Przedstawiłem. Długi cykl węglowy. Nie zgadasz się z tym, że ludzie w ciągu 250 lat wyjęli z pod ziemi, spalili i tym samym tlenki wyemitowali do atmosfery, tyle węglowodorów, ile naturze zajęłoby 2,5 mln lat?
ps. Nie rozumiesz, że nie rozumiesz podstaw statystyki i opartej na niej metody naukowej. Nie ma argumentacji, która może przełamać taką barierę ignorancji. Jedyna opcja to, że sam sięgniesz po podręczniki i nauczysz się podstaw.
Nie, nie jestem w stanie określić ile natura wyemitowała CO2, nie jestem nawet w stanie określić prawidłowo niczego co było dawniej niż 2-3000 lat temu. Po prostu jest to przy obecnym stanie wiedzy niewykonalne. Każde badanie z użyciem dowolnych izotopów bardzo łatwo obalić, zresztą po czasie okazuje się, że pomyłki o kilka miliardów to powszechna sprawa w tym temacie.
Nie wiemy ile emitowały wulkany, nie wiemy jakie były pożary miliony lat temu, nie wiemy co i ile spadło na ziemię, nie wiemy nawet jaki skład miała atmosfera. Mamy wyłącznie założenia, gdybanie i tyle.
Fakty, fakty są takie, że CO2 stanowi 0.04% atmosfery i jest cięższe od powietrza. A ludzie emitują promile. Fakty są takie, że rośliny cierpią na niedobór CO2 i spokojnie są w stanie zużyć 3 x więcej. Fakty są takie, że od początku XXI wieku ilość zieleni na świecie skoczyła o 5% i nadal rośnie.
Naukowcy do niedawna nawet nie byli w stanie ogarnąć ile energii emituje słońce, niedawno odkryli, że emituje potężne ilości promieniowania gamma.
Ciekawie co odkryją za kolejne lata.
Nie wiem jak ty, ale ja pamiętam końce świata i katastrofy z powodu dziury ozonowej, braku ropy i gazu, oziębienia świata, w 97 ziemia miała się przechylić i zalać Skandynawie i państwa nadbałtyckie, ba w 2000 roku komputery w związku ze zmianą daty miały spowodować Armageddon, miały padać elektrownie i takie tam, i nic.
Natomiast widzę pełno śmieci w lesie. Jakby tak wziąć dobrą pałę, i całe to tałatajstwo pijące sobie na mój koszt dyniowe latte zagnać do zbierania tych butelek, to gwarantuje ci, że pożytek byłby setki razy większy. A zamiast walczyć z CO2, należy postawić na jak najszybszy rozwój cywilizacji. Bo widzisz, człowiek zawsze wygrywał właśnie tym, że był rozwinięty technologicznie i gdyby w czasach lodowców zakazano szycia ubrań, bo to nie ekologiczne to by wyginął.
A jak znajdujesz sytuację, której lodowiec, który podobno istnieje sobie od miliardów lat, topnieje i nagle odsłania sobie dzidy ludzkie? Reptilianie, czy może jednak to normalne, że raz lodowiec jest, a raz nie, i to bez udziału ludzi, no chyba, że kosmici podgrzewali tak atmosferę, albo może dinozaury pierdziały za bardzo metanem.
Zapotrzebowanie na energię wzrośnie o kilkaset procent. To pewne i oczywiste. Ale wbrew pozorom to nie kłopot. Poczekaj, niech nowy wyścig kosmiczny unowocześni środki wynoszenia na orbitę, to i energia się pojawi. Przesył na odległość już opracowują, a większość problemów atomówek w kosmosie nie stanowi problemu.
Ale ja nic nie napisałem o zmianach klimatu, bo od tego mamy dedykowany wątek Napisałem, że cykle węglowe na Ziemi to jest wiedza podręcznikowa… I ta wiedza, to są podstawy podstaw, żeby w ogóle próbować podejść do zrozumienia zagadnienia hipotezy antropogenicznych zmian klimatu (w dedykowanym wątku). Nie da się dyskutować z kimś, kto na bezpośredni link do odpowiedniego podręcznika, wyskakuje z J.K. Rowling. W żadnym temacie związanym z nauką się nie da.
Wyobraź sobie, że są całe przedmioty, podręczniki, ba doktoraty, z tzw nauk i wiedzy powszechnej jak np. Chrześcijaństwo, czy Islam, I co to ma do rzeczy?
To mniej więcej tak jakbym ci wysłał podręcznik Reptilianie są wśród nas, albo ABC płaskiej ziemi.
Podręcznik na dzień dobry opiera się na kłamstwie
Więc gdzie tutaj nauka?
Jak chcesz podyskutować, proszę bardzo, załóż wątek i fakty proszę. Nie na zasadzie bo coś tam nauka, konkret. Twierdzenie i na jakiej podstawie.
Gwarantuje ci, że wszystko o CO2 w starciu z faktami okazuje się zwykłą lipą dla naiwnych.
Jak poszperasz w twórczości Lema, to w zasadzie nic nowego od czasu gdy on pisał nie wymyślono.
W zasadzie to dopiero powoli raczkują pomysły jakie już wcześniej opisał, np. budujemy egzoszkielety. Ale SI, integracja wielu maszyn liczących itp.
Nadprzewodnik wyjaśni się za kilka tygodni,.gdy zakończą wszelkie badania. Wyjdzie jakie ma właściwości i czy do czegoś jest przydatny. Wcale nie musi być nadprzewodnikiem, aby okazać się przydatny, wystarczy, że będzie wykazywał wyjątkowe właściwości magnetyczne np. coś w rodzaju Efekttu Meissnera. Może istotne są bardzo precyzyjne proporcje i czystość, może nawet lokalizacja próbek, kto wie. Chwilowo lipa.
Poproszę o taki, wydany przez Uniwersytet Warszawski albo inną równoważną polską uczelnię wyższą, zrecenzowany przez pracowników naukowych z dorobkiem w dziedzinie.
Daj już spokój. Naukowi pracownicy dali Nobla człowiekowi, który szpikulcem od lodu zamieniał ludzi w warzywa. Bycie naukowcem, nie oznacza, że masz monopol na myślenie i wiedzę. Wykonuje sporo prac dla instytutów i naukowców. Czasami np. naprawiam specjalistyczny sprzęt do badań. Doskonale wiem jaki poziom myślenia wykazuje część naukowców, jakie kosmiczne wnioski wyciąga i ile traci czasu na bzdety.
Zresztą akurat w temacie CO2 nieoficjalnie śmieje się z tego znaczna część, po prostu takie są naciski partii w tej epoce.
Prawda nie jest bardziej albo mniej prawdziwa dlatego, że mówi o tym autorytet czy naukowiec.
To logika i fakty mówią za siebie a nie czary mary.
Mogę dyskutować o konkretach. Wykazać błąd lub pokazać fakty. Ale nie o szamaniźmie i bajkach z mchu i paproci, niezależnie od tego kto się pod tym podpisze i za jakie pieniądze się sprzedaje.
Nie widzę nigdzie podstaw, do twierdzenia, że ludzkość ma jakikolwiek wpływ na klimat. Widzę natomiast, że odrobinę więcej ciepła ze słońca ma wpływ, który przerasta ludzkość kilka razy. A tak się składa, że jeszcze kilka miesięcy temu naukowcy nawet nie wiedzieli, że słońce emituje gigantyczne ilości gamma.
Chcesz mi powiedzieć, że wiedzą ile gazów wszelakich wydobywa się z oceanu, z ziemi, że są w stanie skalkulować ile CO2 pochłania a ile oddaje puszcza itd? Przecież nie są w stanie nawet określić ile i jakich złóż mamy. Ba, ilość wody na kuli ziemskiej nie jest pewna.
Według naukowców od 20 lat powinna się nam wyczerpać ropa naftowa. Według naukowców z 1989 roku, powinniśmy być zalani, wyschnięci itd. tylko okazało się nagle, że szacunki grubości pokrywy lodowej na Antarktydzie to brednie, nagle odkryto, że działają pod tą pokrywą wulkany.
W ogóle SF jakie wstawia sekta CO2 czasami jest wręcz komiczna. Ostatnio mamy narracje, że są częściej katastrofy i to wina CO2. Chyba nikt, nigdy żadnych książek historycznych nie czytał, że takie brednie opowiada.
Jedyny efekt walki z CO2, to nabijanie portfeli i strumień kasy. Nic innego.
Marion King Hubbert i teoria szczytu.
P.S. Zyjemy w epoce ocieplania klimatu.
Jeszcze paręnaście tysięcy lat temu na sporej części ziemi panowała epoka lodowcowa.
Jakoś do tego ocieplania klimatu i ludzie przywykli. Za 100 lat średnia temperatura wzrośnie ponoć o 2-3 stopnie i co się wtedy stanie strasznego?
A tu już możma uprawiać bajkopisarstwo jak i to ze przyczyna jej wzrostu jest dwutlenek wegla.
To ze temperatura wzrasta jest faktem ale to czy podstawową przyczyną wzrostu jest zwiekszona aktywnośc słońca, zwiekszenie pary wodnej czy też co innego, nikt nie jest w stanie udowodnić.
Nie da się tego potwierdzić w skali laboratoryjnej stosując powtarzalne badania.
To całe gdybanie przypomina dawne bleble o eterze by móc wytłumaczyć rozchodzenie sie fal elektromagnetycznych.
Nawiasem mówiac Maxwell napisał o eterze artykuł dla Encyclopedia Britanica.
Nikt wtedy nie zakwestionował „prawd” w nim zawartych.
Do czasu aż zjawił się facet który stworzył szczególną teorie wzgledności.
Już był kilka razy przed nami. Znasz książkę Granice Wzrostu wydaną przez Klub Rzymski w 1972 roku? To najlepiej sprzedająca się SF w postaci raportu w owym czasie
Sporządzono szczegółowe wyliczenia, sztaby naukowców dokonały analiz i podano kiedy się wyczerpie ropa. Brano pod uwagę małe zużycie, wielkie, rosnący postęp i zatrzymanie postępu. Brano pod uwagę, że znajdą się nowe pokłady ropy i nie.
I we wszystkim dali ciała.
Natomiast ropę można sobie odzyskiwać, więc jak zwiększy się zapotrzebowanie, to zacznie się opłacać produkcja ropy zamiast jej wydobywanie. Może nie dokładnie ropy, ale paliwa i pochodne bez problemu.
Złoża sobie wyprodukowaliśmy sporo przez lata. Wala się po oceanach i ziemiach.
Pamiętam dawno temu jak sam wpadłem w jakieś dziwne zamartwianie się tym, że ropa się kończy - pewnie podchwycone z ówczesnych wiadomości. Potem znowu przeczytałem, że są przesłanki za tym, że ropy przybywa ponieważ naturalnie produkuje ją Ziemia (również?) w wyniku procesów innych niż powolny rozpad i że generalnie to jest jej w nadmiarze https://www.investors.com/politics/commentary/we-are-not-running-out-of-oil-earth-produces-crude/
Deep-ocean vents are a source of oil and gas | Nature Podmorskie kominy termalne mogą przynieść nieoczekiwane korzyści: gaz ziemny i elementy składowe produktów ropopochodnych. W nowej analizie Lost City, pola hydrotermalnego na środkowym Atlantyku, naukowcy odkryli, że te cząsteczki organiczne powstają w wyniku procesów nieorganicznych, a nie bardziej typowego rozkładu niegdyś żywego materiału.
Z drugiej strony uważam, że to dobrze że popełniane są błędy, bo dzięki temu otwarta jest droga do podważa nauki i dzięki temu pojawia się możliwość postępu, zazwyczaj bez niszczenia tego co już nauka wypracowała i co działa w praktyce. Myślę, że to świetnie podsumowuje cytat z artykułu, który @januszek cytowałeś w temacie o nadprzewodnictwie,
Mimo to Fuhrer nie uważa, że społeczność naukowa powinna surowo oceniać zespół. „Nauka to nie sąd i raczej nie uzyskamy ‘dowodu’ na to, że oryginalne próbki LK-99 nie zawierają nadprzewodnika” - mówi. Zamiast tego nieudane próby replikacji „po prostu pokazują, że wyniki są bardziej prawdopodobne do wyjaśnienia w inny sposób… Myślę, że był to prawdziwy przykład kompetentnych naukowców, którzy wierzyli, że mają rację, ale zostali oszukani w dość subtelny i zaskakujący sposób”.
Kolega, swoją drogą doktor fizyki, tłumaczył mi kiedyś że matematyk ma swoje aksjomaty i wie wszystko a fizyk tylko przypuszcza.
No ale jednak dużo odkryć naukowych w dziedzinie fizyki, nawet tych które okazały się nie do końca poprawne (np w pewnych warunkach), sprawdziło się w praktyce i zmieniło świat. Nawet nie do końca poprawna wiedza w dziedzinie fizyki może być użyteczna.
I na podstawie przypuszczeń okrada się miliony ludzi z kasy
Ten sposób postępowania postawiłbym na równi z wszelakim cwaniactwem i naciągaczami. Tego typu ludzie są w religiach, w korporacjach, w sprzedaży, to dlaczego by nie miało być ich w nauce.
Myślę że sam naukowiec jest tu najmniej winny, to taki zwykły człowiek z pasją do nauki, który stara się coś odkryć, coś publikować, coś recenzować, bo z tego żyje i ma marzenie o czymś wielkim.
Gorzej jak coś nie do końca poprawnego idzie w świat nakręcane przez kasę. No ale jak pokazała historia, nauka się sama weryfikuje. Teraz podobno teleskop Webbera dostarcza dowodów na galaktyki istniejące przed wielkim wybuchem…