Dobrze wiesz, że to tak nie działa. W Polsce remedium na zniszczoną drogę zazwyczaj jest znak ograniczenia prędkości, a nie remont. Przepis to podejście do problemu od “d” strony, bo najpierw trzeba stworzyć warunki by ten przepis kierowcy sami z siebie respektowali.
Tia, nauczanie jazdy. Co szkoła to inne nauczanie, a zdarza się, że nawet egzaminujący coś nie za bardzo są z przepisami zaznajomieni. Moje doświadczenie i doświadczenia znajomych pokazują, że egzamin nie ma na celu sprawdzić umiejętności tylko znaleźć haka, gdzie jednym z ważniejszych kryteriów, za które można oblać jest tzw. jazda ekonomiczna. Nie masz jeździć dynamicznie i płynnie, ale przepisowo tylko masz pilnować czy przypadkiem za dużych obrotów nie masz…
Planowana jest zmiana w tym kierunku. Chcą zlikwidować prowizję od głowy dla egzaminatora. Teraz nie ważne ile będzie egzaminowanych osób, kasa ma być stała.
No własnie “jest w planach”, “będzie kiedyś”, “za chwilę wdrożymy” itd. Może lepiej nie wprowadzać przepisów, które sprawdzą się za X lat jak już wszystkie te plany zostaną jakoś zrealizowane? Póki co można ewentualnie taki przepis wprowadzić np w strefach ograniczonego ruchu, gdzie i tak jest mniej samochodów - Centrum Krakowa chyba tak wygląda - a nie przyczepiać przepis tam gdzie ruch jest ogromny.
Ja np nie wyobrażam sobie by w mieścinie, w której mieszkała moja babcia, przez środek której leci droga krajowa, gdzie co 2 minuty jedzie jakaś naczepa kierowcy zatrzymywali się przed przejściem, bo pieszy. Przecież to się prosi o masakrę.
Jeszcze rejestracja wrotek i deskorolek . No i oc dla wrotkarzy i deskorolkowców bo nagminnie łamią przepisy
aaa… i przeglądy techniczne wrotek na stacji diagnostycznej co roku
Heh, lewaki to miewają pomysły …
Wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, jaki jest cel wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia OC w przypadku pojazdów mechanicznych. Zerknij na polisę, zobacz jakie kwoty widnieją na niej i pomyśl, czy przeciętny Kowalski jest w stanie wybulić jednorazowo kilka milionów EURO na pokrycie szkód.
To niech rowerzysta będzie chociaż w stanie pokryć takie szkody jak urwane lusterka, wgniecenia, czy zadrapania, bo wypadków z udziałem nieostrożnych rowerzystów jest masa, a potem płacz, że nie ma pieniędzy na prostowanie i malowanie nadkola. Problem rozwiązałby się sam gdyby OC było na osobę, a nie na pojazd + wymóg posiadania polisy przez rowerzystę. Rocznie takie OC to byłyby grosze. Już teraz są dostępne takie ubezpieczenia i koszt zaczyna się od 100 zł rocznie, a są i takie tylko na sezon rowerowy.
Każdy uczestnik ruchu to jakieś ryzyko wypadku. Niech przynajmniej będzie jakieś zabezpieczenie by w razie wypadku nie trzeba było się martwić o zapłatę.
Ale o czym ja mówię, gdy 90% rowerzystów nawet nie potrafi włączyć oświetlenia w nocy (ba, nawet kupić) i jedzie bez jakiegokolwiek odblasku.
Tak, bo najlepiej by wszystko leciało z polis kierowców, bo po coś płacą. Nawet jak nie są winni zdarzenia. I od razu rzucasz durnymi hasłami o lewakach. Nie. To są normalne hasła wśród kierowców, którym zależy na samochodzie i by każda szkoda była bezproblemowo ogarnięta. Przez własną głupotę/nieuwagę/whatever taki uczestnik ruchu może zostać z niemałym długiem, bo moja ubezpieczalnia będzie go ścigać, a tak w przypadku wykupionego OC ja się nie martwię o szybkie załatwienie sprawy, bo biorę numer polisy i cześć, a tak to weź teraz jakoś się rozsądnie dogadaj, bo sprawca wie, że jest w ciemnej “d”.
Nadal jednak uważam, że wprowadzenie obowiązkowego OC dla rowerzystów będzie martwym prawem. Zupełnie jak Karta Rowerowa czy zakaz jazdy rowerem po chodniku czy przejściach dla pieszych.
Widziałeś kiedyś kogoś na rolkach lub deskorolce jadącego jezdnią lub drogą ekspresową? Ja nie widziałem. Rowerzystów za to tak, nawet na poboczu drogi ekspresowej.
Zanim użyjesz słowa lewak, dowiedz się najpierw co ono oznacza. Czyżby Twój sprzeciw był związany z tym jak lubisz, gdy siodełko wbija ci się tam gdzie słońce nie dochodzi?
Uważasz, że OC na rower będzie kosztowało tyle samo co OC dla samochodu? No okej, a gdy rowerzysta spowoduje wypadek, to co wtedy? Na przykład rowerzysta będący pod wpływem alkoholu. Pozostaje Ci tylko droga sądowa. Przy OC dostajesz odszkodowanie i masz w pompie w jaki sposób ubezpieczyciel to sobie odbije.
Jak pisałem, rowerzystów widziałem na ekspresówce, rolki i deskorolka to nie urządzenia elektryczne i wątpię, aby komuś się chciało poginać drogą ekspresową. Wiadomo, debil zawsze się znajdzie, co wpadnie na taki debilny pomysł, ale ilu ich będzie? W mieście rowerzyści naprawdę potrafią spowodować wypadek, sam byłem wiele razy w takiej sytuacji. Wiele razy widziałem nawalonych rowerzystów. Wywali się taki przed maską, spowoduje wypadek i potem latami sądzisz sie z debilem o odszkodowanie. Co z osobami, które zostaną potrącone na chodniku i np. pieszy będzie miał złamaną rękę? Dostanie mandat, a Ty znowu lecisz do sądu.
I z powodu kilku debili całe społeczeństwo ma się zrzucać karnie na ubezpieczyciela? Co z rowerami na wsiach? Co z niedzielnymi rowerzystami jeżdżącymi składakami na działkę? Co z dziećmi? Co z turystami jeżdżącymi rowerami miejskimi? Co z weekendowymi pedalarzami, próbującymi w parkach zrzucić zbędne kilogramy?
Problemów z obowiązkowym OC rowerzystów jest tak wiele, że łatwiej jest z niego zrezygnować. A jeśli stosowne prawo zostanie uchwalone, to i tak nie będzie respektowane. Świetnym przykładem jest wspomniana już wcześniej karta rowerowa, która jest OBOWIĄZKOWA dla młodzieży do 18 roku życia. Ilu nastolatków ma taką kartę?
Martwym przestanie być jak trzeba będzie opłacić szkody. Co do chodników i przejść dla pieszych to niby czemu jest martwe? W moim mieście lecą za to mandaty. Kwestia tego czy rowerzystę przyłapiesz na tym.
Serio uważasz, że OC ma na celu wyeliminowanie złych zachowań na drodze? Od tego są mandaty. OC jest od tego by było z czego opłacić skutki tej głupoty jak już coś się stanie - OC nawet na kierowcach nie wymusza poprawnego zachowania za kółkiem.
I jak to jest? Jeżeli ja jadąc pijanym na rowerze tracę prawo jazdy jak mnie złapią, a rowerzysta bez niego nie ma niemal żadnych konsekwencji?
Jakie Ty widzisz problemy? Jest zdarzenie, spisujesz numer polisy i cześć. Czemu ma nie być respektowane? Wyrywkowe kontrole rowerzystów przez patrole i się nauczą. W przeciwieństwie do OC na samochód, OC na rower jest na osobę.
Wracając do karty rowerowej to jest to zasrany obowiązek rodzica by dziecko ją miało. Jak tak nie jest to odpowiedzialność spada na rodzica. Zawsze tak było.
No więc… nie tracisz. Jazda na rowerze po alkoholu jest wykroczeniem, grozi za to wyłącznie mandat. Co pokazuje, że skala “szkodowości” po stronie rowerzysty jest niewielka w stosunku do tego co może nawywijać pijany kierowca. Dlatego to kierowcy mają więcej obowiązków (w tym obowiązkowe OC).
Tracę. Zmiana póki co nie weszła w życie i dalej pijany rowerzysta może stracić uprawnienia o ile je posiada. To są większe konsekwencje niż mandat karny.
Z powyższych wynika, że jazda rowerem po pijaku jest wykroczeniem, nie przestępstwem. Pijany rowerzysta może utracić uprawnienia do jazdy rowerem, ale nie samochodem (pojazd mechaniczny).
O panie! Na jakim Ty świecie żyjesz? Zawsze tak było, jest i będzie. Te wszystkie zakazy, nakazy, ograniczenia (nie piszę tylko o samochodach, ale również innych aspektach życia) i inne debilne rzeczy są właśnie przez kilku debili.