I uważasz, że ludzie w Niemczech są inni niż w Polsce? Bardziej uczciwi, i nieskazitelni?
I bazując na takich założeniach upadła masa przedsięwzięć, bo zakładano, że jakiś proceder jest pomijalny.
Czy wierzysz, że kierowcy należą do tajnego spisku osób, przekraczających dopuszczalną prędkość w mieście? A wyjdź na ulicę i zaobserwuj, ilu trzyma się dopuszczalnych, ustalonych przez prawo.
Teoria i normy, to jedno, a praktyka to co innego, i nie potrzeba do tego jakichkolwiek spisków.
Według mnie, gdy wspiera się finansowo jakikolwiek obszar, to automatycznie tworzy się nieprawidłowy obraz zapotrzebowania w tym segmencie. Wypacza rynek i stwarza opłacalność dla nadużyć. Dzieje się to zawsze, na każdym obszarze, gdy jest to opłacalne, i było by głupotą wierzyć, że tutaj jest inaczej.
Dr. Martyka
Cytuję ze specjalną dedykacją dla @Radek68 i @KR60
Może czasami warto wyjść ze swojej bańki i posłuchać innych ekspertów niż tylko procovidowych.
Być może z perspektywy czasu kiedyś uśmiechnęlibyśmy się na wspomnienie, jak łatwo społeczeństwo dało się zmanipulować, wierzyło, że kawałek bawełnianego materiału uchroni przed zakażeniem, utrzymywanie metrowej odległości podczas spaceru męża z żoną pozwoli zatrzymać rozwój zakażeń, a lasy są siedliskiem niebezpiecznego wirusa i dlatego należało je zamknąć. Byłoby to naprawdę całkiem zabawne, gdyby nie prawie 200 tysięcy nadmiarowych zgonów
Rok temu znany psycholog Mateusz Grzesiak apelował o otwarcie szkół uzasadniając, że edukacja zdalna krzywdzi dzieci pod bardzo wieloma kątami. Tego typu apele również zostały zignorowane. Co więcej, wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski w wypowiedzi dla Polskiego Radia przyznał, że wprawdzie szkoły nie są punktem zapalnym, ale sanepid nie nadążał z wystawianiem skierowań na kwarantannę wobec uczniów i ich rodzin, zatem – aby uniknąć paraliżu urzędu – należało podjąć decyzję o zamknięciu szkół. Więc, zgodnie z logiką naszego państwa – nie liczy się dobro dzieci, ważne jest dobro urzędu
Dr Martyka zauważył jednak również lament „pandemicznych ekspertów”, którzy ubolewają nad znoszeniem koronarestrykcji. Ciężko uwierzyć, iż ludzie którzy od długiego czasu ignorowali wyniki badań naukowych popierając niedorzeczne i skompromitowane rozwiązania, nie zreflektowali się aż do samego końca, nawet widząc ogrom nieszczęścia, jakie wywołało ich działanie (gdyby ktoś nie wiedział tutaj doktor ma na myśli takich ludzi jak Horban, Simon i Grzesiowski nie wymienia ich z nazwiska bo ma klasę ale przekaz jest czytelny)
Raczej nic to nie da, gdyż dla takich ludzi istnieje tylko jeden rodzaj ekspertów. To może być nawet pediatra albo farmaceuta, byleby głosił odpowiednią teorię. Każda inna osoba, mająca nawet odpowiednie wykształcenie, staje szarlatanem, szurem itp.
Ale coś Ty się tak uczepił (w stosunku do mnie) tych bawełnianych masek, teraz nauczania zdalnego czy zamykania lasów?
Nigdzie tego nie chwaliłem ani nie popierałem, a często tak pisałem (to niektóre moje wpisy z lat 2020 - 2021):
Wcześniej, przed pandemią, było źle, na niektóre planowe operacje trzeba było czekać latami. Terminy do specjalistów były “na za 10 miesięcy”. Niemniej jednak przypadki pilne były załatwiane w miarę szybko.
A teraz cała służba zdrowia nastawiła się na Covid-19, tak jakby inne choroby były nieistotne. I jest nie tylko źle, ale wręcz tragicznie. Teraz ludzie umierają na choroby, na które jeszcze rok temu spokojnie byliby wyleczeni.
Politycy są ignorantami i myślą w kategoriach swoich partykularnych interesów. Nimi tu się nie zajmujemy, bo w tym temacie chyba jesteśmy wszyscy zgodni.
Maseczki nie chronią przed wirusem osób zdrowych. A nawet w pewien sposób zwiększają ryzyko zakażenia.
Maseczki powinni stosować wyłącznie chorzy, aby nie zarażać innych. Tylko kto o tym mówi? No na pewno nie producenci, bo przecież trzeba sprzedać i zarobić. Jak często - na naiwności i braku wiedzy.
Ja piszę pochlebnie o szczepionkach. W tym temacie również, a nie o jakichś maskach, dodatkach czy celebrytach…
Nie wiem, czy nieskazitelni, ale inni to na pewno. Kierowcy powszechnie stosują się do przepisów, pracodawcy nie zatrudniają na czarno, kradzieże kieszonkowe nie są plagą w komunikacji.
Wyobraź sobie, że tu na drogach nie instaluje się tzw. spowalniaczy! Celowe niszczenie równej nawierzchni byłoby tu głupotą, skoro wystarczy postawić odpowiedni znak.
W restauracjach nagminnie sprawdzane są zaświadczenia 3G, a ludzie w komunikacji czy sklepach noszą maseczki, pomimo iż nie grasują tam koledzy po fachu naszego współdyskutanta.
Tak, tutaj jest jakoś inaczej niż w mojej Ojczyźnie.
No właśnie, jak już wyżej pisałem, tutaj kierowcy się stosują i to powszechnie. Piszę to właśnie na podstawie obserwacji z ulicy.
Tu, gdzie ja obserwuję zarazę, nikt nie mówił, że kawałek bawełnianej szmaty uchroni przed zakażeniem.
Mówiono, że zasłanianie nosa i ust zmniejsza zasięg wypluwanych kropelek, dzięki czemu prawdopodobieństwo zarażenia innych, zwłaszcza tych zachowujących odstęp znacząco się redukuje. Miało to zmniejszyć tempo rozprzestrzeniania się choroby do poziomu, który nie załamie systemu ochrony zdrowia. Nazywano to spłaszczaniem fali. Mówiono również że zaraza zakończy się kiedy zostanie osiągnięta odporność stadna.
Tak mówiono tu, gdzie ja przeżywam okres epidemii.
Twój ekspert albo czegoś nie zrozumiał, albo tkwił w jakiejś patologicznej enklawie.
Nikt tu nie kazał zachowywać metrowego odstępu podczas spaceru męża z żoną. Zasady ograniczania kontaktów i zachowywania odstępu dotyczyły osób z różnych gospodarstw domowych. Twój ekspert znowu tego nie zrozumiał, albo tkwił w jakiejś patologicznej enklawie.
Tu, gdzie ja przeżywam okres zarazy, nikt nie zamykał lasów. Nawet podczas największego nasilenia restrykcji wolno było spacerować z psem czy uprawiać sport, pod warunkiem zachowania odstępu od postronnych osób.
Lasy siedliskiem wirusa? Naprawdę wam tak wmawiano?
Podsumowując, nie wiem, w jakich patologiach nurzałeś się Ty i Twój ekspert. Ja opisuję stan rzeczy na podstawie tego, w czym sam tkwię.
Dlatego również nie jestem właściwym adresatem Twojego postu.
Jaki PiS jest każde wie, każdy widzi. Ale szacunek jednak dla Morawieckiego się należy że przejrzał na oczy i wysłał całą to radę medyczną szarlatanów w kosmos.
Wypadki jednak zdarzają się tak samo. Podobnie korupcja, przestępstwa, kradzieże, trzymanie córki w piwnicy, gwałty itd. Swego czasu zdarzało się nawet masowe palenie ludźmi w piecach, wypuszczanie na głowy gazu musztardowego, czy trzymanie pod prysznicem z sarinem. Nie bardzo do mnie przemawia, że są jacyś uczciwsi. Kultura inna, jak w każdym kraju, ale ludzie są wszędzie ludźmi.
Manipulacja - to jest kiedy premier Polski twierdzi we wszystkich oficjalnych przekazach, że każdy uchodźca z Ukrainy ma dostęp do bezpłatnej służby zdrowia, jak każdy obywatel Polski.
Otóż nie, nie jest to prawdą, ponieważ 1,5 mln Polaków nieubezpieczonych nie ma dostępu do bezpłatnej służby zdrowia.
Trudno podejrzewać, aby premier nie wiedział o tym, że nie każdy obywatel Polski ma taki dostęp.
A więc jest to jawna manipulacja, chyba że - premier faktycznie nie zna przepisów jakie to regulują, co nie świadczyłoby dobrze o premierze.
Premier mówi o powszechnej służbie zdrowia…poza tym, nieubezpieczony nie może dostać odmowy w przypadku zagrażającemu życiu, jednak rachunek dostanie po udzieleniu takiej usługi, jeśli nie jest bezdomny.
Dzwoniłem do NFZ i otrzymałem odpowiedź, że w odróżnieniu od obywateli z Ukrainy, nieubezpieczony nie ma dostępu w Polsce do bezpłatnej służby zdrowia, po czym pani wyraziła, że jest w tej kwestii dyskryminacja obywateli Polskich…niestety.
Z jednej strony są kraje, przy których Polska służba zdrowia wygląda jak ósmy cud świata. Z drugiej strony w wielu przypadkach i tak płaci się i idzie prywatnie bo albo terminy odległe albo zwyczajnie danych badań się nie zrobi.
To nie jest manipulacja i chyba każdy rozsądny człowiek/obywatel wie, że żeby mieć bezpłatny dostęp do służby zdrowia należy być ubezpieczonym. To chyba oczywiste. Nie wiem jak można tego nie rozumieć.
Tak, że obywatele z Ukrainy takiego ubezpieczenia nie muszą posiadać a mają dostęp do bezpłatnej służby zdrowia…więc, nie jest to ta sama zasada.
Poza tym od 2018 roku miała być dostępna bezpłatna opieka dla wszystkich, jednak tego nie wprowadzono.
Nie przeszkadza mi to. A nawet tak uważam, że uchodźcy wojenni którzy na przykład stracili cały dobytek bo spadły bomby na ich domy mogą mieć większe przywileje ode mnie. Przypominam też, że każdy bezrobotny który nie płaci składki zdrowotnej też może mieć ubezpieczenie i darmową opiekę medyczną. Wystarczy że zarejestruje się w PUP.
„O świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych” z 2004 r, a konkretnie do art. 35. Mówi on, że pacjentowi przyjętemu do szpitala w stanie nagłym zapewnia się bezpłatnie leki i wyroby medyczne, jeżeli są one konieczne do wykonania świadczenia. Jeśli więc przypadek zostanie zakwalifikowany jako nagły i pilny, pacjent nie poniesie żadnych kosztów leczenia.
OK - ja jednak skupiam się na bezpłatnej służbie zdrowia powszechnej, takiej jak wizyta u lekarza.
I żeby nie było, że nie jestem za pomaganiem uchodźcom, jak najbardziej jestem.
Tylko w takich okolicznościach powinno się udostępnić bezpłatną służbę zdrowia, również dla Polaków nieubezpieczonych, aby nie było dyskryminacji w tym obszarze, która jest.
Ale nie bardzo rozumiem w czym problem? Jak ktoś jest nieubezpieczony to przecież nie dlatego, że nie może, tylko dlatego, że mu się nie chciało np. do UP jechać.
Nie ma dyskryminacji. Jedyny warunek to rejestracja w UP. To wszystko. Nie musisz wtedy pracować, opłacać składki, płacić podatków. Musisz być tylko zarejestrowany w UP
Oczywiście wiąże się to też z obowiązkami. Jeżeli UP zaproponuje ci pracę możesz odmówić tylko dwa razy. Jeżeli odmówisz przyjęcia pracy po raz trzeci zostaniesz wyrejestrowany na pół roku. Więc wtedy faktycznie przez te pół roku będziesz bez ubezpieczenia. Ale to chyba sensowna kara za to, że jeżeli ktoś proponuje ci trzy razy pracę a ty odmawiasz to znaczy, że jesteś pasożytem na zadzie społeczeństwa.