Co.
To jest jasno? Zdajesz sobie sprawę jak mokra nawierzchnia rozprasza światło uliczne w nocy i jak bardzo przeszkadza w widoczności będąc w samochodzie?
Co.
To jest jasno? Zdajesz sobie sprawę jak mokra nawierzchnia rozprasza światło uliczne w nocy i jak bardzo przeszkadza w widoczności będąc w samochodzie?
Wyobraź sobie, że zdaję sobie sprawę i tam jest wystarczająca widoczność do zauważenia pieszego nie uwzględniając nawet jakości kamer przemysłowych, bo nawet dobre aparaty robią ciemne zdjęcia w nocy, a jeśli kierowca nie był w stanie jej zauważyć to miał obowiązek zwolnić do takiej prędkości żeby wyhamować jeśli na przejście wejdzie pieszy. No przecież po to są znaki żeby miał czas się przygotować na taką sytuację.
Powiesz mi, ze ty w takiej sytuacji nie przełożyłbys odruchowo nogi z gazu na hamulec?
Jeśli będziemy bronić kierowców w takich zdarzeniach i tak podchodzić do sprawy to ludzie na przejściach nigdy nie przestaną umierać.
Od kierowcy można wymagać żeby był bardziej bystry i przewidujący od pieszego, od tego drugiego ciężej bo pieszym jest każdy. Już to pisałem. No chyba ze chcemy powrócić do praw jaskiniowców i kto ma większa palę szybciej zabija, a przetrwają najsilniejsi
Ps.
Poprawiam się ze dziewczyna widziała go w połowie przejścia, bo popatrzyła dopiero tuż przed uderzeniem.
Niech ktoś mnie poprawi, że życie to nic. Przecież jak ktoś mnie przejedzie to i tak nic.
Oj mylisz się. Z perspektywy kamery jest znacznie lepiej, ale z poziomu drogi już niekoniecznie, zwłaszcza gdy masz na szybie choć odrobinę wody, a naprzeciwko jedzie samochód, który mimo wszystko nas oślepia - moment uderzenia drugiego samochodu sugeruje, że na pewno wpływał on na widoczność kierowcy nr 1.
Górnolotne słowa. Teraz napisz jaka jest to bezpieczna prędkość. 10, 15, a może 5km/h? Nie ma czegoś takiego jak jedna słuszna i bezpieczna prędkość. Przy jakiejkolwiek prędkości jak już dojdzie do potrącenia to i tak będą osoby niezadowolone. Nawet jadąc 10 km/h nie unikniesz zderzenia gdy pieszego nawet nie zauważysz. Jak pieszy znajdzie się w świetle reflektorów samochodu z naprzeciwka to dla kierowcy jest on kompletnie niewidoczny, bo wzrok skupia się na świetle.
Nie da się zrobić tak by kierowca zawsze i wszędzie skupiał się na 200% i zawsze wiedział co go czeka, zwłaszcza przy słabej widoczności. Niech piesi chociaż w 50% dbają o swoje bezpieczeństwo na drodze. Ja, jako kierowca mam mieć margines nieufności dla pieszego, to dlaczego pieszy nie ma mieć tego marginesu dla kierowców? Nawet systemy nagłego hamowania montowane dzisiaj w samochodach nie pomagają. Autonomiczny samochód potrącił pieszą, która wlazła na drogę kiedy nie trzeba. Zahamował, ale już po fakcie. Człowiek ma być jeszcze bardziej czujny? Jak?
Jeżeli będziemy uczyć pieszych, że na przejściach maja bezwzględny godmode i nie muszą uważać -choć przepisy dobitnie mówią co innego - to dalej będą umierać. I koło się zamyka.
No sorry ale to prawo natury, które magicznie nie przestaje działać jak napiszesz sobie to na papierku i każesz się do niego stosować. Jadąc z klasykiem “na cmentarzach pełno takich co mieli pierwszeństwo”. Ja jadąc samochodem też nie wpierdzielam się pod ciężarówkę na pałę, bo jestem na drodze z pierwszeństwem przejazdu. Wiem, ze jak od niego dostanę to mogę sobie szukać wózka czy kociołka w piekle.
Ja ze swojej strony temat wyczerpałem, bo inaczej musiałbym powtarzać wcześniejsze argumenty.
Jak mantrę, która uważasz za swoją wiare i mozesz przez to kiedyś tego pożałować chociaż nikomu nie życzę nie ważne czy człowieka lubię czy nie.
Na koniec powiem ci tylko jedno. Powodzenia z pierwszeństwem na przejściu, przetestuj jak ta 15-latka i napisz sobie na czole, miałem pierwszeństwo przecież, tak uważam.
Ja w zasadzie swoje zdanie już napisałem i poparłem to kilkoma filmami z programu “Jedź bezpiecznie”. Zerknijcie sobie choćby na ten pierwszy i wypadek z dziewczynami wchodzącymi na przejście. I na argumenty Dworaka.
Powtórzę go tu https://youtu.be/q9gm--mJAYA?t=28 w formie linku.
Ale tak naprawdę, to mamy tu dwa wątki.
Pierwszy to wina, czyli kto jest sprawcą tego wypadku. Tu wina kierowcy wydaje mi się bezdyskusyjna.
Drugi, to instynkt samozachowawczy pieszego (tu pieszej). I to chyba też zostało już napisane: pierwszeństwo to jedno, a zdrowie i życie to drugie. Znając kierowców i wiedząc z jakimi mamy w Polsce do czynienia (i nie tylko w Polsce!), to niestety często trzeba z tego pierwszeństwa rezygnować. Dla własnego dobra.
Podaj dokładny przepis prawa drogowego, który mówi, ze pieszy wchodzący na przejście ma pierwszeństwo!!!
art. 26 Prawa o ruchu drogowym czytamy:
Jesteś kochany. Albo i nie.
Właśnie znajdującemu się na przejściu, a nie wchodzącemu na przejście to są dwie totalnie różne rzeczy i czas zrozumieć w koncu.
Pisałem o tym wcześniej, że ten zapis to “rak”…
Czy Twoje nogi są dla Ciebie ciężarem?
Czy ty tu widzisz pieszą wchodzącą na przejście, czy raczej będącą już na przejściu i to na drugiej połowie przejścia, gdy zostaje potrącona?
No zdecydowanie to drugie, więc chyba nie o tym rozmawiamy.
A ogólnie: co to jest pieszy “wchodzący”? To ten, który zbliża się do przejścia z zamiarem wejścia, czy ten, który podnosi nogę, aby wejść, czy może ten, który już ten krok zrobił i postawił już nogę na przejściu? I wtedy już na pewno ma pierwszeństwo…
Cały czas przywołuję rozporządzenie, które mówi:
Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających .
Ile ma zmniejszyć tę prędkość? A to jest wyraźnie napisane: tyle, aby nie narazić ich na niebezpieczeństwo. Czyli w zależności od sytuacji, czasem do 45 km/h, a czasem do np. 5 km/h.
Ja wiedzę dziewczynę która nie szanuje swojego zdrowia, życia.
Dworak to akurat słaby przykład, bo w Internecie panuje mocne przekonanie, że ten pan delikatnie mówiąc pierdzieli głupoty. Druga rzecz to przepis o wyprzedzaniu/wymijaniu przy przejściach dla pieszych, który jest łatwym zarobkiem dla policji. Pod to podciąga się absurdalne sytuacje gdy kierowca obok nas zadecydował o zwolnieniu z jakichś przyczyn - np. skręca tuż za przejściem. Ok, wyprzedzanie na przejściu to kretyństwo, ale przepis wymaga mocnego doprecyzowania jak przepis o rondach, gdzie wielu kierowców uważa, że trzeba włączyć lewy kierunkowskaz gdy na rondzie chcesz zjechać trzecim zjazdem - czyli na lewo - a policja za takie żonglowanie kierunkowskazami potrafi dać mandaty czy upomnienia jako niebezpieczne zachowanie na drodze. I faktycznie przepisy mówią o rondach jak o specjalnym typie skrzyżowań, a jak wiemy chcąc skręcić w lewo na skrzyżowaniu wrzucamy lewy kierunkowskaz. Kto ma rację?
Co do sytuacji na filmiku to powiem tak - pieszy ma się upewnić czy może wejść na przejście. Kierowca zawalił mocno, bo po drugiej stronie miał już inną pieszą, ale co w przypadku, gdyby tej pieszej nie było? Dla mnie wtargnięcie.
Jeżeli pieszy postawi chociaż jedna nogę na jezdni jest traktowany jako ten, który ma pierwszeństwo nie wcześniej, ale jeżeli zrobi to powodując zagrożenie na drodze jest winnym zdarzenia. Uważam, że przepis zapobiega sytuacjom, w których nie mamy pewności co do zamiarów pieszego, bo niby skąd mam wiedzieć czy pieszy na pewno chce przejść przez jezdnię teraz czy za chwilę?
Z drugiej strony mamy przepis, który mówi by piesi nie wchodzili pod nadjeżdżający samochód. Obie strony mają uważać, ale utarło się durne przekonanie, że tylko kierowcy maja to robić, bo jeżdżą “puszkami śmierci”.
A i jeszcze dodam. Wiecznie się mówi “jest taki przepis i taki przepis. Tu masz robić tak, a tam tak”. Czy świstek papieru uchroni mnie przed potrąceniem? Czy papierek łamie prawa fizyki? Przepisy powinny chronić słabszych - zgadzam się, ale nie powinny pozwalać na wystawianie ich na krzywdę. Każdy uczestnik ruchu powinien mieć oraz znać swoje prawa i obowiązki, a nie jednego stawiać w uprzywilejowanej pozycji, choć jest najsłabszy ze wszystkich. Nawet służby na sygnale nie lecą na pałę podczas wezwania, bo na drodze różnie bywa.
Przecież kierunkowskaz wrzucony w lewo na rondzie sygnalizuje zamiar nawrócenia na nim, a prawy wrzucasz jak miniesz ostatni zjazd przed twoim, żeby nikogo nie zmylić. Co w tym trudnego?
Nie mam już siły o tym gadać. Po prostu zwątpiłem, czy niektórzy ludzie myślą czy są tak tępi, że tylko wierzą w to co im inni wmawiają.
Ilekroć widze nagranie potracenia pieszego wiem jedno “KIEROWCA JEST JEDYNYM WINNYM, A PIESZY TO ŚWIĘTA KROWA”. Chodźby nie wiem co zrobił kierowca to każdy będzie widział w nim winnego i najgorszego mordercę.
O czym tu dyskutować? Po co? Niech każdy wierzy w co chce i jak chce być kamikadze to droga wolna. Tylko trzeba pomyśleć. Sobie zmarnuje życie bo będę resztę życia kaleka, a kierowcy zmarnuje życie bo zrobię z niego w oczach całej ludzkości gorszego morderce niż ten co zabija i gwałci z zimną krwią.
Tłumaczenie, ze pieszy może być chory, inwalida czy zmęczony, a ja za kierownica mam nie być nigdy zmęczony i pogoda na moje zmęczenie nie może wpływać i reakcje jest tak idiotyczne, że aż nasuwa się myśl, ze ten co pisze ma coś z głowa nie wyleczalne.
W którym miejscu przepisów drogowych jest mowa o lewym kierunkowskazie na rondzie?