Palenie kilka sztuk papierosów na tydzień

wiara w „świętą” wodę jest moim zdaniem bardziej szkodliwa

Obecnie trochę się pozmieniało. Na paczkach nie ma już informacji o ilosci nikotyny i innych substancji podawanych w mg. Nie ma tych informacji, przynajmniej od czasu, gdy wprowadzono obrazki.

Kiedyś papierosy różniły się smakiem i mocą, dziś wszystkie, nazwijmy to, smakują tak samo. Nie ważne czy palisz Marlboro za 20 zł, czy jakieś inne za 12 zl, w smaku nie ma różnicy. Nie ważne czy palisz czerwone, czy niebieskie, tzw. light, moc jest ta sama. Z półek zniknęły super light.

Kiedyś w samku i mocy była bardzo mocna i wyczuwalna różnica. Nie mówię, że fajki nie szkodza, ale myślę, że UE sprawiła, że fajki są mniej szkodliwe.

Podobnie jest z konopią indyjską, w wielu przypadkach jak tytoń, była stosowana w medycynie. Tyton i konopie znieczulają. Jedyny problem, to dym, który może być szkodliwy, dlatego w medycynie nie paliło się maryhy czy tytoniu, a podawało w inny sposób.

Kolejna sprawa, obecna żywność ma w sobie tyle chemii, że to predzej parówka, kiełbasa, wieprzowina czy wołowina, pomidor albo kapusa spowoduje raka, niż czysta nikotyna.

Nie chodzi mi o to, aby zmienić przekonanie do nikotyny, ale żywność również jest szkodliwa, tak samo jak spaliny pojazdów. Kiedyś miałem fazę na zdrową żywność, przeglądałem skład wędlin itp. Jeden z producentów reklamował się jako bez dodatku konserwantów, glutaminianu sodu. Na etykietce nie było tych składników. Dwa miesiące później, na opakowaniu dalej widniała ta sama reklama, ale w skladzie już nyly konserwanty i glutaminian sodu. Producenci robią konsumentów w ciula i odpuściłem sobie zdrową żywność. Podobnie jest z produktami od gospodarzy rolnych, kolega ze wsi zdradzil mi, że hodowla na sprzedaż i tak jest karmiona najgorszą paszą, byle utuczyć i czym popadnie. Jednym słowem u gospodarza płaci się 4 razy za badziew z marketu.

W obecnych czasach, w mojej opinii, uzaleznie od fajek jest bardziej psychiczne, niż fizyczne.

Ser żółty bez laktozy sprzedawany w marketach drożej niż zwykły…kiedy, każdy ser żółty w wyniku fermentacji tę laktozę traci.
Wszystko to robienie w konia i wyciąganie kasy.
Taa… już widzę jak jaja z wolnego wybiegu to akurat od tych kur, co sobie radośnie biegają.
Bułeczki z piekarenki…takie samo nadmuchane badziewie robione z gotowych mieszanek z ulepszaczami i spulchniaczami.
Tysiące gatunków a głupiego chleba z kminkiem jak u Czechów nie uświadczysz.
Gdzie teraz kupić chrupiące bułki i chleb.
Wszystko gumowate i ładowane w folię.

Samemu się piecze, nawet mniej czasu zajmuje niż bieganie do sklepu. I z tego co chcesz.

Natomiast z laktozą jest jak z glutenem. W np. pizzerii bezglutenowej musisz mieć osobny piec. To taki sam temat, jak pisanie, że może zawierać śladowe ilości czegoś tam.

Nie jestem ekspertem, ale piszą że sery żółte mają śladowe ilości laktozy, co w połączeniu ze skrajną nietolerancją może być problemem zwłaszcza w przypadku gdy posiłek zawiera jeszcze inne źródła laktozy
https://www.madroscnatalerzu.pl/produkty/nietolerancja-laktozy-czy-produkty-bez-laktozy-to-koniecznosc/:

większość osób z nietolerancją cukru mlecznego, bardzo dobrze radzi sobie z tolerowaniem do 12 g laktozy w jednym posiłku bez objawów nietolerancji lub jedynie z niewielkimi objawami12.
A 12 g laktozy to wcale nie tak mało, bo odpowiada: 30g mleka pełnego w proszku, 250 ml mleka pełnotłustego, 360 g jogurtu, 1,6 kg masła lub 12 kg sera żółtego9,13.

Coś słyszałem też, że enzym który dodawany jest do produktów bezlaktozowych, który powoduje rozpad laktozy - ułatwia dodatkowo trawienie, ale nie wiem ile w tym prawdy.

W każdym innym przypadku to raczej naciąganie, choć u nas w markecie produkty bez laktozy są w dobrej cenie, czasami takiej samej jak odpowiednik bez - a jak się pójdzie na półki ze zwykłymi serami to tam można dopiero wydać kaskę :slight_smile:

To niby jak teraz powinno mówić się na murzyna? Tak poprawnie -politycznie.

Ugwu radzi:

Mówcie: „czarny”, „czarnoskóry”, „ciemnoskóry”, „pochodzenia afrykańskiego” czy „Afrykanin”. Każde z nich jest lepsze niż tamto negatywne określenie
Co zamiast "Murzyna"? Czarnoskóry Polak wskazuje konkretne słowo - WP Książki

Moje zdanie takie, że murzyn to normalne słowo ponieważ nie używałem go w kontekstach negatywnych. No ale fakt faktem, że w kontekstach negatywnych ono funkcjonuje. Zawiły temat.

Hmm. A czerwony i żółty i brązowy się nie obrazi? Żółtoskóry?

akurat do tych określeń nikt się nie przyczepił :wink:

jeszcze

Czyli, że mamy zakazać Juliana Tuwima?

Murzynek Bambo w Afryce mieszka,
czarną ma skórę ten nasz koleżka.

Uczy się pilnie przez całe ranki
Ze swej murzyńskiej pierwszej czytanki.

A gdy do domu ze szkoły wraca,
Psoci, figluje - to jego praca.

Aż mama krzyczy: "Bambo, łobuzie!’’
A Bambo czarną nadyma buzię.

Mama powiada:„Napij się mleka”
A on na drzewo mamie ucieka.

Mama powiada :„Chodź do kąpieli”,
A on się boi że się wybieli.

Lecz mama kocha swojego synka.
Bo dobry chłopak z tego murzynka.

Szkoda że Bambo czarny , wesoły
nie chodzi razem z nami do szkoły.

Jeszcze, chwila i roty nie będziemy mogli śpiewać :slight_smile:

1 polubienie

Jest to prawda, enzym nazywa się laktaza. Możesz go kupić bez problemu, są nawet w formie tabletek jak słodzik, że połykasz po posiłku.

Jako ciekawostkę tylko powiem, że nigdy nie paliłem, no może w krzakach z kolegami jak byłem dzieckiem 2-3 papierosy, ale nigdy mi to za bardzo nie „smakowało”. Inna sprawa, że pochodzę z domu palaczy, gdzie kilka osób paliło w domu. Jak się wyprowadziłem, było to dość ciekawie, bo nie wiedziałem o co chodzi z organizmem. Dopiero lekarz mi uświadomił, że rzucam palenie…

Najwidoczniej tak.

We Francji „właściciele praw autorskich” do twórczości Agaty Christie postanowili zmienić „Dziesięciu Murzynków” bo im się źle kojarzyło.

Samej autorki nikt o zdanie nie pytał, może dlatego, że nie żyje.
„Prawa autorskie” w praktyce…

zamienili to,na 10 chorych przypadków? jprdl
Przeczytałem w życiu kilka / setek/ książek .
I grzebanie w …nawet nie wiem, bo qrwy by poleciały
Ja rozumiem. pokolenie dzieci płatki śniegi- wszystko im się należy za free.
ALE. Nie mają rodziców?
skróty myślowe , do czytania dla jarzących, jeszcze raz

To jest lewicowy lgbt hm,w IERDM n portal moje ip, portal anty pius, pieklo kobiet
Tak więc
O ile chcesz tu kiedyś cokolwiek napisać to Ok

Bo oni się mają czego wstydzić, my nie. Nawet w dawnych czasach, gdy handlowano niewolnikami, w Polsce było to bardzo nieliczne i w zasadzie w niewolę trafiali tylko jeńcy wojenni. Owszem, zdarzało się, że kupiono jakichś tam ciemnoskórych niewolników, ale po pierwsze były to nieliczne przypadki, po drugie, traktowano ich bardziej jako pracowników, czy maskotki. Wiedli sobie zupełnie niezłe życie, o wiele lepsze niż nie jeden chłop.
Ba, bywało, że byli sfatani, któryś tam został starostą, inny koniuszym itp.

A co się działo w owych czach na zachodzie? Tłukli ich, mordowali, wykorzystywali jako siłę roboczą, odmawiali człowieczeństwa.

Więc, tak, zachód to może nam buty czyścić, a nie prawić jak traktować i nazywać murzynów, bo nam, do pięt w tym względzie nie dorasta.

Rzeczpospolita Obojga Narodów nie ceniła marynarki, a morze miała głęboko.
W takim przypadku trudno o zamorskie kolonie. Potem zaś były zabory.
Jednak już po odzyskaniu niepodległości powstała Liga Morska i Kolonialna i zaczęły się sny o zamorskich posiadłościach. Nie zdążyły się ziścić.

A egzotycznych niewolników nie potrzebowano, bo pod dostatkiem było miejscowych. I chociaż w miastach na rynkach niewolnikami nie handlowano, to przecie wsie sprzedawano, dziedziczono lub darowano razem z ich mieszkańcami, którzy w sprawie swojego losu nie mieli nic do gadania. To dopiero car w II połowie XIX wieku uwolnił chłopów i kazał im nadać nazwiska.

Faktem jest jednak, że w stosunku do Murzynów mamy czyste sumienie.

Zgadza się, nie mamy teraz tego problemu, co kraje które wykorzystywały niewolników a teraz temat powrócił. Potomkowie niewolników czują, że właściwe jest żeby wymagać i brać od dawnych oprawców - i robią to.