Ja nie mogę przetrawić w Apple Music braku podziału na ulubione utwory pojedyncze, artyści i albumy, tylko wszystko razem. Nie wiem co oni ćpają w Apple w tej kwestii i w czym tutaj chcieli być inni.
Ogólnie mam wrażenie, że Apple Music to taka przybudówka dla transakcyjnego iTunes.
Poszli na łatwiznę i skorzystali z gotowca. Sam iTunes też już zresztą trąci myszką…
Nie wspominając o aplikacji na Windowsa, ta przymula niemiłosiernie i zatrzymała się w rozwoju chyba 10 lat temu ;D
Aplikacje na inne systemy robią bo robią, ale im to bardziej niż na swój system zwisa.
To nic nie daje. Wolę Deezer jest bardziej poręczny, tak samo tidal czy Spotify. Apple chce być lepsze, a niestety nie wszystkie własnościowe pomysły są dobre.
Kolejna sprawa. Nikt nie zwraca uwagi, a Spotify czy Apple Music pobiera muzykę jako pamięć podręczna aplikacji na dysk. Na poniższym zrzucie to ładnie widać. Tidal robi streaming czyli buforuje po kawałku jak YouTube. Deezer poszedł ciut dalej i pobiera muzykę jako cache, ale umieszcza ją w pamięci RAM komputera, aplikacja Desktop. Czytałem gdzieś, ze na iOS tez pakuje do RAMu.
Apple Music jak widać na zrzucie po słuchaniu kilku płyt Eminema zajmuje tyle na dysku
Nie będę wypisywał co posiadam ponieważ będąc audiofilem zabrzmiało by to arogancko w stosunku do piszących w tym wątku, ale za 10 tys to koszt samych przewodów o kolumnach i sprzęcie to już inna bajka
Co świadczy jedynie o głupocie, nie mając jakiegokolwiek uzasadnienia w fizyce i samej jakości.
Już ślepe testy z drutami od wieszaka skompromitowały część środowiska wystarczająco.
A już kompletną głupotą są cyfrowe przewody audiofilskie, to są rzeczy na miarę płaskiej ziemii i chipów w szczepionkach.
Już widziałem nawet maści do smarowania przewodów, czy audiofilskie podstawki pod kabel, które „poprawiają” jakość dźwięku. Najlepsze jest to, że większość z tych osób nie jest w stanie nawet wskazać na koncercie, czy ktoś ma rozstrojony instrument, albo popełnił błąd.
Z drugiej strony, pewne parametry są potrzebne, i solidny przewód, o dobrym przewodnictwie i dużej ilości żył jak najbardziej wskazany. Teoretycznie już samo srebrzenie, powinno poprawić jakość, bo mamy zjawisko naskórkowości, w praktyce nie spotkałem nikogo, kto by w ślepym teście odróżnił przewód z miedzi beztlenowej, srebrzony, od zwykłego, energetycznego o odpowiedniej średnicy i dużej ilości włókien. Tak samo, jak przewody węglowe.
Ja ostatnio słyszałem od rzekomego speca sieciowego po 5 letnich studiach z napisem w papierach mgr, ze swiatlowowdem jednożyłowym więcej jak 600Mb/s nie pójdzie i trzeba kilku żyłowy. To ja się pytam go a jak ma 99% ludzi zrobione?, a on, ze jedno żelowym. Pytam chodzi niektórym 1Gb? On: chodzi. Na co ja mu grzecznie „tp milcz bo żal słuchać, nawet przez kogoś kto się o tym nic nie uczył.
To podobna sprawa z audiofilami. Ja za 10k bym wolał kuipic sobie projektor 4k i kogoś kto by wygładził ścianę i oglądać filmy i nie dać zarobić kinom. Oczewiscie rachunki za prąd by mnie dobiły, ale coś za coś
A abstrahując od audio, właśnie przetestowałem sobie Affinity Photo w wersji na M1, i cóż, gorąco polecam, w większości przypadków spokojnie zastąpi Photoshopa, działa wydajne i bez problemu, a do tego teraz kosztuje ze 120zł. Aplikacja ma większość tego, co jest potrzebne do obrabiania grafiki bitmapowej, warstwy, dobre narzędzia wycinania, maski itp. krzywe, plasterki i inne narzędzia, ot taka solidna podróbka PS.
A widzisz, a ja nie mam w, ogóle telewizora, projektora itp. bo filmy oglądam bardzo rzadko, ot czasami na laptopie coś, natomiast do kina czy teatru lubię chodzić, i wole wydać na kino, bo chodzi o całą otoczkę, idzie się w grupie, żre popcorn, siedzi w sali itp.
Z otoczką się tez zgodzę, ale chodziło o całokształt i kasę mi bardziej
Natomiast wracając do muzyki jak ktoś mi w internecie pisze, ze w ogóle nie słyszy różnicy miedzy FLAC 16 bit/44.1 khz, a mp3 czy AAC to zastanawiam się czy mam tak wyczulony słuch czy o co w tym wszystkim chodzi. Mam głośnik audio PRo AADON C5, głównie w pracy jak sam jestem to lubię coś włączyć żeby grało i ładnie i loguje się do deezera przez audiopro control. W nim automatycznie wykrywa, ze mam konto z subskrypcja Hi-Fi i nawet nie da się zmienić na gorsza jakość, ale mimo, ze nie jest to dalej aż tak sprzęt audiofilski to w tym FLAC aż chce się słuchać Szczególnie to co się lubi.
No sorki, ale ten sprzęt niema czym zagrać. Brak stereo, bo niema jak rozstawić, wzmacniacz w klasie D!!! on sam w sobie ma zniekształcenia takie, że klękajcie narody. Ja mam w kuchni MARSHALL Stanmore i traktuje go jako zabawkę do grania przy smażeniu kotletów, bo jakości to na tym niema w ogóle.
Minimum to wzmacniacz i dwie konkretne kolumny, a te głośniczki, to są zabawki.
Teraz to padłem, przecież ma dwa glosniczki niskotonowe. ODpalam utwór the beatles jakiś i stereo słychać jak wół. Nie wiem co ty bierzesz i czego nie słyszysz na nim w ogóle stereo. Co do jakości to sorry, ale jest czysto. Może słuchałeś na nim muzykę z Spotify, na której każdy sprzęt gra jakby chciał, a nie moc w AAC.
Ja bym powiedział, że większość ma szansę nie słyszeć różnicy, szczególnie, gdy warunki są niesprzyjające, a głównie w takich odtwarza się współcześnie muzykę.
Większym problemem jest ch* mastering. Porównuję sobie stosunkowo nowe utwory na Apple Music/Spotify i chyba w Apple zupełnie nikt nie sprawdza co te wytwórnie wpuszczają.
Koszmarne przestery z cyklu „loudness war”, gdzie na Spotify jeszcze jakoś to brzmi.
Kompresja stratna/bezstratna to wg mnie drugorzędna kwestia do rozwiązania w branży
Te grajki na BT nie mają praktycznie w ogóle niskich tonów, tylko ustawiony ostro rezonans, żeby z takiego maleństwa jakiś bas wydusić, a na skutek tego, jest podbarwiony i wolny.
Puść sobie np. taki utwór link , bas tutaj powinien być taki, że każde szarpniecie struny powinno się czuć w kręgosłupie, a przez rezonans zlewa się to w wycie.
Stereo? Stereo, to jest tak, że idziesz na koncert, potem puszczasz w domu to samo, zamykasz oczy, i pokazujesz ręką, tam stoi wiolonczelistka, tam gitarzysta a tam wokalistka. A nie, że coś zagra raz w jednym a raz w drugim głośniku. Wybierz się do jakiegoś sklepu HIFI i posłuchaj jakie lata świetlne dzielą takie głośniki od nawet niskiej klasy sprzętu audio.
A różnicę miedzy flack a 320 mp3 to można usłyszeć przy np. takich kawałkach, jak się bardzo dobrze wsłuchasz, bo przy Beatlesach nie za bardzo, bo w tamtych latach pasmo sprzętu było tak ograniczone, i miało takie parametry, że nawet po remasteringu nagrania nie mają góry, i nawet z czarnej płyty to wyraźnie czuć.
Z tobą dyskusja wyglada tak, ze co by nie napisać ty i tak wiesz lepiej, lepiej się na wszystkim znasz więc lepiej się zamknąć i tylko słuchać. Nie twierdze, ze się znam lepiej, ale naprawdę jak się ciebie słucha/czyta to mam wrażenie, ze każdy sprzęt audio poniżej 10 000 zł to szmelc i nic nie słychać.
Ja nie oceniam czy sprzętu komputerowego, czy audio tylko po tym co widzę, po parametrach tylko zanim w ogóle kupię idę i cokolwiek na nim puszczam, nawet w sklepie i wtedy oceniam czy do czegokolwiek się nadaje. Mialem Yamaha Musiccast 20 2sz, mialem marshalla głośnik z BT5.0 i te audio pro jak dla mnie grają z tych trzech najlepiej, szczególnie za tą cenę. Mają stereo. Wiadomo, ze nie jest to takie stereo jak w tych moich kolumnach co ci tu gdzieś pisałem i dawałem link plus wzmacniacz yamahy, ale no sorry idąc twoim rozumowaniem ten sprzęt powinien być zakazany w ogóle produkować, a co dopiero sprzedawać.