Ten bajzel już widać na przykładzie (pełnych) elektryków i buspasów. Jak przyjdzie oceniać kto (lub co) jest winny kolizji w przypadku systemów autonomicznych, dopiero będzie mindfuck.
Mnie takie rozwiązanie nie pasuje. Równie dobrze moja żona może płacić za moją szkodę. Słyszałeś o czymś takim jak wspólnota majątkowa?
Już wolałbym mieć 2 samochody, jeden tylko dla siebie, drugi dla żony. To jak mąż z żoną się rozliczy za szkody to indywidualna sprawa każdego. Żona naprawia swoje szkody, mąż swoje albo naprawiają wspólnie. Poza tym skąd opcja, że samochód należy tylko do męża lub tylko do żony (przecież samochód należy do obu niezależnie czy kupi mąż czy żona, o ile nie ma rozdzielnosci majątkowej)? Oboje mogą składać się na OC.
Tobie nie pasuje, a mi pasuje. Mamy remis, bo dlaczego ja mam płacić oc za 2 samochody i 2 motory skoro jednocześnie mogę jechać tylko jednym?
Konsesusem byłoby jak ktoś napisał wybór. Albo tak, albo siak.
A jak ktoś ma firmę i flotę swoich aut, to jak je ubezpieczy?
Każdemu pracownikowi będzie kupował OC? A jak pracownicy się zmieniają? A jak mają też własne OC, to co? Bo trudno wymagać od pracownika (wręcz nie wolno!), aby sam obowiązkowo płacił OC, jeśli nie ma swojego auta, a chce pracować w firmie…
Nie, nie podoba mi się ten pomysł, więcej tu problemów, niż w obecnym systemie.
Tutaj też nie widzę problemu. Chcesz pracować na ciężarówce, to wykupujesz sobie polisę na ciężarówkę, chcesz pracować na osobówce, to korzystasz ze swojej polisy lub wykupujesz do pracy. Chcesz po pracy przejechać się na motocyklu, to rozszerzasz polisę o motory. Proste.
Obowiązkiem pracodawcy jest zapewnienie narzędzi i materiałów, tak samo odzieży ochronnej i roboczej, nie może być tak, że pracownik sam ma płacić OC na ciężarówkę, którą będzie jeździł na potrzeby pracodawcy!
Nie na ciężarówkę wykupuje polisę tylko na swoją nierozważną jazdę. Przecież polisa pokrywa skutki błędów kierowcy, a nie stanu technicznego pojazdu
Tu się mylisz, pokrywa i to, i to. Wypadek może spowodować urwane koło czy pęknięcie przewodów hamulcowych. I odszkodowania płacone są z OC.
Ale nawet gdyby, to nie można obarczać “na dzień dobry” pracownika kosztami polisy OC, bo… nie wykupią. A potem bujaj się w sądzie o odszkodowanie…
Ale wymyślasz spróbuj zgłosić szkodę z powodu urwanego koła to się przekonasz ilu wyślą rzeczoznawców, aby udowodnić, ze pojazd nie spełniał warunków dopuszczenia do ruchu co wyklucza wypłacenie polisy
A pracownik dlaczego miałby nie wykupić? Bez aktualnej polisy nie bylby dopuszczony do pracy tak jak bez aktualnego kursu na przewóz rzeczy, adr, sanepidu, badań lekarskich, czy prawa jazdy etc
I tak jak wspomniałem wyżej. Polisę musiałby mieć właściciel wiec ostatecznie byłoby z czego pokryć straty bez udziału sądu.
Ale dobra, bo już się muszę powtarzać z postu na post, wiec z mojej strony EOT.
Jak czytam takie głupoty, to aż mi słów brakuje.
Mam to samo jak czytam o OC i tablicach dla rowerzystów.
Jestem zwolennikiem tego, aby po pierwsze wyprowadzić ruch samochodowy z centrów miast. Po drugie, aby kierowcom nie opłacało się jeździć do centrów miast. Po trzecie, aby wprowadzić obowiązek, ze kierowcy mają obowiązek zatrzymywania się przed przejściem dla pieszych. To jest standard w krajach europy zachodniej. Nie jestem pewien, czy ubezpieczenie nie powinno być przypadkiem połączone ze stylem jazdy. Tzn, jak ktoś łamie przepisy, to płaci więcej. Nawet tutaj pod niniejszym linkiem: https://wygodnie.pl/ubezpieczenie-oc/kalkulator
Może niektóre zapędy zostałyby przytemperowane.
Czy. w krajach europy zachodniej przejścia dla pieszych są co kawałek, ze ledwo ruszysz z jednego przejścia już musisz stawać bo następne?? Pytam bo rzadko podróżuje więc nie wiem.
Przejedź się po całym świece z mapami google i widokiem street view
Powodzenia
Byłeś w tych krajach? Widziałeś jak wygląda infrastruktura? W Holandii w takim Alkmaar w centrum miasta jest droga szybkiego ruchu. Do Amsteramdu z autostraty do każdej dzielmicy masz zjazd. Zaś do takiego Schagen masz zjazd bezpośrednio z ekspresówki. Za to w centrum są zwykłe uliczki jednokierunkowe.
To pokazuje, że zarowno w duzych miastach (Alkmaar, Amsterdam infra jest dostosowana), a w mniejszych jest zwykły ruch.
Jak sobie wyobrazasz brak wjazdu do centrum w malych miejscowościach? Jak wyobrażasz sobie wjazd w dużych? W Zielonej Górze ostatnio były remonty drug, przebudowa infrastruktru. Trwało to 2 lata, 2 lata meczarni. Podejrzewam, że nawet w WWA takich korków nie ma jakie tu były.
Takie głupoty może wygadywać tylko osoba, ktora nigdy nie jeździła samochodem lub nigdy nie była w mieście.
I żeby nie było, wolę oszczędzać swój samochód i na ile mogę, do centrum chodzę pieszo. Do pracy mam 10 minut na piechotę, więc szkoda odpalać samochód.
Mało tego, u mnie w mieście pasy są na zakręcie, albo 1m za. Nie wiem co za debil to wymyslił. Gdyby brakowało miejsca, rozumiałbym, ale miejsca jest w ciul i ciężko było dać przejście 10m dalej.
W mojej rodzinnej miejscowości takich debili nie ma i przejścia są 10m od skrzyżowań i zakrętów i min. między dwoma to 100m.
Sytuacja w Niemczech.
Poniedziałek 10:45, chciałem przejść przez jezdnię po przejściu
dla pieszych. Przejście było podzielone na 2 części z wysepką po środku, rozdzielającą po 2 pasy ruchu w każdym kierunku…
Do wysepki doszedłem bez problemu, ponieważ była chwila przerwy na tej części jezdni.
Za wysepką niestety jechał ciąg samochodów. Na mój widok kierowca samochodu osobowego (niemiecka rejestracja) się zatrzymał koło wysepki obok mnie.
Ja niestety bałem się wejść na drugą część przejścia ponieważ zbliżały się dwa TIRy na pasie od strony chodnika z szybkością wskazującą,
że chyba się nie zatrzymają. I tak było… przejechały po pasie obok stojących samochodów obok wysepki z szybkością 50-60 km/h.
Pokazywałem kierowcy osobowego samochodu, że nie dam rady bo z tyłu pędzą TIRy i kierowca osobowego wzruszył ramionami dając znak ręką,
że rozumie i sam ruszył a reszta za nim na tym pasie.
Piszę dlatego, że te oba TIRy miały oznakowanie PL PNG.
Pieszy jest najbardziej chronionym i narażonym uczestnikiem ruchu. Tak uczą na prawku na samochód, więc rowerzysta w ciemnych okularkach i gejowskim, obcisłym stroiku może tego nie wiedzieć. Ba! To jemu się tłumaczy, że on jest najważniejszy na drodze, bo…ma rower.