Zerowanie S.M.A.R.T to tylko problem finansowy. Jest pare programów do tego, np.
No tak. Ale jak ma mechaniczne uszkodzenia, to też
Przecież tutaj problem polega na tym, że jest pęknięte PCB dysku.to widać gołym okiem.
Taki mam zamiar. Założyłem temat, aby przestrzec innych. Gdyby uczynili to poprzedni klienci, nie wpakowałbym się w takie tarapaty. Pisma, fora, sądy, uwięziona kasa itd.
No chyba że ochlapał mnie zaszczyt bycia pierwszym, bo dotychczas sklep działał uczciwie …
Swoją drogą ten konkretny dysk jest identyfikowany przez producenta jako objęty gwarancją i prawdopodobnie po odesłaniu do Toshiby zostałby wymieniony na nowy:
źródło: StorRepair GmbH Service Portal
Wiesz, trudno powiedzieć o co tam chodzi. Zwykle sklep po prostu wysyła do producenta, lub hurtowni. Ja np. nigdy nie robię klientom jakichkolwiek problemów z gwarancją, bo mój koszt, to wysłanie do hurtowni, więc lata mi czy ma sticker, papier, paragon itp. aby się numer seryjny zgadzał. Może sobie ktoś wlać do komputera, przy mnie, budyń wiśniowy i dwa piwa, wykręcić płytę i umyć w toalecie pod kranem i wysuszyć. I niema problemu, jak w hurtowni przyjmą, to co mnie to obchodzi, co z tym było robione.
Wiem natomiast, że czasami firmy kupują gdzieś taniej o jakieś grosze, od nieoficjalnych dystrybutorów, a ci sprowadzają po taniości, bez gwarancji, albo z gwarancją gdzieś w Chinach. I wtedy takie firmy kombinują jak tutaj wykręcić się z gwarancji.
Może być też tak, że jakiś nieuczciwy pracownik podmienił elektronikę.
Kiedyś miałem na praktyce chłopaka, który podmienił kość RAM w laptopie. Wyszło natychmiast, bo są kamery.
Taka opcja jest możliwa. U mnie w mieście jest sklep stacjonarny, co zaopatruje się w podejrzanych źródłach. Reklamacja czegokolwiek to jest masakra. Nawet odmówili wymiany głupiego wiatraczka za 20 zł. Prysnął tylko WD40 i zachwala, jak ładnie kręci.
To może typek robi taki sam przekręt, jak kiedyś było z moją nawigacją? dostanie ,gratis" nowy dysk z hurtowni i będzie mógł sprzedać. Pewnie już nigdy nie poznamy prawdy.
Pozostaje napisać i złożyć pozew, stawić się na rozprawie i przekonać się, co orzeknie sędzia. A przede wszystkim, wyciągnąć wnioski z tej sytuacji: zakupy droższych przedmiotów tylko u sprawdzonych dostawców. A JayNet omijać szerokim łukiem. Tak samo jakikolwiek inny sklep, który w przyszłości może otworzyć ten sam właściciel.
Dziękuję wszystkim za udział w dyskusji. Zwłaszcza, że wyskoczyłem znienacka z takim nietypowym tematem. Pozdrawiam serdecznie.
W sporze o przedmiot warty 600 zł?
Konsultacja u prawnika (sztuka) -200
Koszty procesowe- ?
Opinie biegłych - ?
Średnio to widzę, raczej bym na początku spróbował do rzecznika konsumentów, jak nie byłeś jeszcze. Raczej są to osoby mało kompetentne (osobiste doświadczenia), taka przechowalnia pociotków, ale może dobrze trafisz.
Z czym ma iść do rzecznika, kiedy sam odesłał uszkodzony dysk w trybie odstąpienia od umowy, a sklep skorzystał z tego, naliczył mu zgodnie z prawem opłatę za zmniejszenie wartości przedmiotu i przysłał wezwanie do zapłaty. W takiej sytuacji to sklep ma atuty w ręku, i faktycznie może sprawę eskalować aż do oskarżenia prywatnego z Art 212 KK…
Tylko z tematu wynika, że on odesłał dysk z uszkodzonym smartem, nie popękanym laminatem. (Uszkodzenie w podróży/podmiana w sklepie - ale tu by trzeba inne osoby pokrzywdzone pewnie) Oczywiście sklep ma atuty w ręku i raczej to wygra, ale właśnie po to powinien autor tam podejść. Za poradę nie zapłaci, a za ciagąnie po sądach już tak.
Z tematu wynika, że konsument miał świadomość, że odsyła uszkodzony dysk. To, w jaki sposób ten dysk jest uszkodzony, można ustalić poprzez oględziny dysku.
Z dokumentacją. A skoro odesłał według nich uszkodzony, to wystarczy poprosić o dokumentacje i protokół z rozpakowywania, że taki dostali.
Kogo ma o ten protokół poprosić, sklep, kuriera? Czy sklep lub kurier musi mu to udostępnić?
kuriera - każdy musi posiadać w aucie : „protokół szkody”
Ale chodzi o dokumenty, które ma sklep, który odebrał wysyłkę i twierdzi, ze odebrał uszkodzony dysk. Czy klient sklepu może rządach protokołu szkody i dokumentacji od sklepu?
Jeżeli dobrze rozumiem
Klient wysłał dysk, który zewnętrznie wyglądał na sprawny bez uszkodzeń (inaczej by o tym napisał). Ma filmik z pakowania więc powinno być widać, że dysk zewnętrznie nie jest uszkodzony. Przesłał go do sklepu zwrotnie. Sklep (serwis) stwierdził, że jest połamana płytka pcv. Płytka PCV w dyskach twardych jest widoczna gołym okiem, więc kupujący zauważyłby to podczas podłączania pakowania jakby była uszkodzona wcześniej (lub była uszkodzona ale nie na tyle widocznie by zauważyć co nadal wskazuje na złe zapakowanie przez sprzedającego).
W tym wypadku protokół szkody powinien żądać sklep od kuriera jak już. Kupujący zapakował produkt identycznie jak sprzedający i ma nagranie z pakowania, więc nie można zarzucić mu nieprawidłowego zapakowania produktu.
Jeżeli sklep będzie chciał spróbować odzyskać pieniądze za uszkodzenie dysku, będzie musiał kłócić się zapewne z kurierem
ale kupujący roszczenie ma względem sklepu
Znając sprawność i ochotę do pracy polskich sądów można przyjąć że ostateczny werdykt zapadnie gdzieś około roku 2045. Kosztami procesów obie strony podziela się równo w wyniku czego sklep zbankrutuje a pozywający utraci cały dobytek.
Sorry, ale nie. Skoro sklep wysłał wezwanie do zapłaty, to znaczy, że już ma wszytko co potrzebuje, aby Przed Sądem, w postępowaniu cywilnym, dochodzić zasądzenia wierzytelności wymagalnej. Takie sprawy rozpatruje się obecnie online. O ile wiem, idzie to dosyć szybko.
ps. Autor wątku - bazując na tym co i jak tu pisze - to moim zdaniem, bez pomocy prawnika, nie jest w stanie samemu napisać prawidłowego pisma procesowego. Pomoc prawnika będzie go kosztować kilkukrotnie więcej niż wartość tego dysku… Druga sprawa - autor wątku popełnił błąd, bo nie udokumentował (w sposób opisany przez prawo) tego, że to On otrzymał uszkodzony dysk. Z tego co On tutaj napisał, nie jest w stanie udowodnić, że dysk był uszkodzony, zanim On go zaczął montować do komputera i używać. Zatem nie jest w stanie obronić się przed twierdzeniem, że to On go zepsuł.
Co nie. Pierwsza rozprawa moze być bez obecności pozwanej strony ale wyrok nie jest prawomocny.
No i potem zaczyna się prawdziwa bajka gdy pozwany się odwołuje. A tu wygląda że żadna strona nie popuści. A sąd to człowiek. Ma czas. Duperelami za 500 zł ma się zajmować i tracić swój cenny czas. Następna rozprawa za „jakiś” czas. Jak nie zapomni.
" Sprawa dotyczyła skargi na przewlekłość postępowania sądowego w sprawie o rozwód: skarżąca w lipcu 2015 r. wniosła apelację od wyroku rozwodowego, jednak Sąd Apelacyjny przez 13 miesięcy nie wyznaczył terminu rozprawy .
No faktycznie, sędziowie działają szybko.
Sprawa o rozwód i sprawa o nakaz zapłaty 504,99 zł to nie są TAKIE same sprawy…