzeba go schować do torby. Jednak żeby użyć należy go wydobyć, dobrać obiektyw i tak dalej. To dobre kiedy robimy sobie sesję, natomiast podczas marszu czy przedzierania się przez chaszcze demotywuje. Rzadziej sięga się po aparat. Miałem Zenita TTL, potem Minoltę, bodajże A1. Robiły dobre zdjęcia ale musiałem bardzo uważać żeby ich nie roztrzaskać o pnie lub skały. Każde potkniecie się oznaczało rozpaczliwe łapanie aparatu. Dziś mam przytroczony do paska kompakt. Nie odczuwam go nawet. W razie potrzeby sięgam i tyle.

Koleżanka chce robić zdjęcia przyrodzie, zwierzątkom itd, ale nie wiadomo czy gotowa jest czatować pół godziny lub godzinę aż dzik raczy się pokazać. Może chce fotografować “przy okazji”? Może nie ma ambicji artystycznych, nie myśli o operowaniu głębią ostrości?

A może jej, tak jak mi, wystarczy takie coś?

Co z tego że niedoskonałe technicznie, kiedy patrząc na nie powracam na szlak, przypominam sobie wilgotną rześkość jesiennego poranka lub urok tej wpół zapomnianej kapliczki (nota bene na zdjęciu widać prawdziwy, jedyny dojazd do kościółka i cmentarzyka.)

Do takich celów kompakt wiszący u paska jest zupełnie wystarczający. A kiedy Koleżanka nabierze doświadczenia i uświadomi sobie co ją najbardziej pociąga to poszuka sobie odpowiedniego sprzętu.

1 polubienie

Bardzo rozsądne podsumowanie dyskusji, dlatego dałem Ci plusa, ale kierujesz je chyba także do samej zainteresowanej. Ja postulowałem kompakt, nawet i z dużym zoomem (x50), co nie oznacza, że podczas spacerowania po terenie wystaje jakaś długa lufa, która może zaczepić o coś. Aparat podczas marszu w trudnym terenie powinien być wyłączony, a wtedy zoom jest też zamknięty i aparat powinien być w futerale. Zresztą zoom np. po minucie bezczynności sam się powinien schować, a aparat wyłączyć. Natomiast żaden obiektyw lustrzanki nie schowa się. Sam od lat fotografuje lustrzankami i to w gęstwinach leśnych, w tym wiele ze statywem, więc wiem, przed czym ostrzegasz, ale to jest kwestia koordynacji ruchowej fotografa i wyobraźni.
Jeżeli jednak sugerujesz coś mniejszego gabarytowo (bo wystarczy), to np. kompakt Sony HX80/HX90 jest w sam raz. Zoom x30 i obiektyw Zeissa oraz wysuwany wziernik. Ma taki moja małżonka, więc wiem jak się zachowuje i co może. I nie jest to w powszechnym rozumieniu małpka, choć ma takie rozmiary. Można trzymać w kieszeni, albo w małym futeraliku na pasku.
Pozdrawiam.

Ale Canonowskie 50mm ma przynajmniej autofocus :smiley: Obawiam się, że przekombinowujesz, już samo nauczenie się zależności między trójką przesłona-czas-iso będzie wyzwaniem dla początkującego, a Ty mówisz o ręcznym ustawianiu ostrości…

Do osób polecających kompakt - jeśli hobby “nie chwyci”, to Weronika nie sprzeda go za 1500 zł tylko prędzej za 500.
Ceny obiektywów do lustrzanek praktycznie się NIE ZMIENIAJĄ dopóki wspierane jest mocowanie. A jest wspierane i jeszcze chwilę będzie zanim rynek zdominuje Canon RF. Dlatego jak teraz kupi sobie używaną lustrzankę za 500 zł i obiektyw za 400 zł to bez łaski sprzeda obie te rzeczy za rok za podobne kwoty. Jak uzna, że jednak woli iPhone, kompakt, bezlusterkowca czy cokolwiek innego to łatwo puści te sprzęty dalej, bo “podatek od nowości” został już opłacony.

Jedyne co może się zepsuć to migawka. Owszem, koszt nie jest mały, ale jeśli wybierze ofertę gdzie przebieg jest niewielki (typu właśnie do 20 tys. klatek) to jest jeszcze spora szansa że aparat pociągnie drugie tyle. A ile trwa zrobienie 20 tys. zdjęć dla amatora? Parę lat jak nic.