Znam takich, co nie zadziałały.
Dopiero bajpasy pomogły.
Można - 4 cyfrowy kod recepty i pesel z karty chipowej lub dowodu osobistego jak nie może już zapamiętać 11 cyfr?
Bo nie segreguje śmieci.
(żart )
Nie ma sensu wałkować tematu dalej. Niektórzy lubią stać w miejscu.
Dlatego spróbuję pchnąć to do przodu.
OK. Co musimy mieć przy sobie, udając się na wizytę u lekarza?
Dowód tożsamości,
A resztę powinni w komputerach sprawdzić.
Nie wiem po co w ogóle recepty i dziwi mnie, że Polska nie wzoruje się na takiej Holandii.
Byłem kilka razy u lekarza. Tam wygląda to tak. Jesteś ubezpieczony, idziesz do lekarza. Ten przepisuje Ci leki i mowi, proszę iść do apteki i podać imię i nazwisko. Wchodzę do apteki, podaję nazwisko, pani drukuje etykietki na leki, co ile i kiedy i mowi, że nic nie płacę, rozlicze się z ubezpieczycielem. Po 2 tygodniach dostaję pismo, że mam do zapłaty 25 euro za leczenie i sobie to ściągną z mojego pracodawcy. Na obowiązkowym ubezpieczeniu do 200 euro ja płacę, resztę ubezpieczyciel. Działa to zajebiste od dziesiątek lat, a u nas dopiero teraz kondonią się z jakimiś e-receptami.
I cudownie zniknęła mu cukrzyca, zastawki odzyskały sprawność a zmiany miażdżycowe w innych naczyniach się zmniejszyły do tego stopnia że ostatnie badanie wykazało POCZĄTKI MIAŻDZYCY?
Ja jeszcze nie widziałem żeby wszczepienie stenta dawało takie rezultaty, pomijając że i po wszczepieniu tego stenta stan ogólny przez długi czas się pogarszał. I to tak że chciano mu wymieniać zastawki i tylko brak finansowania to powstrzymał. Zdrowienie nastąpiło po kilku tygodniach stosowania metody Gersona, poprawa samopoczucia pacjenta mniej więcej po tygodniu do dwóch od rozpoczęcia.
Mam w rodzinie ludzi, którym stenty wszczepiono i w ten sposób życie uratowano. Nigdy jednak wcześniej nie widziałem takiego powrotu do zdrowia.
A co do naukowości.
Ja opisałem fakt empiryczny, jestem z natury sceptyczny i gdybym nie był świadkiem to pewnie także bym nie uwierzył. Ale ten fakt miał miejsce więc daję mu świadectwo.
Antynaukowe jest ślepa wiara jaką prezentujesz.
Tak jest. Prawie to samo co ja chcę zaproponować.
U lekarza:
W krajach cywilizowanych (tak jest w Niemczech) mają coś takiego
jak karta ubezpieczeniowa z czipem i zdjęciem.
W rejestracji po zeskanowaniu karta jest zwracana.
Na karcie są wszystkie dane pacjenta oraz ważność ubezpieczenia.
To moja propozycja:
Będąc już w gabinecie lekarz mógłby przez komputer wprowadzić
do banku pacjentów wykaz leków obecnie zaordynowanych.
W aptece:
Po zeskanowaniu karty wyświetla się na monitorze
informacja o lekach jeszcze niezrealizowanych.
I to tyle, co potrzeba, aby otrzymać leki,
albo podaję nazwisko i dalej to samo
Ktoś chory przewlekle dzwoni do rejestracji i zgłasza (tak jest w Niemczech),
że leki mu się kończą i chce otrzymać nowe.
W rejestracji sprawdzą, kiedy i ile leku dostał
i czy faktycznie powinny być nowe.
Obecnie trzeba się zgłosić po odbiór recept o umówionej godzinie.
To moja propozycja:
Lekarz umieszcza wykaz leków dla pacjenta w/w banku.
Również mógłby też być SMS z informacją, że wszystko gotowe.
Ale to już nie jest takie konieczne.
Po pewnym czasie dzwonię do swojej apteki, podając nazwisko.
Komputer szybko znajdzie nazwisko w wykazie zarejestrowanych klientów w tej aptece.
Teraz muszę się zdecydować czy osobiście odbiorę leki lub chcę z dostawą do domu,
zazwyczaj po zamknięciu apteki.
I tak ktoś chory nie musi wychodzić z domu do lekarza do apteki
z kartkami z kodem czy kartką, którą nazywamy receptą.
Bo stenty naprawdę działają. Otwierają światło naczyń krwionośnych i pozwalają krwi przepływać., a co za tym idzie przeżyć. To się liczy i za to medycynie chwała.
Ja jednak piszę o leczeniu czyli np cofaniu złogów miażdżycowych i poprawie metabolizmu a przez to jakości życia. Tu medycyna sobie nie radzi. Prawie wszyscy moi znajomi lub krewni dotknięci chorobami zwyrodnieniowymi od lekarzy otrzymywali leki na spowolnienie choroby a nie jej uleczenie. W jednym przypadku udało się postęp choroby (zaawansowana miażdżyca) nieco cofnąć i spowolnić na tyle że osoba nią dotknięta przeżyła znacznie dłużej niż mówią rokowania dożywając siedemdziesiątki. W pozostałych przypadkach kierunek był jeden: mniej lub bardziej spowolniony rozwój zwyrodnienia. I ciągle zwiększające się ilości pastylek.
Ponieważ efekt kuracji gersonowskiej widziałem na własne oczy to trudno mi go tak zignorować. Jeden mój brat zgodnie z zaleceniami lekarskim systematycznie przyjmował insulinę do śmierci, drugi po prostu wbrew nim sobie sam cukrzycę wyleczył. Nie bierze już żadnych preparatów na obniżenie cukru a ma go w normie.
Może to przypadek. A może jednak nie? Ja tego nie wiem.
Ale jestem miłośnikiem fizyki i nie mogę ignorować faktów.
Nie wiem jak dzisiaj, ale kilkanaście lat temu w Niemczech były z marnego materiału.
Po 9 miesiącach zapchały się w 70%.
Masz rację (z niewielkim wyjątkiem który pominę)
Ale po co się tak droczyłeś ? No tak, wiemy że to lubisz.
One ratują życie, są elementem interwencyjnym. Nie leczą jednak przyczyny jaką jest odkładanie się złogów w naczyniach.
stent, a nie naczynie.
A co jak się trafi typowy “Kowal” (“Smith” / “Schmied”) i jeszcze z tym samym imieniem?
Wiem ze stent. Ale żeby się zapchał musi się coś odkładać.
Dlatego był wstawiony i… nie pomogło.
Powinien być z takiego materiału coś w rodzaju teflonu,
żeby nic nie mogło się w nim odkładać.
Na tamte czasy technika zawiodła, niestety
A jak się komuś nie odkłada to zdrów jak ryba i po co mu stent?
PS Dostał 3 bajpasy i śmiga do dziś (20 lat).
Chodzi o to, aby jak już do takiej sytuacji doszło że stent musi ratować życie, powstrzymać dalsze odkladanie i zapoczątkować proces odwrotny - oczyszczania naczyń.