Elektrownia jądrowa - co o tym myśleć

Ad.2 - nawet jakbyśmy mieli w Polsce kopalnie uranu (a mieliśmy bo obecnie są zamknięte) to od rudy uranu do gotowych prętów paliwowych jest bardzo daleka droga. Ruda „zwykłego uranu” zawiera średnio tylko 0,71% uranu 235 a potrzeba 1,5% - 20%. Konieczne jest wzbogacanie a do tego wykorzystuje się wirówki, bardzo wiele wirówek nawet kilka tysięcy. W Europie w elektrowniach atomowych w 90% pręty paliwowe pochodzą z Rosji. Są zwolnione z embarga. Nad Polską wielokrotnie przelatywały samoloty z prętami paliwowymi z Rosji - miały specjalne przepustki mimo zamkniętego nieba dla rosyjskich samolotów. Wielokrotnie przejeżdżały też pociągi z Europy wożąc do Rosji odpady radioaktywne gdzie są składowane. Nie mamy innego wyjścia jak pójście w atom. Fuzja jądrowa jako przemysłowy i sprawdzony wielkoskalowy proces produkcji energii elektrycznej będzie dostępny najwcześniej za 10 - 20 lat.

Hmm, nie bardzo, vide:

Światowy rynek tego surowca jest dość szeroki. W roku 2021 globalne wydobycie uranu sięgnęło 48 332 ton. Największymi producentami byli: Kazachstan (45% światowej podaży), Namibia (12%) oraz Kanada (10%). Dużymi producentami są także: Australia (8%), Uzbekistan (7%) oraz Rosja (5%). Warto zauważyć, że wbrew obiegowej opinii, Rosja wcale nie należy do czołowych graczy na światowym rynku uranu. Największymi spółkami wydobywającymi uran są Kazatomprom, Orano, Unranium One, CGN i Cameco. Na uwagę zasługuje zwłaszcza ta ostatnia spółka – nabyła ona 49% udziałów w spółce Westinghouse Electric Company, która zaangażowana jest w polski projekt jądrowy.

I dlatego, że jest tak „łatwo” dostępny Europa kupuje go z Rosji,. Stężenie uranu w wodzie morskiej to średnio 3 miligramy na tonę, pozyskanie go wcale nie jest takie proste i tanie.

Niewiele, owszem, ale puszka od koli nie pomieści np. zużytych prętów, o innych odpadach nawet nie wspominając. Promieniowanie powoduje silną korozje materiałów i zarówno pręty jak i inne elementy reaktora muszą być co pewien czas wymieniane. Zapewniam, że nie zmieszczą się w puszce od napoju. Do ich składowania stosuje się baseny, bo trzeba to schładzać, dopiero potem odpady lądują np. w odwiertach.


To jest basenik w Szwecji, w którym składuje się odpady. Takie baseny zwykle znajdują się obok elektrowni i mają ok. 12 metrów głębokości. Zatem trochę tej Coli tam wchodzi.

Albo i nie, nie ma gwarancji, że w ogóle będzie możliwa w stopniu dającym się wykorzystać efektywnie do pozyskiwania energii.

Fuzja jądrowa w teorii jest fantastycznym sposobem na pozyskiwanie energii. Prosty temat, bez odpadów, paliwo z lekkich i łatwo dostępnych pierwiastków, działa praktycznie na gwiazdach.
To w czym problem?

A no, w tym, że w gwiazdach jest gigantyczne ciśnienie, masa słońca jest 332 946 większa od ziemi. Siła przyspieszenia ziemskiego to 9.81m/s a słońca 274m/s, zatem ścisk jest niemiłosierny . Dla łatwego zobrazowania o co chodzi, słońce to tak jakby ściskać w pięści jajka, trzask i mamy jajecznicę, zero problemu prawda? A ziemia to tak jakbyśmy dostali włos, za jego pomocą nawet nie przesuniemy jajka, o zbiciu skorupki nawet nie wspominając. Nie mamy sposobu aby czymkolwiek ścisnąć paliwo, co zatem pozostaje? Skoro nie można zwiększyć masy, to można rozpędzić tak bardzo, żeby stworzyć podobne warunki. Dlatego przypieka się paliwo aby rozruszać nieco atomy. Tylko te nieco, to nie jest kurczak w piekarniku, tylko potrzeba ze 100 milionów stopni. Aby uzyskać taką temperaturę, trzeba od groma energii i zapewniam, że 3000+ tutaj to kropla w morzy potrzeb. Na dodatek trzeba jeszcze utrzymać tą rozgrzaną masę w reaktorze. A do tego są potrzebne gigantyczne magnesy, które też potrzebują energii.
I cały pic polega przede wszystkim na tym, żeby ten reaktor dawał więcej niż pobiera, bo mamy z tego czerpać energię, a nie odwrotnie. Moim zdaniem najlepsze rezultaty dają obecnie impulsowe reaktory, czyli robimy fuzję na chwilkę, takie pykanie, a nie ciągle. Ale ilość problemów jaką trzeba rozwiązać jest tak duża, że zanim to komercyjnie odpali to jeszcze hohoho.

Trąbią, bo zrobiono fundusz i pod szyldem kampanii brać kasę na coś, co nie wymaga niczego poza plakatem czy audycją, a kasę można rozdawać. Typowy sposób na wyprowadzanie kasy pod jakimś tam pretekstem.

Bo reaktory atomowe są wydajne, dają sporo prądu w stosunku do kosztów i nie dymią.

Co powinniśmy zrobić? To proste. Ustanowić przepisy dotyczące emisji CO2, siarki itp. i uwolnić rynek produkcji energii. Niech sobie prywaciarze klepią nawet z opon i sprzedają. W końcu w USA elektrownie są prywatne i się jakoś opłaca. Nie widzę powodu (poza kradzieżą kasy) dla którego u nas są państwowe. Nawet energia z wiatraków czy paneli była by efektywniej wykorzystywana, gdyby sąsiad mógł pędzić ją sąsiadowi, bez regulacji państwowych.

Z tym na 100% się zgadzam. Powinniśmy mieć możliwość postawienia sobie małego wiatraka bez żadnych zezwoleń czy podatków.
Mam tu takie toś z dawnych lat:

On może? W dodatku żyjąc za komuny? A my mamy kapitalizm i co?

Dokładnie. Za komuny mogłeś narysować śmigłowiec, a potem nim latać, a teraz jest kapitalizm i się tak nie da. Przykre to jest.

1 polubienie

28 postów zostało podzielonych na nowy temat: [Wydzielone z] Elektrownia jądrowa - co o tym myśleć

Tu gdzie chwilowo mieszkam, był plan zamknięcia elektrowni jądrowych. Pobliska EA Isar2 koło Landshut miała działac tylko do końca tego roku. Ale…

Znane wydarzenia i następujący po tych decyzjach kryzys energetyczny skłonily niemiecki rząd do przedłużenia jej działania.
Jednak elektrownia była praktycznie w stanie likwidacji, więc nie prowadzono większych prac konserwacyjnych, ograniczając się do niezbędnego minimum a personel został znacznie ograniczony.

I oto zapada decyzja że EA ma dalej działać.

Operator w trosce o swoją skórę oznajmił że dalsza praca mozliwa będzie dopiero po przeprowadzeniu audytu i wydaniu certyfikatu bepieczeństwa a to wymaga czasu i pieniędzy.

Rząd, w skład którego wchodzi partia wydawałoby się ekologiczna (!) nakazał jednak przedłużenie pracy.

Pod koniec września uszkodzeniu uległ jakiś zawór i zaczęla się przepychanka kto ma sfinansować prace naprawcze, rząd federalny czy krajowy. Są też jakieś wewnętrzne nieszczelności do naprawienia…

Jakoś tak przypomina mi się film „Chiński Syndrom”.

Obraz sytuacji, który tutaj przedstawiłem, może nie być dokładny gdyż skleciłem go z nader skąpych informacji, jakie pojawiły się w tutejszych mediach, a te ostatnio są bardzo łaskawe dla rządzących i w wielu sprawach zachowują daleko idącą dyskrecję. Miejmy nadzieję że jednak nic się nie stanie, wszak w większości przypadków uchodzi nam na sucho.

Jestem zwolennikiem energetyki jądrowej i podzielam opinię o jej zaletach. Jednak warunkiem jest aby funkcjonowała ona w odpowiedzialnym otoczeniu. Takim, w którym polityka (lub zysk) nie będzie miała pierwszeństwa nad względami bezpieczeństwa.

Najwięcej energii pobiera przemysł. Nie wiem, czy nie lepszym rozwiązaniem dla naszego kraju było by instalowanie małych reaktorów na potrzeby dużych odbiorców. Mogło by to być opłacalne zarówno z uwagi na bezpieczeństwo, jak i jakość linii przesyłowych. KGHM coś tam dłubie już.
Wyższe koszty w przeliczeniu na moc, mogły by być rekompensowane niższymi kosztami reaktora i mniejszym kosztem kredytowania.

Też uważam, że pomysł z małymi reaktorami jest warty uwagi.

Wtedy najwięksi odbiorcy jak korporacje, fabryki, dzielnice itp mogłyby mieć obowiązek posiadania własnego reaktora i zajmowania się nim w obrębie działalności.

Jednak zawsze pozostaje ten strach, że „coś piepsz…” nawet jak jest on bardzo mało realny. Dlatego jestem za rozwojem reaktorów w kierunku bezpiecznym i popieram wszelkie próby w tym temacie.

Chyba niepotrzebnie atmosfera w tej dyskusji się podgrzała, prawie jak woda w elektrowni jądrowej. :wink:
No ale do tematu.

Pamiętam, że w 1985 roku byłem na budowie elektrowni jądrowej w Polsce. Elektrowni, która miała powstać do początków lat 90. ubiegłego wieku. Budowa była już bardzo zaawansowana, był już w Polsce reaktor. I co? I w latach 90. wycofano się z tego, zmarnowano miliardy złotych, mijały kolejne dziesięciolecia i żaden rząd, od prawa do lewa, nie zrobił praktycznie nic, aby powstała choćby jedna EJ.
Minęło już 40 lat od kiedy rozpoczęła się tamta budowa i nadal kompletnie nic nie mamy, ledwo co lokalizację.
Gdyby nie głupie protesty, hasła „Boże chroń od atomu” i partykularne decyzje polityków, to mielibyśmy działającą elektrownię jądrową już od lat 90. ubiegłego wieku, być może już niejedną. A tak mamy cały czas tylko plany. Ach, szkoda słów…

Dwa dość świeże filmy:

I jeden sprzed 11 miesięcy, gdy nie było jeszcze mowy o wycofywaniu się z „atomu” w Niemczech, czyli kilka słów o niemieckiej polityce - @KR60 - to chyba powinno Cię zainteresować:

Podobno do chłodzenia elektrowni jądrowej będą potrzebne wielkie jeziora, tak? Mam nadzieję że nie zmarnują okazji i przy okazji zbudują elektrownie wodne.

P.S. Kiedyś coś było w TV że mieli plany stworzyć sieć elektrowni wodnych na Wiśle. To jest właśnie czysta energia, a nie jakiś tam atom. A ekolodzy niech pilnują własnych ptaszków :slight_smile:

Blok elektrowni atomowej o mocy 1GWe potrzebuje ok. tonę wody przy pełnej mocy.
Co sekundę.

Ekolodzy martwią się, że będzie w trakcie upałów jak w Dunaju już w 2018 mieli tam problem ze zbytnim zagrzaniem rzeki. Ich rolą jest sprawowanie pieczy nad tym, czy przez jakieś zaniedbania nie dojdzie z tego powodu do katastrofy ekologicznej, np. podniesienie o kilka stopni wody może doprowadzić do zmian w środowisku rzeki. Oczywiście jak zawsze dramatyzują, bo oprócz dbania o środowisko, muszą dbać o finansowanie swojej działalności, w tle jak zawsze jest pieniądz i byli by głupi, gdyby nie próbowali czegoś zyskać.

Elektrownia wodna też nie jest czysta. Trzeba spiętrzyć wodę, trzeba zmienić życie ryb. Prowadzi czasami do wylesienia, wpływa na migracje ryb co może powodować wymieranie gatunków, zbiorniki zaporowe są źródłem metanu. To też nie jest tak, ot postawimy sobie zaporę, będzie fajnie i ekologicznie.

Skrajnie wygląda to tak. z tym, że przedstawiany tam punkt widzenia jest oczywiście mocno przekoloryzowany. Tym niemniej warto brać te aspekty pod uwagę.

A czy ktoś słyszał o reaktorach LFTR: Reaktor torowy na ciekłych fluorkach – Wikipedia, wolna encyklopedia

Przypominam, że temat jest o elektrowniach jądrowych, dlatego off-topy wydzieliłem tu:
[Wydzielone z] Elektrownia jądrowa - co o tym myśleć - Inne kategorie / Dyskusje na tematy różne - dobreprogramy - forum

Tutaj doskonałe wyjaśnienie czym był ten najnowszy przełom w technologii fuzji jądrowej (na pewno takich przełomów jeszcze dużo przed nami):

To zależy od warunków. W okolicy Monachium działa wiele elektrowni wodnych i rybom niewiele szkodzą.

Kluczem jest tu wydzielenie osobnego kanału do zasilania wielu niewielkich elektrowni. Kanał biegnie równolegle do rzeki i na odcinku kilku kilometrów uzyskuje kilku-kilkunastumetrową różnicę wysokości lustra wody. Tę różnicę wykorzystuje się do zasilania turbin.
Początkowe spietrzenia zasilające Isarkanal nie są duże a do tego porobione są obejścia dla ryb. Ryby z kanału zaś mogą zawsze wrócić do rzeki przez przelewy.

Oczywiście na nizinach już tak łatwo nie jest.

Trochę to potrwa zanim będziemy mieli energię z atomu.
Forsy w to wpakują sporo.
Obawiam się tylko że z tą elektrownią będzie jak z telewizją.
Ledwie wszyscy zdążyli wymienić analogowe TV na FullHD, a tu już trąbią że DVBT przestarzałe i trzeba mieć DVBT2 z HEVC oraz 4K Ultra HD.

Śmiesznie będzie jeśli w tym czasie dojdzie do przełomu w nauce na miarę Einsteina i np. wynajdą elektrownię antygrawitacyjną. :slight_smile:
Najśmieszniejsze będą miny polityków, kiedy odkryją że zrobiono ich w konia :smile_cat:

Tylko że to wszystko z pieniędzy podatników. I to już nie jest śmieszne :angry:

Fakt. Lepiej wstrzymać się z wszelkimi działaniami do tego czasu. A jak już wynajdą, to czekać dalej aż wynajdą coś jeszcze lepszego, po czym dalej czekać :+1:

Dzisiejsze technologie tego typu wymagają wielu lat na wdrożenie i opracowanie sposobów masowego wykorzystania. Muszą być bezpieczne i niezawodne, a gigantyczne koszty wymagają dokładnego zbadania problemów. Więc zdążymy postawić atomówki, i pewnie jeszcze je doprowadzić do wyeksploatowania, zanim pojawią się tokamaki komercyjne.

Tokamak jest znany od dawna, dzisiaj już w takich gałęziach nie powstają wynalazki bo komuś się wylała probówka z bakteriami do piwa, tylko bada się wszystko teoretycznie i jak są podstawy naukowe, to dopiero kombinuje z realnymi eksperymentami.

Wiemy, że grawitacja to zakrzywienie czasoprzestrzeni, ale do tej pory praktycznie nic więcej o niej nie wiemy. Niektórzy postulują istnienie grawitonów (czyli cząstek przenoszących oddziaływania grawitacyjne), ale to raczej nie ma sensu, bo grawitacja jest siłą pozorną, nieodróżnialną od przyspieszenia. Tak więc wykorzystanie mitycznej antygrawitacji, to wyższy poziom abstrakcji.
Znacznie bliżej jest do wykorzystania fuzji jądrowej. Ostatnio (na dniach) pierwszy raz w historii amerykańscy naukowcy przeprowadzili kontrolowaną reakcję fuzji termojądrowej z dodatnim bilansem energetycznym używając 2,1 MJ i uzyskując z niej 2,5 MJ. Jest to pewien przełom, ale to „czysta” energia, a nie ta, którą można do czegoś użyć, np. do produkcji prądu. To pieśń przyszłości i to odległej (dobre kilkadziesiąt lat).

Tak więc nie mamy dziś, jutro i przez najbliższe dziesięciolecia nic innego, czego moglibyśmy użyć do produkcji prądu, jak reakcję odwrotną, czyli rozszczepienie jąder ciężkich pierwiastków.