Czy to jest jakiś fejk, albo manipulacja?

Nie, nie trzeba by tak uznać. Jeżeli człowiek przyjmujący leki nasercowe zejdzie na zawał to nie jest dowód na to że gdyby ich nie brał to by żył.

Należy rozróżnić pomiędzy przełamaniem ochrony szczepionkowej a działaniem niepożądanym, skutkiem ubocznym, czy ryzykiem. Może tak się zdarzyć, że to szczepionka spowodowała zgon, ale nie wynika z tego, że każdy zgon poszczepionkowy jest wynikiem szczepienia.

Jestem przeciwnikiem obowiązku szczepień covidovych, chociaż sam się na 3 dawki zdecydowałem. Jednak wiem, że przyjmowanie każdego leku czy szczepionki jakieś ryzyko niesie i każdy sam powinien to sobie rozważyć.

Ja jestem na tego wirusa podatny, o czym świadczy, że załapałem się już na początku pierwszej fali. W wyniku choroby poniosłem spore straty na zdrowiu i nie chcę ryzykować utraty pozostałych mi resztek płuc, świat ma mi jeszcze wiele do zaoferowania.

Ale moja mama (88 lat) przeżyła. Według lekarzy właśnie dzięki szczepieniu.

Tyle, że brak na to dowodów. Może zachorowała, bo była szczepiona i spadła jej odporność.

Wszczepiony po zęby Izrael. Zgony.

Ale ciekawiej wypadają zarażenia.

Pisząc media głównego nutru mam na myśli media opiniotwórcze. Czyli takie które docierają swoimi zasięgami do jak największej ilości odbiorców. To właśnie przede wszystkim one tworzyły narrację paniki pokazując falszywe obrazy jak z przytoczonych wyżej Włoch, gdzie niby ludzie umierają w trakcie spaceru po mieście a ich ciała muszą być zabierane z ulicy. To było w serwisach internetowych takich jak wyborcza czy w telewizji jak TVN. Mniejsze media też to pokazywały bo podchwytywały narrację od większych bez weryfikacji. Jednak one nie mają tak wielkiego wpływu jak media właśnie głównego nurtu które kreują opinię w społeczeństwie.

@KR60 właśnie dlatego, że byłeś chory, że przyjąłeś szczepionkę, że wyzdrowiałeś całkowicie właśnie te elementy czynią z ciebie najbardziej podatnego na efekt placebo szczepionki i manipulację.

Też myślę, że byłoby znacznie gorzej. 100 lat temu o masowych badaniach, izolacji chorych żeby nie roznosili czy wykorzystaniu aplikacji (skuteczniej w niektórych państwach) mowy by nie było.

Wiadomo że wielkie korpo widziały w tej sytuacji tylko piniążki, więcej piniążków. Trudno jednak oprzeć się wnioskowi, że epidemie dla człowieka żyjącego w latach 20 obecnego wieku nie niosą już bladego strachu i przerażenia. A to właśnie dowiodły ostatnie lata.

Czy to za sprawą szczepionek? Chyba bardziej za sprawą świadomości ludzi, edukacji, zorientowania w sytuacji, dostępu do informacji? Trudno powiedzieć co zadziałało, faktem jest że zadziałało.

Nie zgadzam się. Szczepionki bardzo poprawiły jakość życia i zdrowie człowieka. Jednak mam na myśli włącznie te legitnie badane nad którymi pracowano latami, testowano, które przechodziły całą drogę legislacyjną a nie były wymyślane na kolanie i dla zysku jak ta na covid. Popatrzcie tylko na szczepionki przeciwko polio czy szczepienia przeciwko chorobie Heinego-Medina. One praktycznie sprawiły, że w rozwiniętych krajach o tych chorobach dziś się nie słyszy. Jednak te szczepionki tworzone były właśnie z myślą nie o zysku ale o niesieniu pomocy. Szczepionka na covid to największy (moim zdaniem) medyczny wał stulecia. I jestem przekonany, że kiedyś to wypłynie. Może nie za naszego życia bo dokumentacja na temat szczepionek została utajniona jak dobrze pamiętam na 85 lat. Jednak kiedyś ludzkość się dowie jak trzej prezesi firm farmakologicznych na krzywdzie, naiwności ludzkiej, manipulacji wkręcili cały świat w wielkie farmakologiczne oszustwo dla własnego zysku. Ogólnie cała ta sytuacja ze szczepionkami na covid mocno mi przypomina największy wał w historii koncernów tytoniowych. Gdzie producenci tytoniu dodawali do niego silne środki uzależniające by sprawić by tytoń jeszcze bardziej uzależniał.

Tzn to było stwierdzenie w formie zapytania. Moim osobistym zdaniem ludzkość w latach 20 obecnego wieku wygrywa z pandemią poprzez świadomość sytuacji, dobre wykorzystanie dostępu do informacji, edukację - niekoniecznie tą z mediów ale taką zwykłą własną edukację, połączoną z możliwością lepszego dostępu do informacji niż to było ileś set lat temu. Nawet mimo tego, że sporo tych informacji to bzdury - to zdaje się nie przeszkadzać w formowaniu wniosków korzystnych dla jednostki.

Jest inaczej, niemalże wszystko jest inne niż 100-200 lat temu. Wg mnie wspominanie wyżej możliwości wykorzystywali zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy szczepionek. Nie wszyscy oczywiście ale większość, bo ogromny lęk przed pandemią, który był w pierwszej fali teraz jakby zamienił się w coś zwykłego, niezbyt strasznego.

Kuba stworzyła własne szczepionki i to nimi zaszczepiono Kubańczyków.
Rosja także stworzyła własne szczepionki i to jako jedna z pierwszych.
Chiny jako pierwsze rozpoczęły prace nad szczepionkami i jako pierwsze zaczęły szczepić swoją populację.

Po co, skoro to tylko ściema trzech prezesów?

Ale zdajesz sobie sprawę, Że Chińczycy stworzyli kilka preparatów i są one bardzo różne? Np. Sinofarm to szczepionki inaktywowane, podobnie Sinovac, CanSino jest wektorowa.

Bynajmniej nie wyzdrowiałem całkowicie, skutki byłej infekcji odczuwam prawie co noc, a zaszczepiłem się ponad rok po opuszczeniu szpitala, kiedy zaczęły się pojawiać doniesienia o tym, że ozdrowieńcy ponownie chorują. I zrobiłem to po rozmowie z lekarką-naukowcem zajmującą się badaniem długotrwałych skutków choroby. Nie namawiała mnie, nie wciskała. To ja sam ją zapytałem.

Czytaj uważniej.

Tak, wiem.

Jednak to, że takie preparaty stworzyli, że w ogóle rozpoczęli nad nimi prace, świadczy przeciw tezie o Spisku Trzech.

Spiskiem Trzech można wyjaśnić niedopuszczenie Sputnika V na europejski rynek, ale nie jego powstanie.

Tak, ale szczepieni jak widać z np. Izraela też, i to częściej i zgonów też jest sporo.

Zwróć uwagę, że ja nie uważam, że to źle, że ktoś się zaszczepił i że to jest spisek. Nie, uważam tylko, że temat jest niepewny i skuteczność szczepionek jest wątpliwa. Obserwując co się dzieje w krajach gdzie populacja jest mocno zaszczepiona i takich gdzie tak nie jest, widzę, że niema podstaw aby twierdzić, że w dłuższej perspektywie szczepionka chroni przed zachorowaniem, czy zgonem. Z drugiej strony, wirus mutuje i trzeba to brać pod uwagę. Ale skoro mutuje i mocniej dotyka zaszczepionych, to coś jest na rzeczy.

Tak jest, szczepionki nie okazały się tak skuteczne jak się spodziewano. To prawda. Jeżeli jednak zwiększają moją szansę na przetrwanie a tak wynika z danych RKI, które śledzę systematycznie, to ich przyjęcie ma sens.

Dlatego się zaszczepiłem i nie żałuję.

Jeżeli masz na myśli szczepionkę comirnaty w USA, to dane są upubliczniane po wyroku sądu.

Najnowszy wykres z RKI:

Widać że piątej fali nie ma, przynajmniej na razie.

Zwróć uwagę, że gdyby hipoteza o rujnującym wpływie szczepionek na odporność odpowiadała prawdzie, to pomimo mniejszej zjadliwości obecnego wariantu, liczba osób w ciężkim stanie powinna rosnąć, zważywszy indeks zarażeń na poziomie 1250 (7-TI).

Podobnie jest ze śmiertelnoscią:

Ten ostatni wykres pokazuje również smutną prawdę, że umierali/umierają przede wszystkim seniorzy. Może dlatego młodsi nie dowierzają.

Dane pochodzą ze strony Instytutu Roberta Kocha: www.rki.de

Nie. Po pierwsze ludzie mocno podatni już zmarli. Po drugie większość populacji już dawno przeszła, część bezobjawowo. Obecny wariant jest bardzo mało zajadły, do tego stopnia, że jest traktowany jak przeziębienie i objawy są bardzo słabe i trwają krótko. Po prostu ludzie przechodzą bardzo lekko i stąd nie robią testów, bo po co?

To oczywiste, są w górnej granicy średniej życia.

Właśnie dlatego ja opieram się na liczbie pacjentów covidowych na OIOMach. To są przypadki najmniej wątpliwe.

Jeżeli ludzie testów nie robią to i liczba zakażeń realnie jest większa niż oficjalne wskaźniki. Przy spadającej odporności ten zakażenia powinny znaleźć odbicie w liczbie ludzi w ciężkim stanie.

O ile tak samo rozumiemy odporność.

Odporność, to podatność na zachorowanie.
Można mieć świetną odporności a po jej przełamaniu ciężko przechodzić chorobę i na odwrót.
Wcale nie jest powiedziane, że to idze w parze.

W mojej ocenie - nie.
Organizm odporny to organizm „dowitaminowany”. Brak witamin czy zakwaszone jelita prędzej czy później odczuje każdy na wszelaki sposób. Dzisiaj jemy o wiele gorzej. Owoce i warzywa kupowane w większości nie mają nawet połowy - ach gdzie połowy - wartości co 100 lat temu a nawet kilku dekad. O opryskach itd. już nie wspomnę. Proponuję przeanalizować banany.

Każde jelita są zakwaszone, chyba, że ktoś jest chory bardzo. Masz w rzołądku kwas solny, pH w jelitach jest kwasowe, podobnie jest ze skórą i krwią.
Te wszystkie odkwaszania, brednie o zakwaszonych organizmach itd. są tyle samo warte, co Voodoo.

Mają więcej. Wręcz za dużo, a za mało błonnika.
Wystarczy sobie zobaczyć jak wyglądały owoce kiedyś a jak dzisiaj.

Fakt, opryski są trochę szkodliwe, ale mniej niż nieświeża żywność i spleśniała, dostępna powszechnie kiedyś, oraz jej braki.

Odporniejsi są ludzie lekko niedożywieni. Ale jak już zachorują, to lepiej znoszą Ci z lekką nadwagą.

Ja jem owoce sporadycznie, jem warzywa, mięso, używam smalcu, jaj, śmietany minimum 30%, nie jadam chleba, makaronu, ciast, tłuszcze roślinne tylko zimno tłoczone, świeże. Nie pamietam kiedy byłem chory, chyba 15 lat temu zakaszlałem, ale może to było 20 lat temu.

Co zamiast chleba?