Kryzys klimatyczny wywołany destabilizacją klimatu

To ty nie rozumiesz w czym rzecz.
Nie kwestionuję ze badania prowadzone od kilkudziesięciu lat wskazują ze w tym okresie następuje wzrost temperatury (ocieplenie). Tak jak nie kwestionuję ze w okresie XV - XVI wieku na półkuli północnej mieliśmy małą epokę lodowcową.
Ciekawe co wtedy było by na tapecie tzw. uczonych. I jakie wykresy by przedstawiali by udowodnić co jest tego przyczyna.
Pisze tylko ze nie można udowodnić ze za tą rzecz odpowiada dwutlenek węgla.
P.S. Pogoda to mikro?. A np. prognoza pogody dla półkuli północnej to jeszcze mikro

O tym możesz nawet na Wiki poczytać…

Widze ze wreszcie przeczytałeś.

Dopóki ludzie nie zaczęli masowo spalać kopalin, cykle słoneczne były mocno skorelowane z cyklicznymi wahaniami temperatur:

Ciekawa hipoteza. Gdyby jeszcze to ktoś udowodnił.

Może zacznijmy od tego, że BRAK JAKICHKOLWIEK METOD, na prawidłowe i pewne datowanie czegokolwiek co jest starsze od kilku tysięcy lat. A i tutaj jest spore prawdopodobieństwo wystąpienia błędów.

Fakty - te są takie, że mamy wyśmienite metody analizy izotopów, pierwiastków promieniotwórczych itp. mamy metody analizy minerałów, które zmieniały swoje właściwości będąc narażone na oddziaływanie takiej radiacji i całą masę innych metod.

Tyle tylko, że działanie takich metod, mimo najlepszej możliwej technologii, super, dokładnego wyliczenia itd. jest nic nie warte. Wszystko opiera się na domniemaniu i założeniach.

Może wytłumaczę jaka jest zasada oznaczania wieku takimi metodami, na prostym przykładzie, co pozwoli zrozumieć dlaczego mamy problem.

Wyobraźmy sobie świeczkę w pokoju. Pali się świeczka. Nie wiemy ile czasu, wchodzimy za kilka dni i widzimy roztopiony wosk. Robimy sobie pomiar CO2 w pokoju, zbieramy sobie osady węgla ze ściany, analizujemy pozostałość wosku itd. itd. mamy mnóstwo parametrów, idealnie dokładnie obliczamy kubaturę pokoju. Znamy czas palenia się wosku tego rodzaju. No wszystko, komputerowo co do joty. Wyszło, że świeczka paliła się 9 godzin ± 12 minut.

A co jeśli w trakcie palenia świeczki, wpadła sobie Krysia ze swoją świeczką i zajrzała czy przypadkiem w pokoju coś się nie dzieje? Już szlag trafił wszystkie mozolne wyliczenia. A co jak Bartek okno otworzył w trakcie na chwilę?

Nie istnieje jakikolwiek sposób, na oznaczenie dat, bo zwyczajnie, nas wtedy nie było i nie wiemy, jakie były warunki zewnętrzne, czy coś nie wpłynęło na poziom promieniowania, czy coś nie zmieniło tempa rozpadu itd.

Wielokrotnie naukowcy stwierdzali, że coś tam zamiast milionów, miało jednak chyba miliardy, a czasami odwrotnie.

Na tej podstawie twierdzę, że jakiekolwiek oznaczanie dat starszych niż to co jest jakoś udokumentowane, jest zwykłą ruletką. Pomiar może być obarczony błędem o rzędy wielkości większym, niż jego wartość.
Badanie rdzeni lodowych, to zwykła ciekawostka, zero dowodów. One mogą mieć niemal dowolny wiek.

Jako ciekawostkę, przytoczę jeszcze jeden problem, tutaj, zwykle dotyczy to trochę nowszych czasów. Otóż naukowcy datowali sobie wieżę w Jerozolimie. Wyszło im tak, że wieża powstała tak gdzieś w epoce brązu.
Tymczasem, okazało się, że guzik prawda, po prostu użyto sobie gotowych materiałów z tej epoki, a pod spodem były graty z epoki żelaza. I co teraz? A co jak @januszek kupi sobie skamieniałe jaja dinozaurów, i po zmieleniu będzie sobie je wsuwał z jajecznicą i pirogami przez pół roku, czy jak zbadają mu potem kości to wyjdzie, że jest z epoki dinozaurów? :wink:

Swoją drogą większość skamieniałości i szczątków to też mistyfikacje, lub pomyłki. Niektórzy szacują, że nawet 80% szczątków zawiera nieprawidłowe kości.

Mieszasz różne sprawy. Wieża w Jerozolimie to budowla ludzka. Paleoklimatologia zajmuje się czymś innym. Ma swoją metodologię. Jeżeli zgodnie z tą metodologią badasz różne próbki, i z Antarktydy, i z Grenlandii - i dostajesz takie same rezultaty, to możesz wykluczyć lokalne anomalie (czyli takie jak te które opisałeś przy okazji wieży w Jerozolimie).

To co wstawie to nie bajka. Tak wyglada dokładnośc kazdej „metodologii” zwiazanej z klimatem

Proponuję wczytać się w to zdanie
„gdzie α oznacza współczynnik wrazliwości klimatu. Współczynnik ten jest trudny do określenia i szacuje się ze wynosi”

A wynosi tyle ile kto uzna za wygodne by mu wynik do teorii pasował

Zwracam uwagę na słowo szacuje sie i na dokładność tego parametru.
Jako ciekawostkę dołoze jeszcze cegiełke.
„W różnych badaniach i modelach klimatycznych, oszacowania współczynnika wrażliwości klimatu wynoszą zazwyczaj od około 1,5°C do 4,5°C, przy średniej wartości w okolicach 3°C. Jednakże, na podstawie bardziej aktualnych badań i analiz, istnieje pewne prawdopodobieństwo, że górne ograniczenie może być wyższe niż 4,5°C.”

Od 1,5 do 4,5 albo i wiecej. To sie nazywa precyzja. :joy:

Przeczytaj ponownie rozmowe z prof. zw. dr. hab. Tadeuszem Niedźwiedziem dotyczaca dokładności wyliczania temperatury glogalnej a przecież to podstawa.
Cała zabawa przeciez dotyczy nie tego czy temperatura rośnie a tego w jakim tempie w konkretnej skali czasowej.
A przeciez by tę srednią dokładnie okreslić, trzeba by te punkty pomiarowe były w miarę równomiernie rozłożone w skali całego globu a nie są i to bardzo nie są
Jesli uważasz ze jesteś od niego madrzejszy to proponuje troche pokory.
Mam takie nieodparte wrazenie ze tę cała mode dotyczacą CO² firmują koncerny zarabiajace na produkcji tzw. alternatywnych żródeł energii.
Ktoś tych tzw. ekologów i ich badania finansuje. A ponieważ jest to w krajach zachodu tak rozdmuchane ze nie wypada być przeciw i sprawdzać czy ta cała teoria o skutkach CO² jest realna, mało kto to robi.
Ja pozostanę sceptykiem ponieważ dla mnie 2 x 2 = 4 a nie α4 gdzie w miejsce α wstawie sobie co chcę by być zgodny z metodologią

P.S. Ten screen to fragment wykładu
Fizyka Procesów Klimatycznych
Wykład 10 – wpływ słońca
prof. dr hab. Szymon Malinowski
Instytut Geofizyki, Wydział Fizyki
Uniwersytet Warszawski

To nie jest metodologia paleoklimatologii. Co ten post ma wspólnego z badaniem rdzeni lodowych?

Ta sama dokładnosć pomiarów

„Zmiany aktywności Słońca wpływają na wielkośd strumienia cząstek
promieniowania kosmicznego, wytwarzających w atmosferze promieniotwórczy
węgiel 14C ( i 16Be) z azotu atmosferycznego i magazynowany potem przez
rośliny.
• Skala tej zmienności wprowadza błąd w wynikach datowania radiowęglowego.
Jeszcze większe zmiany powodują wahania natężenia ziemskiego pola
magnetycznego, w skalach czasowych rzędu kilku tysięcy lat.”

A co do dokładności datowania poprzez rdzenie lodowe to poszukaj sobie w sieci informacji jakie załozenia sa przyjete przy czasowym okreslaniu narastania warstw i jakie było zdziwienie gdy okazało sie pewne przedsięwzięcie wydobywcze tę dokładnośc postawiło w niewygodnym połozeniu.

Skoro badacze wiedzą o takich rzeczach (o tym, że wiedzą świadczy ten wywiad, na który się powołałeś) to mogą je uwzględnić w metodologii?

Nie, bo ziemia przez miliony lat wcale nie musiała być zamkniętym ekosystemem. Nie wiadomo jakie oddziaływania zewnętrzne miały na nią wpływ. Promieniowanie, meteoryty, wybuchy na słońcu itd. nawet nie wiemy, czy np. izotop, który rozpada się teoretycznie równomiernie przez 1000 lat, nagle z jakiegoś powodu nie przyspiesza albo nie zwalnia, albo nie wyczynia innych cudów. Bo dlaczego by nie, nikt na świecie nie ma pojęcia jak się zachowuje taki izotop realnie, bo ludzie zwyczajnie tyle nie żyli i nie prowadzili obserwacji.
Ot, tak im wynika z modeli matematycznych, obserwacji ale to tylko teoria.

Badacz nie wiedzą, przyjmują założenie i budują wokół niego hipotezę. Jeśli wyda się być spójna i pasuje dużo elementów, to zakładają, że jest spora szansa, że może to prawda.

Tylko, że to nie jest powód, dla którego na podstawie mrzonek doprowadzać społeczeństwo do wyniszczenia.
A dokładnie tak robi propaganda klimatyczna. Tak samo jak robili za czasów ZSRR, Hitlera itp. też propagowano jedynie słuszne poglądy, też krzyczano na przeciwników, bez podawania argumentów, też dotowano partyjne prawdy.

Argumentum ad Hitlerum. Nie mam więcej pytań.

Jak uwzglednisz w obliczeniach pomiary których nie zrobiłeś bo nie masz tylu narzedzi, weźmiesz wartości z sufitu by pasowały do teorii lub by ją obaliły.
Jesli obecne pomiary sa niekompletne by dać w miarę dokładną średnią to średni pomiar z odległych czasów jest jeszcze mniej dokładny.

Ale ja nie potrzebuję dokładnego pomiaru. Ja potrzebuję wyznaczyć trend. Robię to mając pełną świadomość niedoskonałości narzędzi statystycznych. Poza tym, dane historyczne z poprzednich epok geologicznych to tak naprawdę dodatek do kożucha bo bieżących danych pomiarowych o dużej precyzji mam tak dużo, że anomalie pogodowe mogę sobie modelować online, vide:
https://climatereanalyzer.org/wx/todays-weather/?var_id=t2anom&ortho=1&wt=1
ps. oczywiście, przy konkretnym zdefiniowaniu co wewnątrz tego konkretnego modelu jest anomalią oraz będąc świadomym wszystkich ograniczeń tego konkretnego modelu. To nie jest prawda objawiona, tylko narzędzie analityczne.

Właśnie o to chodzi, że uciekasz od odpowiedzi, bo widzisz, że już sama metodyka pomiarów jest obarczona gigantycznym błędem, i to tylko założenie. A gdzie dalej, gdy nawarstwia się ilość takich założeń.

Ja uciekłem bo zobaczyłem argument z analogii do Hitlera. To nie jest dyskusja. To jest prymitywne chamstwo.

Faktycznie, promowanie na siłę ideologii bez dowodów, opłacanie stron www, szczucie naukowców którzy mieli inne zdanie, tak, to jest prymitywne chamstwo. I dokładnie tak samo robili komuniści, tak samo robili naziści.

Trzeba być ślepym, aby nie widzieć, że narracja nie jest nastawiona na badanie, tylko na chamską propagandę i wymuszanie haraczu w ramach tej ideologii.

To jest skandal, że ludzie palą z biedy śmiecie i przykrywają się 3 kocami, a włodarze ładują generatorami diesla swoje Tesle, bo im ładowarek zabrakło na zjeździe. Trzeba być ślepym aby tego nie widzieć. Walka z CO2 to kuriozum, niczym akcje propagandowe za komuny.

Trzeba być ślepym aby nie widzieć, że to o czym napisałeś NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z NAUKĄ…
Z faktu, że ekstremalnie bogaci uważają biednych za zasób ludzki nie wynika, że modele statystyczne są nieprawdziwe. Z faktu, że politycy używają medialnych opisów tych modeli jako pałki do walki politycznej nie wynika, że modele statystyczne są nieprawdziwe. Sprowadzanie metody naukowej do narracji - jest bardzo dużym uproszczeniem. Lem już dawno opisał jak wygląda Nauka, kiedy się na nią patrzy z zewnątrz:

Mimo tego, że historia Nauki pełna jest błędów i uproszczeń to modele oparte o metodę naukową działają. Pisałem już na tym forum kiedyś, że zgodnie z mechanika kwantową konstrukty jak prędkość, siła, przyspieszenie, czy położenie nie mają żadnego sensu. Zupełnie nie przeszkodziło to wysłać na orbitę sztucznego satelity, używając do tego mechaniki klasycznej, mimo, że było to już po odkryciu mechaniki kwantowej. Ptolemeuszowski model ruchu planet, zawierający niemające sensu z perspektywy naszej obecnej wiedzy: epicykle, ekwanty i deferenty, także mógł być z powodzeniem używany do przewidywania zjawisk takich jak zaćmienie Słońca. W pewnych wąskich zastosowaniach nawet dzisiaj używana jest mechanika lagrange’owska. Fizycy nie śmieją się z cieplika. Myślę, że ludzie zajmujący się nauką, są pełni podziwu dla tego, jak daleko zaszli starożytni astronomowie, mając tak proste (z naszego punktu widzenia) narzędzia i możliwości.

1 polubienie

Przecież cały czas pisałem, że brakuje dowodów na twierdzenie, że człowiek jest odpowiedzialny za zmiany klimatu na skutek emisji CO2. To co się dzieje na podstawie teorii, domniemań itp. nie ma nic wspólnego z nauką. To zwykła szarlataneria.

Żadne z badań niczego nie dowodzi. A czym głębiej się wnika, tym bardziej widać, że coraz więcej naciągania i teorii rodem z płaskiej ziemi.
Już widziałem na pewnej sponsorowanejnprzez Sorosa stronie opis, jak to uprawa soji jest zalecana i jak to jest efektywniejsza klimatycznie od mięsa.
Osobiście bym kreatynę która to napisała posadził na ziemi rolnej w Polsce, niech uprawia soję i niech jej wyjdzie efektywniej. Oderwanie od realiów jest już absurdalne.