A to chyba nie znasz Beksińkiego…no tak, skoro piszesz takie rzeczy…
Pisałeś o tym, że gry online są dużym rynkiem zbytu dla Polaków. Tylko Polacy na tym rynku zbytu na brak języka polskiego nie cierpią, więc ten argument jest fatalny.
Czyli, moja teoria, że język polski w grze ma znaczenie, jest jednak jak widzę przekunująca…skoro jak jest po polsku to jest dużo graczy…nie, ja napisałem, że są bardzo aktywnie i nic to nie miało do języka gry, tylko do aktywności Polaków online jak i offline a więc do rynku zbytu gier w naszym kraju, który niby jest lichy i nie opłaca się robić dla nas napisów, bo wydawca splajtuje…
shreka udało się przetłumaczyć bez straty na jakości owych żartów. tylko widownia trochę większa i bardziej zróżnicowana, więc i szansa na zarobek wyższa
A potrafisz to napisać po polsku?
Czego nie zrozumiałeś?
To ci wytłumaczę jeszcze raz?
Napisałem, że Polacy są bardzo aktywni w grach online a więc nasz rynek jest bardzo interesujący dla wydawców, ze względu właśnie na ich wielką liczbę (graczy) - Jeszcze jaśniej, czy już załapałeś?
PS. Zobacz sobie “Monty Python” w polskiej wersji językowej…to nie będziesz pisał już więcej nic na temat czegoś, co się nie nadaje…
Wielka ilość graczy w CS:GO nie przekłada się na potencjalną sprzedaż Hitmana 3. Bo to nie ma żadnego związku. Korelacja nie oznacza przyczynowości.
Przecież Monty Python to nie jest jakiś wymyślny angielski i trudny do przeniesienia humor. O czym ty pleciesz?
Ale oznacza ogromny rynek zbytu…gdzie jest wielka ilość potencjalnych graczy, klientów.
Większy niż w takiej Belgii…
Nie to nie jest wymyślny angielski i nie jest wymyślny humor to taka bajka o starych pierdzielach.
Oglądałeś po angielsku, czy po polsku?
Akcja nie rozgrywa się w podziemiach zamieszkanych przez potwory.
Hitman 3 jest w wersji flamandzkiej?
Nie znam tego języka i nie chciałbym w nim grać…ale, możliwe, że przyjdą takie czasy…skoro nie trzeba tłumaczyć…
A jest w niemieckiej?
Niedlugo chyba takie wybory pozostaną…
Skąd przekonanie, że ten rynek kupi Hitmana 3? Bo nie podajesz żadnych argumentów za tym, że gracze gier online to rynek zbytu. Przecież oni grają w większości w darmowe gry, mają płacić 250 złotych za grę? Przemyślałeś to w ogóle, zanim to napisałeś?
Oglądałem po angielsku, jeszcze kiedy do nauki tego języka się za mocno nie przykładałem. To jest prosty język, wystarczy posłuchać ze zrozumieniem albo czytać napisy (angielskie, pomagają). Dla tłumaczy nic trudnego, takie rzeczy się hurtowo tłumaczy co roku na polski.
A gry się nie przełoży, bo tam stwory mówią przemyślnym, skomplikowanym, przewrotnym i nie do przełożenia językiem staroangielskim…i do tego o nie przetłumaczalnym humorze…OK.
Nie, po prostu nie przemyślałem tego, że Polska jest jednym z większych odbiorców na rynku gier wideo…skoro twierdzisz, że tak nie jest - to niech ci będzie.
Proszę cię, tylko nie szargaj pamięci Beksińskiego “Dla tłumaczy nic trudnego, takie rzeczy się hurtowo tłumaczy co roku na polski”.
Tu masz listę najpopularniejszych języków na naszej planecie. Znajdź język polski:
Ja nie o popularności języka tylko o możliwości zbytu na potencjalnym rynku…
Źródło danych, albo spadaj ze swoimi urojeniami.
Wymyśliłeś sobie coś, po czym na to odpowiadasz. Następnym razem odpisuj na moje komentarze, a nie na swoje urojenia. Chyba, że lubisz tańczyć z chochołem. W takim razie odsyłam do wiadomej książki.
Argument pozamerytoryczny.
Ale na polskim rynku, gry po angielsku sprzedają się całkiem dobrze. Dodanie języka polskiego wcale nie zwiększa jakoś istotnie wolumenu sprzedaży.
Ale nie ma co kruszyć kopii, sprawa już przecież wyjaśniona.
Nas mogą olewać…a inni sobie po prostu nie pozwalają?
A nie, nie znają tak jak Polacy angielskiego…i grają w swoich językach, bo większa przyjemność jak się rozumie…a może nie, nie wiem.
Grają bo im dają, my gramy chociaż nie dają…o tak.
Porównanie do chochoła pasuje tutaj idealnie. <3
“Wymyślę sobie coś, a potem będę to krytykować”
Dorośnij.
A ty jakie masz zdanie?
Napisz na koniec.