Wiesz ile razy to słyszałem? Różnica miedzy kartami dźwiękowymi to przepaść, ten wzmacniacz w porównaniu z tamtym to różnica taka, że każdy głuchy to usłyszy, te kable dają tak dużo, że różnicę słychać natychmiast.
W praktyce 20 minut ślepych testów sprowadza natychmiast na podłogę. Przy ustawieniu takich samych poziomów dźwięku, przy zwykłej muzyce tylko nieliczne osoby cokolwiek wychwytują, a i to zwykle nie są w stanie poprawnie określić co jest lepsze.
Fidelity gra fatalnie, gorzej od większości współczesnych zintegrowanych kart muzycznych. Ma natomiast wyższy poziom dźwięku na wyjściu, stąd masz wrażenie, ze jest lepiej. W praktyce ta karta ma przetwornik, który mocno akcentuje cyfrowość dźwięku. Karta była projektowana raczej dla graczy i do tego posiadała sporo filtrów robiących tragedię z dźwięku. Na szczęście można to badziewie było wyłączyć.
Logitechy to nie są głośniki, one nawet nie są w stanie wygenerować poprawnie większości dźwięków. Są gorsze niż 40 letnie kolumny Tonsil o mocy 20W. Niskie tony, uzyskuje się za pomocą rezonansu, bas jest ciężki, mulasty i ma się do rzeczywistości tak, jak klepanie patelni tłuczkiem w rytm muzyki do prawdziwego dźwięku. Przesłuchy kanałów w zestawach Logitecha są tak duże, że to co daje karta jest tracone i tak we wzmacniaczach zestawu. Tonów wysokich tam po prostu nie ma, kończą się gdzieś w granicy 8000 zwichrowanym pasmem. Po prostu brakuje odpowiednich przetworników wysokotonowych.
Co po prostu powoduje uwypuklenie różnic między kanałami i lekkie wzmocnienie niektórych tonów wysokich i średnich, przy okazji zamieniając scenę w taki syfilis, i tak masakrując dźwięk, że zamienia się on w sieczkę.
Kolejne tryby, które niszczą dźwięk. Doskonale znam oba, sam się tym bawiłem długo jak wyszło, rzekomo miały poprawiać MP3 i cała masa bajerów, a tylko degradowały mocno dźwięk.
Na głośnikach Manta czy Tracer za parę groszy i najtańszej karcie 5.1 za 20zł bez problemu zagrasz na słuch. To żaden wyczyn.
ps. Opłaca się oczywiście czasami kupić kartę muzyczną, ale najpierw kupuje się porządne kolumny, czy słuchawki, inaczej jest to tak, jak wywalanie kilku tysięcy zł na spojler do fiata 126p. Zresztą po zakupie kolumn, może się okazać, że mają własny, solidny przetwornik i wtedy karta jest zbędna, bo i tak podłącz się cyfrowo. Karta ma sens w przypadku, gdy mamy dobre głośniki ze wzmacniaczem, ale są analogowe, albo mamy marny przetwornik, np. z jakiegoś starszego amplitunera do kina domowego. Jeśli komponujemy muzykę za pomocą MIDI, lub obrabiamy dźwięk, tylko do tego to się nieco inne karty kupuje.
Bywają jeszcze gry, które wykorzystują DSP muzyki, ale wraz z rozwojem procesorów i zanikiem kart, jest ich niewiele.