Nagrywanie pulpitu przez pracodawcę, czy można to sprawdzić?

U nas, w zależności od sieci do której mamy podłączony komputer, ekran blokuje się albo po 3 minutach, albo po 10 minutach. I to już bywa wkurzające. Zwłaszcza tam, gdzie ma się zupełnie osobny pokój, do którego wstęp ma tylko dana osoba, a praca nie polega na ciągłej pracy przy komputerze.
I ludzie szukają (i znajdują) obejście tego. I wcale się nie dziwię, bo te 3 minuty, no to przegięcie trochę.
A ci, którzy wprowadzili te polisy problemu nie widzą, bo sami mają polisy, które w ogóle wyłączają blokadę komputera…

Ten temat to jest zawsze kość niezgody między pracownikiem, a pracodawcą. W teorii jak robota jest zrobiona to po co takie zaglądanie co chwilę do komputera pracownika? Raczej bym nie używał służbowego komputera do własnej rozrywki w guście FB czy Instagrama, ale np czy problemem jest odpalenie YT w tle czy jakiegoś internetowego radia, mimo iż robota jest wykonywana sumiennie ew. masz 5 minut “okienka”?

Ja ogólnie zdaje sobie sprawę, że taka inwigilacja raczej nie służy do motywowania pracownika tylko raczej do liczenia czy nie ma za mało pracy - chore podejście, gdzie pracownikowi dokłada się roboty, bo już nauczył się swoje typowe obowiązki kilka minut szybciej robić, dlatego ja się już przestałem wychylać.

Niemniej wszystko zależy od pracodawcy. Są sytuacje, gdzie oderwanie się od pracy na minutę jest uznawane za lenistwo. Mało tego. Słyszałem o sytuacjach gdzie program w tle zlicza czas ingerencji użytkownika z systemem tj. jak długo w ciągu dnia klika myszką i używa klawiatury.

Niestety bardzo wielu pracodawców ma przeświadczenie, że na 8h pracy pracownika ma obowiązek pracować równe 8h, bo każda minuta mniej to obijanie. Potem zdziwienie, że pracownicy pozorują robotę po raz setny formatując tabelki w Excelu. Robota skończona i nie ma zaległości czy strat? To się cieszyć, a nie szukać dziury w całym.

A i przykład z mojego otoczenia. Znam sytuacje gdzie pracodawca uważa, iż pracownik mając służbowy telefon i laptopa ma obowiązek być dostępny 24h/7 wydzwaniając o chorych godzinach z byle bzdurami czy robiąc wielkie zamieszanie, bo pracownik nie odpowiedział na maila, który przyszedł o północy gdy ten spał.

A i co do polityki blokowania ekranu to też jest dramat. Mamy w firmie program do przeprowadzania symulacji, który czasem mieli przez godzinę czy dwie. Oczywiście system “nie widzi” jego pracy i skrupulatnie blokuje ekran co 5 minut, a po 30 minutach przechodzi w stan uśpienia. Ile żeśmy się namęczyli by nas wyciągnąć z tej chorej polityki, ale beton stał twardo, bo to komputer przecież jest, a zasady są jasne. Jak dobitnie pokazaliśmy, że przez ich debilną politykę po 30 minutach cała robota idzie w piach oraz trzeba zaczynać od nowa to uśpienie zostało wyłączone, a ekran wyłącza się (nie blokuje) po dwóch godzinach. Trwało to prawie miesiąc.

Tu prawie wszyscy narzekają na pracodawcę.
A co byście zrobili, (z blokowaniem, podglądaniem itp.)
będąc pracodawcą, aby wszyscy byli zadowoleni?

Znam takiego, co wyliczył, że na jedną rozmowę telefoniczną poświęca się pięć minut. Jak łatwo policzyć, w ciągu godziny można w ten sposób wykonać 12 telefonów. A co za tym idzie, przez cały dzień (roboczy) przeprowadzisz prawie setkę rozmów.

A potem był zdziwiony, że skontaktowanie się z kilkudziesięcioma klientami zajmuje tydzień.

To proste Watsonie: rozliczałbym z wyników pracy.

Podpisuję się pod tym, tylko jaki zastosować przelicznik za wykonaną pracę.
Kto opracuje taką tabelę zapłaty?

To już zadanie dla przełożonego. Przykładowo handlowcom możesz ustalić “quotę” - czyli wartość zamówień, którą muszą osiągnąć w zadanym okresie (np. kwartalnie). Handlowiec, który wyrabia się z quotą dostaje premię, a ten który nie… szuka innej roboty.

Wtedy nie ma znaczenia, czy handlowiec “kisi ogóra” w biurze 8h dziennie czy też pojawia się tylko raz w tygodniu, a resztę czasu spędza na mieście. Ocena na koniec kwartału nie weźmie się z powietrza.

To zazwyczaj nie wypala.

Każdy pracownik ma do wykonania codziennie jakieś czynności,
które mają jakąś wartość dla pracodawcy i za które powinna być jakaś
z góry ustalona kwota. To wszystko podliczam na koniec miesiąca i tyle.

Ale co zrobić jak mam w przychodni kilku lekarzy i jak mam ich rozliczyć.
Od ilości przyjętych pacjentów (ja bym do takiego nie poszedł).
Lekarze mieliby robić wyścigi kto więcej przyjmie?
A może płacić za skuteczność leczenia? :grinning:
Chirurgowi płacić za ilość wykonanych operacji?

W firmach, które znam “od podszewki”, działa to bardzo dobrze.

A kto oceni, że ocena jest sprawiedliwa.

Wg. pracowników czy pracodawcy?

Pracodawca prezentuje sposób wynagradzania i rozliczania za pracę, pracownik akceptuje (lub nie).

Jednych i drugich. Pracodawca ma wyniki, pracownik wynagrodzenie za pracę.

Ja bym sprawdzał , czy jakieś ważne dane nie są przesyłane do konkurencji :grinning:

A może pani Kasia podoba się szefowi i czy na pewno będzie wszystko OK.
z płacą, premią czy awansem na wolny stołek.

Pracownika interesują jego wyniki, a nie wyniki pani Kasi.

masz na myśli swoje?

I ja za swoje godziny przesiedziane przy komputerze dostanę
mniej pieniędzy niż pan i Kasia, za godziny przesiedziane na kolanach szefa.

Nawet gdyby ustalić (w teorii) jakiś taryfikator za konkretną wykonana pracę
kto dopilnuje, żeby pracę bardziej opłacalne były równo wszystkim przydzielane.
Nawet w sądach sędziowie grają w ruletkę, aby wylosować konkretną sprawę do rozstrzygnięcia.

Możesz tu wstawić niemal dowolną nację i też to zdanie będzie prawdziwe.

Bingo.

Tak to wygląda w NFZ, im wiecej pacjentów tyl lepiej, im mniej badań, to też tym lepiej. :slight_smile: Ja Już widziałem w przychodniach numerki co 7.5 minuty do specjalisty… czy i co zbada… pomijam.

Widocznie pani Kasia ma większe zdolności negocjacyjne.

Zdecyduj się: równo czy sprawiedliwie?
Masz kwartalnie sprzedać laptopów za 100 000 PLN. I z tego jesteś rozliczany. Praca pani Kasi nie ma tutaj znaczenia.

U mnie w przychodni jest to 2 drugą stronę zbada cie w 1-2 min na odwal sie i przerwa na godzinę bo się zmęczyła stara pruchwa… ludzi ze 2 na korytarzu nikogo w pokojach nie ma, ale siedzisz te parę godzin aż łaskawie przyjmie kolejnego pacjenta.

Jest wiele prac, które jest ciężko lub nie da się wyliczyć na akord. Rozglądnij się trochę i nie oceniaj świata tylko z własnej perspektywy :wink:
Dodatkowo wykorzystywanie komputera do prywatnych rzeczy może powodować obniżenie poziomu bezpieczeństwa nie tylko dla pracownika, ale całej firmy.

Odsyłam do przepisów BHP, szkoda nawet podejmować dyskusji z tak wyszukanymi argumentami.

Dlatego napisałem “przykładowo”.