Kryzys klimatyczny wywołany destabilizacją klimatu

Tam jest napisane coś innego:

„Porównanie danych satelitarnych od 1970 do 1996 roku pokazało, że w kosmos ucieka coraz mniej energii niesionej przez fale o długościach absorbowanych przez gazy cieplarniane”

i wskazane jest źródło: Increases in greenhouse forcing inferred from the outgoing longwave radiation spectra of the Earth in 1970 and 1997 | Nature

a następnie wskazane są dwa inne źródła, także potwierdzające tezę.

Ale to wszystko są badania z przed dekady. Weźmy jakieś nowsze, i sprawdźmy czy nadal potwierdzają w/w tezę:

https://www.nature.com/articles/s41612-021-00205-7

Polecam wstęp bo wiele wyjaśnia.

ps. Zrozumienie tego czym jest efekt cieplarniany jest kluczem, dlatego polecam także:

1 polubienie

Chwilę mi zajęło przenalizowanie linków. Otóż wynika z nich jedynie, że modele sugerują, że prawdopodobnie, że zostało ocenione itd. to są tylko hipotezy. W tych informacjach nie ma słowa o tym, że coś zbadano na pewno, a tylko cały czas są informacje w rodzaju:

Odkryliśmy, że wymuszenie słoneczne mogło przyczynić się do zmian temperatury na początku stulecia, ale możliwym wyjaśnieniem są również przyczyny antropogeniczne…

…modele sprzężenia zwrotnego między chmurami a klimatem, co podkreśla potrzebę udoskonalenia sposobu traktowania chmur w tych modelach, jeśli mają one ostatecznie zostać wykorzystane jako predyktory klimatyczne.

GŁÓWNYW śród mechanizmów, które, jak się uważa, wzmacniają reakcję globalnego klimatu na zwiększone stężenia gazów śladowych, jest sprzężenie zwrotne atmosferycznej pary wodnej. W miarę ocieplania się oceanów i atmosfery następuje wzmożone parowanie i ogólnie uważa się, że dodatkowa wilgoć zwiększa efekt cieplarniany, zatrzymując więcej promieniowania podczerwonego.

Tutaj badamy możliwość wyszukiwania wzorców zmian klimatycznych w bezpośrednio obserwowanych polach promieniowania satelitarnego w celu wykorzystania ogromnej ilości dostępnych danych.

Itd. itd.

To są źródła na które powołują się twórcy artykułu z twojego linku. Jak widać nadinterpretowują wyniki i wnioski. Hipotezy i gdybania wstawiają jako tezy.

To tylko potwierdza, że mam rację, brak dowodów. Sami naukowcy twierdzą, że danych jest mnóstwo, że nadal próbują je interpretować i wcale nie widzę jakichkolwiek dowodów w tych informacjach. Natomiast widzę, że nawet te badania, na które się usiłujesz powoływać, wskazują na całkowicie coś innego, niż mi tutaj wciskasz.

Taka ciekawostka Link, w sumie śmieszna.
Chodzi o to, że eko terroryści zaszli w swoich bredniach do punktu, w którym zaczęli głosić poglądy, że ponieważ bydło, kozy i owce za dużo pierdzą, to zmieniają klimat i trzeba je zmarznąć i jeść lebiodę z szyszkami.

Oczywiście nie spodobało się to hodowcom i po nacisku, nowe badania pokazały, że w zasadzie metan z ■■■■■ów to nie szkodzi tak bardzo, bo się utrzymuje tylko chwilę, więc do CO2 nie ma startu.

Ale CO2, o ten to się utrzymuje 1000lat według ich badań. To ja się pytam, skoro w atmosferę pompuje się CO2 i od 1000 lat, to dlaczego ciągle jest 0.04%?.

Ciekawie czy jeśli technologia się zmieni i państwa przestaną płacić haracze unijnym zlodzejom, pojawi się jakiś inny problem, np. zakaz świecenia, już są terminy zanieczyszczenie światłem. Stąd tylko niewielki krok do teorii zagłady ziemii na skutek zbytniego świecenia, podatków od światła i nakazu chodzenia w okularach noktowizyjnych.

Ten tekst, to publicystyka. Poznajemy opinię autora. To informacyjny śmietnik. Potem, tacy jak Ty, bazując na takich śmieciowych informacjach, roją sobie istnienie „unijnych haraczy”. Zapewne chodzi o opłaty za emisję co2. Które to opłaty faktycznie istnieją. Tyle, że zasilają budżety państw.

Odpowiedz na to pytanie znajduje się w podręczniku, który wielokrotnie w tej dyskusji wskazywałem…

Dokładnie jak twoje linki do rzekomych badań. Poznajemy opinię autorów, a jak się zajrzy do źródeł, okazuje się, że nigdzie, ani słowa o tym, co sugerują autorzy. Ot, gdzieś informacja, że coś jest możliwe, że być może itp. i natychmiast publicysta łapie się tego jak brzytwy i wstawia jako tezę.

Nie, nie znajduje się.

ps. Jak pokazują kolejne odkrycia, ludzie już w 600 roku za dużo jeździli autami i doprowadzili z powodu emisji CO2 do zagłady imperium. link :grinning:

Nie wiem co było 1milion lat temu, nie wiem jak wyglądała wtedy ziemia, nie wiem jaki był klimat, nie potrafię zbadać ani składu atmosfery jaka była ledwie tysiące lat temu. Robię pomiary które są warte tyle ile funt kłaków. Ale będę opowiadać farmazony, że od puszczania bąków po kapuście klimat się ociepla. A fakty takie jak to, że za życia ludzi było znacznie cieplej, że lodowców nie było będę sobie ignorował. W końcu za to nie płacą, płacą za wspieranie opowieści wyssanych z palca.

A ludzie tacy jak @januszek będą przedstawiać artykuły SF jako dowody, mimo tego, że nawet badania i ustalenia naukowców na jakie się ta fantastyka powołuje wyraźnie wskazują na coś innego.

A wiesz, że ludzkość prawdopodobnie wydobyła złota więcej, niż cały świat od początku istnienia? I wytopiła stali, wytworzyła parę, aluminium, plastik, szkło i miliony rzeczy. Gwarantuję ci że da się wymyślić tysiące katastrof naturalnych i zagłady ziemii z powodu produkcji niemal dowolnej z tych rzeczy. Wystarczy tylko dobrze dotować takie badania i zaraz zjawi się cała masa chętnych „naukowców”.

Aczkolwiek ci ostatni chyba zdali sobie sprawę, że dalsze opowiadanie farmazonów może im się odbić czkawką i we wszystkich nowszych badaniach i teoriach są bardzo stonowani jeśli chodzi o przyczyny zmienności klimatu.

O proszę, a pamiętacie jak naukowcy „walczyli” z dziurą ozonową?
Przypomnę, że w latach 90 tych walczyło się z dziurą ozonową, którą rzekomo wywoływał freon.
Wydano miliardy, na wymianę lodówek, klimatyzacji, walczono z aerozolami, i proszę bardzo, dziura sobie pomimo wszystko wróciła ponownie. Co więcej, jest największa w historii. link.

I teraz najlepsze są wnioski „naukowców”, otóż o latach stwierdzili oni, że w zasadzie to może być zjawisko NATURALNE. :grin: :grin: :grin: :grin: :joy: :joy: :rofl: :rofl:
Rozumiecie, wywalono miliardy kasy, na walkę z dziurą, zamontowano w autach klimę z gazem który w razie wypadku wypala ciało i płuca, zniszczono całe mnóstwo sprzętu tylko po to, aby stwierdzić, po jakimś czasie, że to wszystko pic na wodę.

I tak właśnie to działa, dokładnie tak samo mamy z CO2. Będziecie jeździć rowerami ze słomy, ssać kamienie i mieszkać w norach, a klimat będzie się zmieniał. :grinning:

Weź chociaż może na wiki doczytaj?

Wiki? Chodzi ci o ten portal, na którym np. pewna gospodyni domowa przez 10 lat opisywała historię walki Rosji i Chin o nie istniejącą kopalnię srebra?

Masz tam napisane dokładnie te same farmazony, które były wcześniej. Oczywiście już nieaktualne, ale może ktoś zaktualizuje, kto wie. Może jakaś gospodyni domowa.

Hmm, to może NASA?

NOK też to dobrze opisuje:

ps. ponieważ to jest stale przebiegający w troposferze proces, to myślenie w kategoriach „chłopskiego rozumowania” może nie wystarczyć aby to ogarnąć.

Zauważyłeś, że @wasabi1084 czyta wybiórczo nawet to, co cytuje, byleby pasowało do tezy i hejtowania nauki?

A w artykule jest napisane, że to zjawisko naturalne, to „erupcja wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha’apai w styczniu 2022 roku”
Czyli nie że jest to regularny proces w atmosferze, a nietypowe dostanie się do atmosfery dodatkowego gazu, który reaguje z ozonem. Tak jak i freony, które również z nim reagują. Gdyby nie ich redukcja, to mielibyśmy dwa czynniki zwiększające dziurę, a tak zadziałał tylko jeden, ten związany w wulkanem.

Dodatkowo w tym samym artykule mamy jasno napisane:
„W połowie lat 80. ubiegłego wieku naukowcy odkryli, że w warstwie ozonowej nad regionami polarnymi Ziemi pojawiają się duże ubytki. Przyczyną tych „dziur” okazały się freony (CFC), substancje chemiczne stosowane wówczas do produkcji lodówek, opakowań i aerozoli. Jak się okazało, reagują one z ozonem atmosferycznym, doprowadzając do zmniejszenia jego stężenia. Gdy zakazano stosowania CFC, warstwa ozonowa zaczęła powoli się odbudowywać, a poziom ozonu - wracać do normy.”

Twoje podejście @wasabi1084 trochę wygląda tak, że jeśli za dane zjawisko odpowiada też sama przyroda, to my możemy dokładać do tego ile chcemy i niszczyć jeszcze bardziej.

Oczywiście. Dopasowuje wyrwane z szerszego kontekstu pojedyncze fakty, do tego w co sam głęboko wierzy. Scholastyka.

Ale mamy 2023 rok i teraz dziurę, więc ta teoria jest naciągana. Widzisz, zjawisko powstawania dziury ozonowej wielu naukowców dopisywało już całe lata temu, i jako powody podawano pole magnetyczne planety i curkulacje powietrza. Nie miało nic wspólnego z freonem.

Natomiast walka z CO2 ma swoją przyczynę wyłącznie na polu polityczno gospodarczym.

Ludzie, przecież wystarczy sprawdzić, że choćbyśmy cały lit produkowany na planecie przeznaczyli na produkcję baterii do aut, to i tak nie wyprodukujemy nawet 10% zapotrzebowania. Każdy kto sprawdzi jak się wydobywa lit, dowie się, że to dewastuje środowisko i wymaga gigantycznych ilości wody.

Wodór podczas produkcji, generuje więcej CO2, niż spalanie paliw bezpośrednio. Zatem też jest to utopia. Przecież Niemcy opłacali wariatów we, Francji, aby protestowali przeciwko elektrowniom atomowym, co wyszło całkiem niedawno, właśnie dlatego, że mając z Rosji gaz, chcieli trzymać energetycznie Europę w garści. Przecież tylko dzięki pazerność Putina trochę im się rozpadło. Dlaczego Rosji i Niemcom zależy aby wciskać Ukrainę w łapy Niemców? Bo tracą siłę roboczą w Chinach. Bo Ukraina to źródło siły roboczej i zasobów dla ich rynku. Te wszystkie CO2 to tylko sposób na trzymanie za mordy i zbieranie haraczu. Jak tylko dotyczy to Niemiec, to nagle ich węgiel się nadaje, nagle ich paliwo jest eko, nagle wodór produkowany za granicą już spełnia normy. Tak ta ekologia wygląda i tyle ma wspólnego z faktami.

„Dziura ozonowa” to jest termin medialny. Ponieważ, nie masz zielonego pojęcia o co chodzi, to się łapiesz na to, jak o tym piszą media (często redaktorzy, którzy te teksty produkują sami nie wiedzą o czym piszą). W efekcie wydaje Ci się, że to zjawisko jednorazowe, znaczy jest dziura, nie ma dziury. Spisek, wiadomo…

Problem realnie polega na tym, że w górnych warstwach atmosfery cały czas zachodzi proces kreacji i rozpadu cząsteczek ozonu. W różnych miejscach przebiega on mniej lub bardziej intensywnie. Gazy takie jak freony wpływają na przebieg tego procesu. Generalnie, im więcej freonów, tym dłuższy jest czasookres, w których cząsteczek ozonu rozpada się więcej niż takich cząsteczek się tworzy.

Procesy tworzenia się i rozpadu cząsteczek ozonu mają swoje cykle. Te cykle mogą być zakłócone w różny sposób, np czynnikami naturalnymi (np wybuch wulkanu) na co wpływu nie mamy, jak i czynnikami antropologicznymi na które wpływ mamy.

Przecież to ty nie masz pojęcia o co chodzi. Wydaje ci się, że to kwestia osłabienia warstwy ozonowej, tymczasem chodzi o dosłownie, dziurę w warstwie ozonowej nad pewnym obszarem kuli ziemskiej. A dokładnie nad Antarktydą.

Freon NICZEGO NIE ZMIENIŁ. Gdyby tak było, to dziury w owych czasach byłyby większe niż po zlikwidowaniu urządzeń z freonem. Tymczasem wiele lat, po praktycznie całkowitym wyeliminowaniu freonu, dziury są większe niż w latach gdy był stosowany.

Nie. Każdego roku, najniższe stężenie ozonu nad Antarktyką występuje w listopadzie. Do zera (DU) nie spada:
https://svs.gsfc.nasa.gov/vis/a030000/a030600/a030602/ozone_recovery_update_2017_print.jpg
źródło: https://svs.gsfc.nasa.gov/30602

ps. popatrz na wykresy rok do roku z podziałem na miesiące:

A patrzyłeś na to zdjęcie wykresu? Masz 2017 a potem wróżbitów. To są prognozy, które się przecież nie sprawdziły.

„Dlaczego widzimy efekty wybuchu wulkanu z opóźnieniem? Para wodna dość późno dotarła nad Antarktydę, już po zakończeniu zimy na biegunie południowym. Para wodna zwiększa również prawdopodobieństwo zimowego tworzenia się polarnych chmur stratosferycznych - błyszczących obłoków, które uszczuplają zasoby ozonu.”

I to moje pogrubienie w Twojej wypowiedzi, to jest mój najpoważniejszy zarzut w stosunku do tej i innych Twoich wypowiedzi. Chodzi właśnie o to, że nie żadne „wyłącznie”. To, że ktoś gra swoje interesy „na polu polityczno-gospodarczym” to fakt, ale nieprawdą jest, że to tylko to.
Bo dwutlenek węgla (jak i para wodna, metan i kilka innych gazów) jest gazem cieplarnianym.

Wiele osób nie rozumie tego pojęcia „gaz cieplarniany”. Ty może tak (choć nie wiem tego), ale wyjaśnię wszystkim. Chodzi o to, że Ziemia otrzymuje od Słońca ogromną ilość energii w postaci światła widzialnego (podczerwieni, nadfioletu i w innych długościach fal też, ale skupiam się na świetle).
I gdyby nie to, że Ziemia potrafi wypromieniować (głównie w nocy) w kosmos sporą jej część, to Ziemia by się zagotowała. Tyle, że Ziemia nie świeci w świetle widzialnym, więc praktycznie całość energii wypromieniowywanej, to podczerwień.
A gazy cieplarniane łatwo przepuszczają światło widzialne, a zatrzymują podczerwone. Czyli działają jak folia w szklarni, dopuszczają światło, ale zostawiają ciepło. Stąd nazwa. I stąd problem, bo Ziemia obecnie nie wypromieniowuje tyle, ile powinna, aby dobrze się nam żyło. Zaczyna być za gorąco.

Bez gazów cieplarnianych też byłoby źle, bo Ziemia nie ogrzałby się do dobrej dla nas temperatury. Byłoby znacznie chłodniej, też źle. Czyli potrzebna jest równowaga, bo ani np. -20°C, ani +50°C nie jest dla nas dobre. A to są naprawdę małe różnice.

W skali 100 000 lat ewolucja jest w stanie dostosować się do różnych temperatur, życie na Ziemi sobie z tym poradzi (i już radziło sobie). Ale człowiek nie, zwłaszcza, że nie mówimy o 100 000 lat, a o… 100 latach. To nie jest czas, w którym człowiek może wyewoluować do znoszącego +50°C. A tyle już zaczyna się pojawiać w różnych miejscach globu.

Gdy temperatura tylko troszkę się podniesie (śmieszne kilka stopni w skali globu, to nierealne w lecie temperatury do życia w Afryce), to czekają nas masowe migracje ludzi z terenów równikowych do nas, na północ. Czeka nas niedobór żywności i wody. Zanieczyszczenie powietrza. Dlatego musimy walczyć z ociepleniem klimatu. Tylko, że tak naprawdę, to mało kto walczy. Jedni robią politykę, inni pieniądze, a inni negują ocieplenie bezinteresownie.

Co ma piernik do wiatraka? Oczywiście, że droga nie wiedzie przez auta elektryczne, oczywiście że wydobycie litu to masakra na Ziemi, bo to jest ta brudna polityka. Tu nie chodzi o auta spalinowe vs. elektryczne (choć politycy są tym zakłamywaniu rzeczywistości dobrzy) i tym podobne rzeczy, a o zrozumienie, że ludzkość destrukcyjnie wpływa na to, co będzie z ludźmi na Ziemi.

Twoje podejście jest trochę takie: mam 19 sąsiadów i każdy pali w piecu butelkami plastikowymi, oszczędzają na nowy samochód, są coraz bogatsi, mogę więc i ja. Moja 1/20 nie ma wielkiego wpływu. I to jest prawda, ale chodzi o to, że to doprowadzi do katastrofy, bo takich „sąsiadów” mamy miliardy. A nie można przekonać kogoś argumentem:

Owszem, ja paliłem przez 40 lat, dorobiłem się domu, auta i oszczędności, ale zanieczyściłem Ziemię na tyle, że ty już nie możesz palić i musisz być biedny. Bo inaczej Ziemia i my zginiemy.
Wystarczy sąsiadów przełożyć na państwa.

To nie jest łatwy temat. Ale negowanie wpływu człowieka na zmiany klimatu też nie jest dobre, bo jest nieprawdziwe.

Przepraszam za przydługi post, ale musiałem. :slight_smile:

Nie jest. Jak na razie dostałem całą masę linków i jakoś w żadnym badaniu tego nie udowodniono.
Jak już wcześniej wykazałem, jeśli przebrniemy przez te artykuły SF do źródeł na które się one powołują, to w tych badaniach wcale nie jest napisane nic konkretnie. Baaaa, wręcz naukowcy przyznają, że może jednak nie uwzględnili tego i owego i ta narracja jest taką samą prawdą, jak to, że margaryna jest zdrowsza od masła.

Ok, to poproszę wyliczenia, ile to energii, że słońca wpada do ziemii, konkretnie poproszę. Ile odbija się od 0.004% którą stanowi CO2 i teraz uwaga, ile energii więcej wedle tej teorii obija się, od promila z tej wartości, bo różnica CO2 to jest granica błędu, zdajesz sobie sprawę, że 411 czy 410 ppm, to jest ilość cząsteczek na MILION CZĄSTECZEK POWIETRZA.

To teraz skoreluj to z tym ile energii zostaje z powodu działania roślin, bo one absorbują przecież energię, bo zużywają światło na wiązanie węgla z tlenem. Skoro ilość zieleni zwiekszyła się w ciągu np. 30 lat o 5%, to ilość energii jaka zostaje na planecie też zwiększa się o 5%, prawda?

Ale to dalej nic, bo skoro naukowcy niedoszacowali np. wyziewów gazów takich jak metan 100 kronie i więcej, to co oni liczyli?

Ale to dalej nic, wiesz, że naukowcy nawet sobie nie zdawali sprawy, że słońce bije w ziemię olbrzymimi ilościami promieniowania gamma? A czy ktoś zadał sobie trud aby policzyć ile energii mniej ma ziemia na skutek rozpadu pierwiastków promieniotwórczych?

Że jak? Jeśli temperatura podniesie się o kilka stopni, to po prostu rejony życia do tej pory niedostępne z powodu zimna, staną się dostępne. Żywności to mamy tyle, że można by wyżywić 10 razy tyle ludzi. Jedzenie się marnuje, pali nim w piecu, a produkcje można bez problemu zwiekszyć i 10 razy, zwyczajnie się nie opłaca, bo brakuje zbytu.

Że jak? Znaczy woda odleci z planety czy jak? Bo wody jest tutaj od groma, i ona jest nie do zużycia.
Paruje, spada na ziemię i już. Nie wiem czy ty pamiętasz, ale straszyli swego czasu kwaśnymi deszczami, że spalą wszystkie rośliny, że ludzie wszyscy zaraz poumierają i co? I nic.

Tak to działa, że wyższa temperatura powoduje też większe parowanie. A to powoduje deszcze. A jak chcesz wiedzieć jak to działa na energię cieplną ze słońca to wyjdź w pochmurny dzień i zobacz jaka jest temperatura.

Przecież robimy dokładnie odwrotnie. Ludzie nie palą oponami i butelkami dlatego, że tak lubią, ludzie nie stosują starych szyb, zimnych domów, nie wywalają śmieci do lasów, nie jeżdzą dymiącymi starymi samochodami dlatego, że lubią. Tylko dlatego, że ich nie stać na lepsze. A tak jest, bo się ich okrada i nakłada coraz większe podatki.

Twoje podejście jest takie. Mam 19 sąsiadów. Niech umierają i zamarzają. Grunt, abym za haracz jaki muszą płacić miał na nową teslę i jak mi zabraknie prądu, na agregat diesla aby ją doładować.

A wystarczy sprawić, aby sąsiadom opłacało się kupić tani węgiel, a butelki, no właśnie, skoro takie złe to dlaczego nie szklane? My zginiemy, ale właśnie przez takie ekonomiczne brednie w rodzaju CO2.
To doprowadza właśnie do tego, że ludzie palą płyty, butelki, opony, jadę przez małe miejscowości i czuję.
To jest bieda, do której doprowadziły haracze na węgiel, haracze na gaz i prąd.