Dlaczego na tym wykresie są tak duże zawahania? Skoro przemysł powiększa się liniowo.
I dlaczego to ciągle rośnie co raz szybciej skoro walczy się z tym i ograniczamy emisję?
Czy ty nie rozumiesz tak prostej rzeczy?
11 tyś lat temu co najmniej 1/3 planety była skuta lodem a potem nastąpiło ocieplenie klimatu które trwa do tej pory. Przed zlodowaceniem na terenie polski żyły zwierzęta które teraz żyją na terenach cieplejszych. Mamy wieloletni, czasem przerywany, powrót do stanu początkowego. Bez względu na to czy ludzie by żyli czy nie.
Wyniki pomiarów wskazują na to, że ociepla się szybciej niż by to wynikało z naturalnego cyklu. Od 50 lat nauka wie dlaczego tak jest. Winny jest efekt cieplarniany wywołany rosnącym stężeniem CO2 w atmosferze. Ilość CO2 rośnie przez przemysłowe emisje, za które odpowiadają ludzie.
A jaki jest naturalny cykl? Skoro ten Twój naturalny cykl miał już mnóstwo zawahań, które deklasują jego naturalność. Ilość CO2 z przemysłu to mały odsetek, to po 1. Po drugie to nie jest jedyny czynnik wpływający na zwiększenie temperatury. Obserwuje się rosnącą aktywność słońca.
Powiedz mi jeszcze januszek co się stanie jak się stopi Antarktyda?
Tu masz wszystko, także cykle słoneczne:
https://ziemianarozdrozu.pl/encyklopedia/81/zmiany-klimatu-w-przeszlosci
Masz jakieś problemy z czytaniem dłuższych tekstów?
Przeraża mnie, że każdy, kto nie ma zielonego pojęcia o klimacie potrafi w sposób autorytatywny się na jego temat wypowiadać i głosić hipotezy jako pewniki, bo… tak mu się wydaje.
Ja nie jestem klimatologiem, nie mam wystarczającej wiedzy na ten temat, dlatego słucham fachowców, ludzi zawodowo tym zajmujących się, doktorów, profesorów.
A oni mówią, że owszem, klimat zmienia się cyklicznie, że były okresy chłodne i gorące, ALE obecnie mamy cywilizację techniczną, która szybko i w sposób znaczący zmienia klimat na taki, że będzie (bardzo) źle.
Jest coś takiego jak dodatnie sprzężenie zwrotne. I czymś takim jest wprowadzanie do atmosfery gazów cieplarnianych. Po przekroczeniu pewnego punktu będzie to samonapędzająca się maszynka.
Owszem, naturalne emisje istnieją i nie są małe, ale to ludzkość dokłada tę cegiełkę, która przeważy szalę na naszą niekorzyść. I może nie być odwrotu. Dlaczego?
Bo “jesteśmy blisko punktu krytycznej koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze, po której przekroczeniu nie uda się już żadnymi działaniami zatrzymać choćby topnienia pokrywy lodowej.” (prof. Mirosław Miętus, kierownik Katedry Klimatologii Uniwersytetu Gdańskiego).
Rozmarzanie zmarzliny powoduje też emisje metanu, które prowadzą do dalszego ocieplenia.
Samo stopienie lodów Grenlandii to ok. +6 metrów poziomu morza. Zatopienie wielu terenów. Także zachwianie naturalnych cyrkulacji wody, powietrza i ekstremalne zjawiska pogodowe.
Zresztą najlepiej poczytać, choćby ten artykuł i rozmowę z prof. Zbigniewem Kundzewiczem (prof. nauk o Ziemi, członek PAN).
Masz problem z rozumowaniem pięciu słów? Ty naprawdę jesteś głupi, nie rozumiesz co się do Ciebie człowieku mówi.
Po co to agresja? Czyżbym trafił w te problemy z czytaniem? Dysleksja? To nie powód do wstydu ani do złości. Spokojnie
Gościu chyba nie wiesz co to dysleksja. W porównaniu do Ciebie czytam co wysłałem i co ktoś wyśle, i to nawet nie raz. A Ty nawet jak przeczytasz to nie masz pojęcia o czym mówisz. Już się kończy globalne ocieplenie, zaraz będzie globalne oziębienie, a zostanie globalne zidiocenie.
Jeszcze nie odpowiedziałeś co się stanie po stopieniu się Antarktydy.
Zakładając temat myślałem, że masz coś więcej do powiedznia w tej kwestii, aniżeli wklejanie beznadziejnych źródeł. Zaraz powiesz, że wkleiłem link tego samego autora, tylko że w nim są suche fakty, a nie przekłamane statystki i spekulacje. Nie potrafisz selekcjonować wiedzy i samodzielnie myśleć.
Coś tak czułem, że masz identyczne problemy ze składaniem liter jak ten twój forumowy klakier (po kiego znowu wypowiada się za kogoś?!). To niemal reguła, że jak się ktoś czuje bezradny w przekonaniu drugiej strony do swoich argumentów to zaczyna wyjeżdżać z tym (trudne słowo) erystycznym czytaniem ze zrozumieniem.
No to skup się, bo to naprawdę nie jest trudne. Teza brzmi:
Obserwowane przez nas zjawisko, potocznie nazywane: "ociepleniem klimatu’ jest tylko jednym z objawów destabilizacji klimatu naszej planety.
Z tym pogrubionym się zgadzam i to jest prawda.
A tu kolejny alarmistyczny ton klimatologów:
Serio? Sam się wypowiedziałeś za swojego forumowego gargamela.
W którym miejscu tej prawdzie ktoś zaprzeczył?
Nie pierwszy raz napisałeś te jakże uwaga trudne słowo, musiałeś się pochwalić drugi raz znajomością słów dla Ciebie trudnych.
Po raz kolejny się wpieprzasz nie wnosząc nic do rozmowy.
To jest doskonały opis “samodzielnego myślenia”:
Myślenie jest czynnością ściśle powiązaną z kompetencjami językowymi. Te z kolei przekładają się na nasze umiejętności porozumiewania się i komunikowania z otoczeniem. Kiedy proces myślenia ulega zaburzeniom, często stopniowo tracimy zainteresowanie odbiorcą, kontakt z drugim człowiekiem staje się ograniczony, jednostronny i mało rzeczowy. Porozumiewanie się z ludźmi przestaje być tak łatwe i bezproblemowe, jak do tej pory. Napotykamy wiele przeszkód, barier, których często nie potrafimy przeskoczyć. W efekcie kreujemy własny świat pojęć, znaczeń i wartości, świat, który dla otoczenia jest niezrozumiały i pozbawiony sensu. Pozostajemy sami ze sobą, pogubieni w zakłóconych i starannie poplątanych myślach. Nasze „być” zaciera się i staje się wątpliwe. I pewnie rację miał Kartezjusz, mówiąc: „myślę, więc jestem”…
źródło cytatu: http://wiecjestem.us.edu.pl/zaklocone-mysli-czyli-o-zaburzeniach-myslenia
Wy już wykreowaliście swój świat, jest tylko ziemia i ludzie. Nic innego w mierzącej 100000 lat świetlnych drodze mlecznej nie ma, bo to człowiek jest najważniejszy.
Odechciało mi się dyskutować na tym forum, macie bardzo ograniczone horyzonty. Wyjeżdżasz mi gościu z definicją samodzielnego myślenia, co jest dopiero na maksa żałosne. Żyjcie sobie w tym sterylnym zerojedynkowym środowisku i sprzeczajcie się o definicje, wysyłajcie sobie śmieszne źródła, których nawet nie przeczytaliscie, nie macie własnego zdania, tylko powielacie dalej to gdzieś usłyszycie.
Wracasz na swoją planetę?
Tak wracam na planetę bez grawitacji, bo tam ludzi nie ma i nie zepsuli jeszcze tego.
Powodzenia, wyślij pocztówkę kiedy bezpiecznie wylądujesz
Widzę ze nie rozumiesz co napisałem. Powtórzę.
Dla ciebie coś (wpisz co chcesz) jest tylko jednym z objawów destabilizacji klimatu.
Dla mnie nie istnieje sformułowanie “destabilizacja klimatu”. Ponieważ nie istnieje coś takiego jak stabilny klimat. Coś co nazywamy klimatem podlega nieustannym, w pewnej perspektywie czasowej, zmianom. Raz szybszym, raz wolniejszym. Wiemy o tym bo znamy to z historii. Czy ludzie mają na to wpływ? Oczywiście. Podobno 11 tyś lat temu było nas 5 milionów, teraz prawie 8 miliardów.
1600 razy więcej i z tego samego faktu wprowadzamy oddychając, do atmosfery 1600 razy więcej dwutlenku węgla niż w skali czasu, nie tak dawno.
A prognozowanie zmian to wróżenie z fusów. Możesz z dużym prawdopodobieństwem prognozować że za godzinę zjesz obiad ale wystarczy że w drodze po niego potkniesz się o próg, głową walniesz w posadzkę i już nie wstaniesz. I po obiedzie.
Jedyne co wiesz na pewno to to czy go wczoraj jadłeś.
Klimat/środowisko Ziemi, w okresach kilku milionów lat, wydaje się być stabilny co umożliwia rozwój i ewolucję życia. Raz na jakiś czas pojawia się czynnik destabilizujący, czyli zmieniające dotychczasowy, klimatyczne/środowiskowe status quo. Zwykle wiąże się to z wielkim wymieraniem życia. Szacujemy, że możliwej dla nas do ustalenia historii Ziemi, takich wymierań było dotychczas pięć/sześć (jeśli wliczamy katastrofę tlenową). W tym temacie zaproponowałem dyskusję o stabilności klimatu w okresie następnych 200 lat a nie holistyczne rozważania w skali kosmologicznej
Podałeś przykład mylenia pogody z klimatem. Pogoda jest zmienna i trzymając się analogi do obiadu - możesz nie jeść go przez np. 3 dni (albo i rok), albo jednego dnia zjeść dwa.
Natomiast w skali np. 40 lat i całej Polski można przyjąć, że ludzie jedzą obiady. I że jedzą coraz więcej.
Wracając już bezpośrednio do klimatu: jak pisałem, nie jestem klimatologiem i siłą rzeczy opieram się na tym, co mówią naukowcy. A naukowcy… ale to już pisałem 2 godziny temu, nie będę się powtarzał.
Klimat (z gr. κλίμα - skłonność) – ogół zjawisk pogodowych na danym obszarze w okresie wieloletnim. Ustalany jest na podstawie wieloletnich obserwacji różnorodnych składników, najczęściej pomiarów temperatury, opadów atmosferycznych i wiatru
Można opisać co było. Przewidywanie co będzie to tylko przewidywanie i nic więcej. Wróżby.