Zakaz wnoszenia telefonu do szkoły. co sądzicie?

I dzieciaki się na to zgadzali? Przecież byle idiota wie, że szkoła nie ma prawa zmuszać cię do niczego, co nie jest objęte programem nauczania. W ogóle nie mogą do niczego przymusić. 

 

Zabranie cudzej własności też nie jest zgodne z prawem.

Z drugiej strony czego się dziwić, że uczniowie wolą przeglądać fejsbuka na lekcji niż słuchać, skoro w większości przypadków lekcje prowadzone są w tak nudny sposób, że aż odechciewa się w ogóle chodzić do szkoły? Jeżeli lekcje są prowadzone w sposób ciekawy to rzadko kiedy ktokolwiek skupia się telefonie i wiem to z autopsji. Jest XXI wiek, a szkolnictwo i sposoby nauczania jak dla mnie wyglądają na poziom końcówka antyku/wczesne średniowiecze.

Serio, wystarczy wejść w komentarze na YT u użytkownika SciFun. Ciekawy sposób przedstawienia nauki, i jakie jest wzięcie.

Zakaz wnoszenia telefonów komórkowych do szkoły jest moim zdaniem zupełnie nietrafionym pomysłem. U mnie w szkole(jak jeszcze do niej chodziłem) wystarczyło wyciszyć telefon na zajęciach i kłopot z głowy. Korzystanie z telefonów podczas zajęć jest moim zdaniem karygodne lecz nie powinno się zakazywać używania na terenie szkoły np. podczas przerwy. 

przemek7525 dokładnie! U mnie w LO nauczycielka od matmy “tłumaczy” przez 5 minut zagadnienie, potem żadnych pytań tylko do tablicy. Nie wiesz - pała. I cała lekcja polega na braniu do tablicy a pozostała część klasy się nudzi.

A już np. na takiej historii mamy sami omówić zagadnienie opierając się na podręczniku, pracujemy w grupach i każdy ma konkretne zadanie. I widać po ocenach że to się sprawdza.

Opcja z szatnią nierealna. W niektórych szkołach to widzę już zupełnie powariowali i nie wiedzą co wymyślać. 

 

Taaak… taki, który pokryłby szkołę, mógłby pokryć również np BTS’a - zgłoszenie od operatora GSM i wizyta ABW w szkole murowana. Na takie urządzenia trzeba zezwolenie przynajmniej Komendanta wojewódzkiego Policji. I wątpię żeby szkoła takowe dostała.

 

Nie łatwiej delikwenta, który się bawi komórką wyciągnąć do tablicy lub zastosować odpowiedzialność zbiorową i kartkóweczkę strzelić?

Skoro jest czas na zabawę telefonem, to znaczy że materiał jest opanowany.

Nie kojarzę, żeby z odpowiedzialności zbiorowej kiedykolwiek coś dobrego wniknęło, ale wizyta pod tablicą jak najbardziej myślę, że może zdziałać cuda :wink:

No nie wiem… u nas działało, o ile było dawkowane z głową. Następnym razem kiedy w ręce pojawi się komórka, belfer nie będzie nawet musiał gardła strzępić - reszta klasy takiego delikwenta szybciutko przywoła do pionu. 

 

Chyba że “nic dobrego dla ucznia” masz na myśli, wówczas żadna forma dyscyplinowania nie jest mu miła, bo przecież ogranicza się w jakiś sposób jego wolność. Z czasem niektóre poglądy się zmieniają… jak widzę jak ludzie się zachowują w pracy (powiedzmy w wieku studenckim), to śmiem twierdzić że odrobina zamordyzmu za młodu wcale by im nie zaszkodziła.

U nas raczej nauczyciel próbujący karać wszystkich za 1 osobę miał po takim wyczynie całą klasę przeciwko sobie.

Tak wgl. Co do prowadzenia lekcji. Na wf W podstawówce same 5, prowadziłem rozgrzewki. A jak zapomniałem stroju to wielki ból. Teraz w gimnazjum lece ledwo na 3 a “zapomnienie” stroju to zbawienie. Cały czas to samo. Tzn. Rozgrzewka i kosz. I przez cały rok. Choć czasem na dwór wychodzimy pobiegać i grać w nogę. Ja się pytam. Po co wf, który zamiast uczyć czegoś, kształcić się w jakiejś dziedzinie sportu narzuca jeden schemat? Ja kocham siatkowkę! Przez całe gimnazjum graliśmy dwa razy! A ja jestem na trzecim roku! To chyba coś nie tak. Przez to nie lubię w-f a w mojej miejscowości z tego co wiem nie ma żadnego klubu dla chłopaków. A orliki nie mają nigdzie wyposażenia dostatecznego by pograć w kosza. Pierdz… te orliki. Są przystosowane tylko do 3 sportów. Czyli kosz, noga i ręczna.

Tak dokładnie: jesteś w trzeciej  klasie.

 

Zanim  będziesz na trzecim  roku (studia licencjackie) to jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie …

 

Tak szczerze do  czego  Ci  ta komórka w szkole potrzebna (poza zabawą)  ??

 

Tylko proszę nie nawijaj o ważnych  telefonach czy  o  wycieraniu noska przez mamusię  ;)

Pewnie biznesy załatwia przez telefon i musi mieć :wink:

No wiesz interesy się kręcą… Ale no już nie mówie na swoim przykładzie. Chociaż szkoła to nie więzienie tylko miejsce publiczne. Możesz przynosić co chcesz. Nawet prezerwatywę o ile nie będziesz się chawalił przed cała szkołą. Przerwa to czas dla ciebie i możesz robić co chcesz.

A po co Ci prezerwatywa w szkole?

A co w niej takiego złego i strasznego, że “nawet”?

Nawet to można przynieść paralizator do szkoły… przy czym tym faktycznie może lepiej się nie chwalić całej szkole :P.

Kwestie tego po co pomińmy :D.

 

Nikt nie zabroni pójść do koleżanki prosto po szkole… :stuck_out_tongue:

 

I co mu zrobią? Przebioją opony w aucie czy założą śmietnik na głowę?

Nic nie zrobią. Będą mieli takiego nauczyciela w głębokim poważaniu. Szacunku takimi rzeczami raczej nie wzbudzi. 

 

Uwielbiam takie spinanie się. Co za różnica, czy 3 rok, czy 3 klasa? Ja tam jestem na 5 roku studiów, a dalej często mówię, że ‘idę do szkoły’. A do czego komórka może być potrzebna w gimce? Do tego co nam. Tu zadzwonić, tam napisać, z kimś się dogadać. Nie każdy też wraca od razu po szkole do domu, czy ma 5 min pieszo do szkoły. Takie czasy, że się tel przy tyłku nosi, sam miałem dość szybko, od wczesnej podstawówki i nigdy nikt się o niego nie rzucał. Rodzice kończyli różnie, czasami o 15, czasami o 22, a czasami nie wracali na noc w ogóle. Nie zawsze wiedzieli o tym wcześniej, więc woleli jednak mieć możliwość kontaktu ze mną. Tak samo czasami wracałem ze szkoły sam, czasami ktoś po mnie samochodem wpadał, czasami dostawałem sms’a, że mam coś jeszcze załatwić czy kupić po drodze. Standard dzisiaj. 

Moim zdaniem, moja opinia: Telefony w szkole powinny byc dozwolone. Na przerwach, na swietlicy itp. Do grania w gry lub czegos innego, zawsze to jakies odstresowanie. Ale kazdy ma swoja opinie.

lith  nie zapominaj o  tym że gimbus działa na zasadzie:

 

“Daj kurze grzędę ja wyżej siędę”

 

Ty jesteś ma studiach i wiesz o  tym że wyciągnięcie komórki albo jej zadzwonienie w kieszeni na wykładzie czy ćwiczeniach w większości przypadków zakończyło by się dla ciebie wyrzuceniem z zajęć i konieczności  ich odrobienia. 

 

Gimbaza to zlewa bo wie że jest nietykalna i ma  więcej praw jak obowiązków.