Za to ty misiu masz hahahahahahahahhahaha. Perpetum mobile juz skończone?
Nigdy z żadnym ChromeOS nie miałem do czynienia, ale przy założeniu że nie jest whitelistowany hw i można zainstalować na dowolnym PC, to mój pomysł wygląda następująco:
- Przygotować Windows i Linuksa tak jak normalnie się robi z GRUB2 lub rEFInd (tego pierwszego nie lubię, ale jest wszechstronny).
- Zainstalować guglowy wynalazek na osobnym dysku i zobaczyć jak wygląda „partycjologia”.
- Przenieść partycje na nośnik z Windą i Pingwinem.
a. jeśli używa linuksowych systemów plików (to Linux więc raczej na pewno tak) to na spreparowane wcześniej partycje rsynciem
b. jeśli używa jakiegoś customowego gówna, i przy założeniu że jego tablice systemów plików odwołują się nie po bezpośrednim LBA (liczonym od fizycznego LBA0) tylko relatywnym (pierwszy liczony jest jako pierwszy zajmowany przez partycję), to kopia całych partycji załatwi sprawę - Dodać wpis w boot managerze prowadzący do kernela i inita lub jeśli to niemożliwe, to do bootloadera chromeos.
Tyle teorii.
Dobry wieczór
Tak zacząłem sobie śledzić ten założony przeze mnie wątek i wnioskuję, że się łatwo nie da.
Dobry.
Jeśli chcesz Windows + „zwykły Linux” + *BSD + Android to problemu nie ma bo nie mordują się nawzajem (Windows co najwyżej potrafi zmienić bootloader w ustawieniach UEFI lub jeśli to BIOS lub tryb CSM w UEFI to nadpisać go w MBR; od Windows 8 doszedł jeszcze problem z fastboot i dostępem do NTFS, ale można przecież to wyłączyć) i obsługują te same tablice partycji (MBR/GPT (BSD mają własną, ale można ją ugnieść w partycji na MBR/GPT)). Problemy są z egzotykami a Linux zwany ChromeOS takim pewnie jest.
A wpadłem na taki pomysł (a pewnie i tak bym z tego nie korzystał) z czystej ciekawości. Czy w ogóle można?
Można.
W prosty sposób.
Zależy od definicji prosty.
Może ktoś, kiedyś to rozwiąże? Napisze program do załadowania systemów i startu,
Jest ich wiele. To są boot managery. Np. GRUB2.
Hmm. Dysk z ChromeOS Flex po podpięciu na USB.
To mi niewiele mówi, jedynie tyle że przynajmniej cześć partycji ma system plików FAT32 lub exFAT lub TexFAT lub NTFS lub ReFS (bo tylko takie są obsługiwane przez Explorer ze screena). Zrób magiczną sztuczkę na pingwinie:
lsblk -b /dev/sdx -o NAME,SIZE,FSTYPE,MOUNTPOINT >> ${HOME}/chromy.txt
W pliku tekstowym w katalogu domowym będzie lista wszystkich partycji, skąd się zaczynają, jakie mają systemy plików.
sdx czyli np. sdc jeśli taki dostanie „przydział”. Samo lsblk lub fdisk -l powinno ci powiedzieć.
Nie mam pod ręką teraz dysku z ChromeOS. Ale wiem, że robi on gdzieś z 12 partycji.
System plików to SquashFS, a system zapisu danych to FUSE.
A wyciągnąłem to od SI z czatu. katorga. W ogóle zrobię nawet temat, bo to fascynujące jest.
W toku dyskusji, dowiedziałem się też, że FUSE działa wyłącznie pod ChromeOS. Linuks pozwala zobaczyć te pliki, ale nie pozwala na odczyt. Czyli widocznie coś jest szyfrowane po drodze. Niezły bigos z tym ChromeOS.
edit: wydusiłem z „dziada” jak to działa.
Otóż według CzatGPT jest tak.
ChromeOSFlex tworzy sobie partycje systemowe w systemie SquashFS.
System ten nie pozwala na zapis. W przypadku aktualizacji czy innych operacji, pewnie są po prostu zapisywane od nowa partycje, stąd prawdopodobnie ich mnogość. Potrzebne są do utrzymania ciągłości w razie problemu oraz do sprawnej aktualizacji części systemu i oprogramowania.
Reszta dysku jest zostawiana pusta. Podczas instalacji są pobierane dane o dysku jaki siedzi w sprzęcie. Jak system startuje, to za pomocą tych danych, jest na szybko tworzony wirtualny system plików FUSE, dzięki temu można zapisywać dane na dysku bez jakiegokolwiek partycjonowania, bez systemu plików itd. po prostu ChromeOS odpala sobie dane o tej wolnej przestrzeni, potem odczytuje sobie z odpowiedniego miejsca informacje o tym jak są rozlokowane pliki i można korzystać.
Na dodatek, dane są jakoś szyfrowane. Oznacza to, że aby dobrać się do tych plików, trzeba mieć dane do ich odczytu. A działa toto wyłącznie na ChromeOS.
Linux co prawda zobaczy pliki, są one zorganizowane w sposób typowy dla FUSE, ale ich nie odczyta, a tym bardziej nie zapisze, po prostu brakuje mu danych do obsługi tego systemu plików.
Jak masz ochotę na zabawę z dual boot ChromeOS flex to ponizej jest link jak to można skutecznie zrobić. Oczywiście jakas wiedza jest do tego potrzebna.
Na pewno nie tego rodzaju
https://www.reddit.com/r/ChromeOSFlex/comments/w50key/updated_dual_boot_chrome_os_flex/
Normalnie SquashFS nie używa się na partycji tylko w kontenerze i jest jak najbardziej rw jeśli tego chcemy. Jest stosowany głównie w Linuksach do live i instalacji.
Fuse nie jest „systemem zapisu” tylko pośrednikiem między kernelem, a userlandem do obsługi systemów plików, nieobsługiwanych przez kernel. Znam kilka takich przypadków: do UFS2, UFS2 w BigEndian (PS3), exFAT (inna implementacja niż ta w kernleu, obsługująca również TexFAT), FATX (Xbox i Xbox 360) i PFS (PS2). Być może Google ma swój własny program do obsługi SquashFS pod fuse, jeśli SqFS jest szyfrowany lub jego zawartość to miałoby to sens. W każdym razie nie widzę związku w jaki sposób miałoby to utrudnić klonowanie partycji.
Reszta dysku jest zostawiana pusta. Podczas instalacji są pobierane dane o dysku jaki siedzi w sprzęcie. Jak system startuje, to za pomocą tych danych, jest na szybko tworzony wirtualny system plików FUSE, dzięki temu można zapisywać dane na dysku bez jakiegokolwiek partycjonowania, bez systemu plików itd. po prostu ChromeOS odpala sobie dane o tej wolnej przestrzeni, potem odczytuje sobie z odpowiedniego miejsca informacje o tym jak są rozlokowane pliki i można korzystać.
To jest jakiś totalny bełkot. Wiesz, ChatGPT zbiera informacje z internetu, a jeszcze jest po drodze translator. ;]
Możliwe jest bardzo wiele rzeczy, ale sprawdzę to po weekendzie. Podepnę sobie dysk i zobaczę jak wygląda partycjonowanie pod softem do tego przeznaczonym. Ciekwa, czy naprawdę część dysku leży odłogiem i dane są zapisywane bez partycji.
W internecie jest zadziwiająco mało danych na ten temat. Większość pochodzi z Chin i dotyczy starszych wersji systemu.
Dlatego, że internet się zmienił. Zamieszkują go dziś postacie, których nic nie interesuje. Ze szczególnym uwzględnieniem informatyki. Pozostali zarabiają na tej niewiedzy pieniądze lub zwyczajnie nie czują powołania do darmowego helpdesku na forach internetowych, fejsbukach, diskordach i wuj wie czym tam jeszcze.
Swego czasu szukałem informacji o wymianie dysku w NVidia Shield (pierwsze były vendorlock) i też nikt nic nie wiedział, a rozwiązanie okazało się śmiesznie proste: używały GPT z końca (czyli kopii), a nie tego z początku, więc pierwszy był atrapą. I to cała tajemnica wymiany na dowolny inny. Ale wszyscy pisali że się nie da i że (nie będę nawet cytował - czyli standard w mojej komunikacji z neurotypowymi ;p). Albo inny przypadek gdy zaprojektowałem rozwiązanie hybrydowe APA i GPT na jednym nośniku - też miało się nie dać. Ale na szczęście o tym nie wiedziałem i się udało. :}
Mnie zainteresował temat wyłącznie dlatego że nie lubię Google, i że to ciekawy przypadek, a po nich spodziewam się czegoś wyłącznie paskudnego w tej materii.
Ciekwa, czy naprawdę część dysku leży odłogiem i dane są zapisywane bez partycji.
To nie byłoby nic nadzwyczajnego. Partycja nie musi mieć systemu plików. Większość partycji w telefonach jest bez żadnego. Jedna z partycji Windows (jedna z tych z flagą hidden) jest bez. Partycja z muzyką w ATRAC na PS2 w PSBBN jest bez. Partycja swap Linuksa jest bez etc. etc.
Obsługa tego (z punktu widzenia oprogramowania, które się tym zajmuje) odbywa się wtedy przez zakładanie wirtualnego systemu plików (kiedy dane nie muszą przetrwać restartu środowiska) lub najczęściej poprzez odnoszenie się do danych przez konkretne adresy.
Może społeczeństwo zamożnieje i częściej zalewa problem pieniądzem
W naszym wieku pewnie tak, ale młodsi po prostu zgnili.