Zadawanie prac domowych nielegalne?

Zadania z matematyki, wypracowania z języka polskiego i inne prace domowe zadawane od lat wszystkim polskim uczniom są nielegalne - uważa rzecznik praw ucznia Krzysztof Olędzki. Jego zdaniem zmuszanie uczniów do odrabiania lekcji w domu to ograniczanie ich konstytucyjnego prawa do wypoczynku.

Rzecznik praw ucznia dopiero zaczyna batalię o uznanie odrabiania lekcji w domu za nieobowiązkowe. Dzisiaj - jak informuje “Metro” - jego raport dotyczący prac domowych trafi do Rzecznika Praw Obywatelskich i do Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Skąd pomysł, by zająć się tym tematem? To efekt skarg rodziców, które napływają do biura rzecznika. Matki i ojcowie żalą się, że ich dzieci wracają ze szkoły i nie mają chwili odpoczynku, bo do późnej nocy ślęczą nad książkami.

“Urząd, a szkoła jest urzędem, może robić tylko to, do czego ma uprawnienia. Nie ma przepisów dających jej prawo zadawania prac domowych” - twierdzi rzecznik.

Jego zdaniem, zmuszanie uczniów do odrabiania lekcji w domu to ograniczenie wolności i prawa do wypoczynku dzieci, o którym mówi art. 31 Konstytucji i art. 31 Konwencji Praw Dziecka.

Źródło Dziennik.pl

Co o tym sądzicie?

Mi sie wydaje, że to nawet dobre. Nie podoba mi się takie siedzenie całe dnie a czasem i noce nad zadaniami domowymi. Choć z drugiej strony zadania pomagają utrwalić wiedzę.

Nie chodzę już do szkoły ale powiem tak, że to co powiedział pan rzecznik wywoła wielką burzę w szkołach i w mediach a pożytku to z tego nie będzie żadnego. Uważam, że prace domowe są jedynym dobrym sposobem zmobilizowania ucznia do nauki, Mówię to z własnego doświadczenia. Jeśli uczeń nie poświęci nauce żadnej chwili w domu to z czym pójdzie następnego dnia do szkoły. Nie będzie pamiętał prawie nic, co było na zajęciach poprzedniego dnia.

Wywoła to tylko niepotrzebne komentarze uczniów względem nauczycieli oraz doprowadzi do tego, że uczniowie zaczną doszukiwać się we wszystkim łamaniem ich podstawowych praw.

Jestem za… najlepie niech dzieci wcale się nie uczą. Teraz mamy specjalistów najlepszych na świecie, a za dwadzieścia lat będziemy mieli “najlepszych” analfabetów. Tylko więcej takich głosów…

Jestem uczniem i z mojego punktu widzenia jest za dużo i sprawdzianów i zadań domowych.

Zgadzam się, że robiąc zadanie z, na przykład chemii lub matematyki (to są akurat moje ulubione przedmioty :stuck_out_tongue: ) można się coś nauczyć. Ale z polskiego, gdzie ślęczy się godziny nad jednym wypracowaniem? Co to nam da?

A co do poprzednich wypowiedzi, to robienie wypracowania, a uczenie się z książką i zeszytem w ręku do dwie całkiem różne rzeczy. Jak ktoś słucha na lekcji to robienie kilka razy tych samych przykładów jest mu niepotrzebne.

I to jest moje zdanie :wink:

Jestem w liceum i uważam to za dobre rozwiązanie. Dzień w dzień na 8 do szkoły, w domu po 16, obiadek i na lekcje dodatkowe, w domu przed 20 - zrobić prace domowe to kolejne 2-3 godziny przy biurku.

A co do edukacji narodowej - jak ktoś nie ma ambicji to nawet zadania mu nie pomogą. Jak ktoś chodzi na wagary itp. to i tak dużo ze szkoły nie wyniesie Jak ktoś wie co chce to będzie się starał i robił na własną rekę zadania z książek z przedmiotów na których mu zależy. Jestem na profilu matematyczno-informatycznym i krew mnie zalewa kiedy cały dzień mam pisać wypracowanie na WOS, WOK czy PO.

To samo tylko 1 klasa technikum i inny profil. Pozdro.

Zawsze znajdzie się ktoś, kto chce byś „świętszy od Papieża” do tej pory nie słyszałem o rzeczniku praw ucznia. A teraz proszę bardzo – w każdej telewizji, radiu w gazecie już było albo będzie pisać.

Popieram :slight_smile: Ja się wybieram na filologię angielską, a dopóki ślęczę w trzeciej klasie liceum męczę się z matmą, fizą itp… na WOS też mam uczulenie, ale gdzie tam, muszę czytać na WOS dodatkowe lektury, opracowywać je, itd itp, matma, fiza bla bla bla - nauczyciele w większości zachowują się tak, jakbyśmy mieli tylko ich przedmiot, a umiejętność np. rozwiązywania równań n-tego stopnia i symbolu Newtona na pewno mi się w życiu przyda, za nauczyciela angielskiego albo tłumacza na pewno mnie nie wezmą bez matury z fizy :stuck_out_tongue:

Przesadzanie w żadną stronę nie jest dobre. Jest dużo zadań, ale jakby w ogóle zrezygnować też nie było by dobrze. Jakbym nie miał zadawanych prac domowych to bym nie robił żadnych zadań. Nie popieram zadawania dużo z innych przedmiotów niż tych które mnie interesują, ale niektórym może się to przydać jak np. w ostatnim roku mu się odmieni i na maturze zechce zdawać co innego niż miał w profilu. Ale to są wyjątki.

Niech zrobią tak, że każdy uczeń musi wybrać dwa przedmioty, z których deklaruje się robić zadania, a z reszty może ale nie musi…

Niech zwolnią kogoś z pracy…

=D> No i jaki w tym sens ?

Taki, że będe robił zadania tylko z maty i fizy, a z innych polskich czy historii nie :stuck_out_tongue: A jaki sens w zuepełnym nie robieniu zadań?

a woqule czy jaki sens jest chodzenie na lekcje które nikomu w dalszym życiu się nie przydadzą ?

Po za tym niektórzy nauczyciele trochę przesadzają, siedzi sobie i bawi się telefonem/Gazetą na lekcji ale wcześniej zada co mamy przeczytać na lekcji a potem zadaje prace domową (bardzo dużą) ;/

![-o<

jak dla mnie glupota i guzik mnie obchodzi co sobie szanowny rzecznik o tym mysli

uwazam ze prace domowe sa potrzebne a dyskutowac mozna jedynie o tym jak duzo ich jest i czy ewentualnie nie jest ich zbyt duzo

Posłuchałem dzisiaj w TV pana rzecznika (mała litera celowa), poczytałem Wasze posty i jestem lekko… skonsternowany.

Najpierw pan rzecznik - to, co plecie, jest jaskrawym przykładem, kiedy to interpretacja prawa przeważa nad zdrowym rozsądkiem. W sumie można by się zapytać, dlaczego pan rzecznik chce narzucić nauczycielom niezadawanie prac domowych ? Czy ma do tego uprawnienia ? Przecież też jest częścią urzędu ? Czy w ten sposób nie łamie aby jakiegoś przepisu prawa, konstytucji czy czegoś tam jeszcze ? Że to głupota, co piszę ? Oczywiście, taka sama jak twierdzenie pana rzecznika.

No a teraz Wy - czytam sobie, że szkoła jest be, bo nauczyciele zadaja Wam z przedmiotów, które Was nie interesują. A niby co - mieliby może robić ankietę, komu co zadać ? Za chwilę się okaże, że klasówki też powinni pisać tylko ci, których to interesuje. A wywołanie do tablicy jest zamachem na wolność obywatela.

Ja juz dawno skończyłem szkołę, ale wcale nie było nam łatwiej niz Wam (mam tu na myśli moje pokolenie).

Szkoła podstawowa, 5 lat technikum (z racji profilu niełatwe - geologia), matura - i żyję, mam sie dobrze. Nie jestem znerwicowany, zestresowany. Było nawet trudniej - nie było internetu, komputery dopiero raczkowały, nie było próbnych matur, amnestii maturalnej, nauczyciel nie był więźniem ucznia (mógł na niego krzyknąć i żaden rodzic nie biegł na skargę).

Prace domowe nie tylko utrwalaja wiedzę, ale pozwalają też nabyć przy okazji nową, poza tym uczą obowiązkowości.

Dlatego mam nadzieję, że pomysł pana rzecznika pójdzie do kosza, bo aż się boję, co jeszcze wymyśli, podbudowany swoim “sukcesem”. Już teraz coraz więcej mamy analfabetów, którzy maja problemy z poprawnym pisaniem czy czytaniem, a takie pomysły mogą ich tylko pomnożyć.

Pan rzecznik się przyznał, że w jednej klasie nie zdał, przez “utarczki” z nauczycielami :stuck_out_tongue:

niech zrobi żeby wyluzowali troche z zadankami domowymi, bo odrabiać i tak trzeba bo później same prolemy uczeń będzie miał, też jestem w 1LO idę na 8 do sql, wracam codzinenie po 15 w chatę a w pon ok 17 no to zjem ten obiadek siąde do lekcji no to jest 20 i zacząć się uczyć trzeba no i teraz komu się chce uczyć o tej godzinie jak czlowiek jest zmęczony bo całym dniu i nie ma nawet chwili wolnego czasu dla siebie, a zwłaszcza że teraz jest zima ;/ to jedynie musze wstac o 5 i się rano uczyć

Witajcie !!

Ja na szczęście etap edukacji mam już za sobą, ale jak czytam posty w temacie - szczególnie napisane przez osoby młode, które jeszcze się uczą - to włos mi się na głowie jeży. Rzeczywiście pomysły polskich polityków, urzędników, etc to czysta parodia. Jak na razie samodzielna praca w domu to jedyna możliwość nauki i zrozumienia zagadnień poruszanych w szkołach - jak na razie nikt nic lepszego nie wymyślił i lepiej, by się nikt nie brał, bo wkrótce i my w Polsce będziemy mieli “amerykański analfabetyzm”. Tam system szkolnictwa wygląda nieco inaczej, bo uczniowie prawie cały dzień spędzają w szkole, a do domu praktycznie nic nie dostają i jaki jest rezultat ?? Zapytasz kogoś, ile jest 6x7, a on zapyta o kalkulator. Już nie wspominając o pisowni, słownictwie i gramatyce czy też geografii - większość Amerykanów (ponad 63%) Polski szukałoby w Afryce…

Już i tak reforma szkolnictwa powoduje, że społeczeństwo zamiast iść do przodu - cofa się !!

Z pozdrowieniami

Dimatheus