Taaak? No ■■■■■■■… jak nas taki jeden nastraszył to z miesiąc na nim psy wieszaliśmy, ale osiągnął co chciał dość szybko - wszyscy się przyzwyczaili, że wystarczy zamknąć buźki i zająć się nauką na jego lekcjach… przy okazji oceny jakoś w górę poszły. A że szacunek przyszedł później niż strach, to inna bajka.
Jak student mówi “idę do szkoły” to jest dość naturalne, jak gimnazjalista “ma wykłady” to na śmiech mnie zbiera.
Przed szkołą wyłączyć, wsadzić do plecaka.
@fiesta: a co? kindersztuby się spodziewałeś? 21 wiek mamy…
Raczej wyciągnięcie komórki nikogo u mnie na zajęciach specjalnie nie rusza. Są sytuacje kiedy można, są takie, że nie wypada. Nie spotkałem się z tym, żeby kogoś wyrzucono za dzwoniący telefon. Na pewno jest dużo luźniej pod tym względem niż w gimce, czy lo, bo nikogo nie dziwi, że ktoś korzysta z tel czy tabletu.
Jak zadzwoni telefon na lekcji to się pyta, czy można wyjść z klasy odebrać jeżeli to pilne. Ani razu jeszcze nie spotkałem się z sytuacją, żeby nauczyciel nie pozwolił.
Po to chyba istnieje takie urządzenie jak telefon, żeby w tym kontakcie być.
Wyłączenie telefonu na pewno nie powstrzyma nikogo przed jego włączeniem, żeby się nim pobawić… To jak zareaguje nauczyciel to już jego kwestia. Jeżeli nie będzie przeszkadzać tym ani nauczycielowi, ani innym, to może mieć to głęboko tam, gdzie światło nie dochodzi, bo stwierdzi że “Twoja sprawa że nie uważasz, sprawdziany, egzaminy zweryfikują wiedzę” - bo chyba każdy wie jakie konsekwencje może mieć nie uważanie na lekcji… To już po prostu kwestia nauczyciela i jak podchodzi do sprawy.
W gimbazie tez wiedziałem. Nigdy u mnie w szkole nie był to istotny problem. Zresztą jakby mi ktoś chciał zabrać tel. to miałem od rodziców zakaz go komukolwiek dawać Pamiętam, że raz na zimowisku jakimś dawno temu zdarzyło mi sie oddać tel na noc… ale tylko dlatego, że wcześniej ustawiłem kilkanaście budzików na nim Dostałem potem ochrzan i oddawano mi go przy wszystkich na jakimś śmiesznym apelu, ale więcej tel nie chcieli
Poczytajcie sobie artykuły o Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 9 w Sosnowcu. Tam też wprowadzono zakaz telefonów w szkole. Z tym, że jak dziecko potrzebuje zadzwonić, np. do rodzica, to nikt z tym nie robi problemu, dziecko dostaje telefon, dzwoni gdzie potrzebuje i go znowu oddaje. Chodzi o to, aby dzieci skupiały się na lekcjach, a nie na pisaniu wiadomości SMS czy przeglądaniu Facebooka, ale gdy potrzebują zadzwonić, bez problemu dostają telefon do ręki.
Nie dość, że chodzisz do szkoły. Płacisz kosmiczne pieniądze! Za papier, tusz, składki, ubezpieczenia i co tam jeszcze. To jeszcze nie możesz sobie pograć na przerwie w telefonie czy wejść na fb. Szkoła powoli staje się więzieniem za które sami płacimy.
Kto powiedział, że na przerwie nie możesz? Za moich czasów jak ktoś się bawił telefonem na lekcji, to nauczyciel robił konfiskatę i albo oddawał rodzicom telefon, albo oddawał uczniowi na koniec semestru i nikt nie płakał z tego powodu, a rodzice nie robili z tego afery. Obecnie rodzice za bardzo luzują. Obecnie rodzice plują się o jakieś prawa, potem gimbaza jest jaka jest - zbyt roszczeniowa.
Więzieniem dla niektórych można nazwać te smartfony, czasami zamiast pogadać ciągle tylko siedzą i patrzą się na te ekraniki.
Natomiast uczeń który używa telefonu na lekcji po jego odebraniu i tak nie zacznie uważać tylko będzie gadał, rysował jakieś bzdury czy myślał o niebieskich migdałach. A na sprawdzianie ściąga i byle na 2/3. Nie oszukujmy się większości uczniów ( w gimnazjum) kompletnie nie zależy na nauce, w szkole przegadują lekcje albo grają na smartfonach, po lekcjach grają w gry ściągnięte z torrentów (bo gimbus musi przejść wszystkie najnowsze tytuły) albo wychodzą gdzieś ze znajomymi.
Sam jestem w LO to 90% klasy na sprawdzianach ściąga, kombinuje a zadania odpisuje tuż przed lekcją.
Sam na wielu przedmiotach ściągałem, dawałem ściągać, spisywałem prace domowe, grałem w różne gry ze znajomymi na lekcji itd. Nie żałuję. Na przedmiotach prowadzonych ciekawie i wymagających myślenia się uważało, nawet się przychodziło na dodatkowe zajęcia. Inne się olewało i leciało po najmniejszej linii oporu.
Uczę się dla siebie, więc jak miałem siedzieć nad czymś, czego i tak po kilku dniach, czy tygodniach nie będę pamiętał to zupełnie mnie nie bolało, że się coś spisało.
Ludzie nie dajmy się zwariować. Za moich czasów (tak tak) nikt nie miał komórki w szkole i jakoś ludzie żyli. Teraz młody jeden z drugim jak nie ma telefonu w ręce przez 5 minut to ma stany lękowe i delirke jak narkoman na głodzie. To nie jest normalne.
A gdyby za Twoich czasów im dać komórki, to by tak samo używali jak dzisiaj. Więc nie do końca kupuje argument “za moich czasów to i tamto” w odniesieniu do teraźniejszości.
Zakaz używania telefonu na lekcji jest jak najbardziej normalny ale całkowity już nie. Na przerwie mam prawo strzelać sobie wściekłymi ptakami/dzwonić/korzystać z FB bo to moje wolne 10 minut.
@Maxim128
Po lekcjach grają w gry lub wychodzą ze znajomymi Szok! Jak oni śmieją, wszyscy przecież wiemy że powinni do północy siedzieć z nosami w zeszytach i książkach
Widziałeś ty kiedyś zespół abstynencyjny? Ludzie potrafią na to umierać, więc porównywanie tego do narzekania, ze gdzieś wprowadzili jakiś bzdurny zakaz jest dość niepoważne.