A przy okazji taka ciekawostka która daje pogląd ile są warte badania nawet mając do dyspozycji ciało z pełnym żołądkiem. Ciekawe co odkryją za kolejne 20 lat. Pewnie okaże się, że walczył o prawa mniejszość seksualnych.
ps. przy tak postawionym pytaniu, jedyna poprawnie logiczna odpowiedź to 2 bo Bóg jest domeną wiary a gdyby istniał, to nie można byłoby w niego wierzyć.
Nie coś tylko Boga. Przecież masz jasny opis w Biblii. Zresztą mnóstwo osób później również kontaktowało się z Bogiem. Powstały placówki do obsługi tematów związanych z Bogiem, powstały uczelnie, naukowcy itd. W konstutucjach niektórych państw są nawiązania do Boga.
Zatem twierdzisz, że te tysiące naukowców, badań, kościołów, prac naukowych od tysięcy lat, to jest kłamstwo. I wnioski swoje opierasz na twierdzeniu, że tobie się tak wydaje tak?
W zakresie naszych możliwości poznania, nie można dowieść istnienia lub nieistnienia desygnatu absolutu. Dlatego wobec absolutu, jedyną poprawną logicznie postawą jest agnostycyzm. Tyle w temacie absolutu. Trochę inaczej jest z bogami - jako postaciami z baśni. W urojonym przez ludzkie mózgi świecie religijnych baśni, bogowie są wytworem wiary, postaciami z baśni. To wierni tworzą bogów. Bez wiernych nie ma bogów. „Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną” - nakazał bóg Jahwe Mojżeszowi. To nie jest świadectwo jedynobóstwa. To opis świata, w którym bogów jest wielu, bo bogów czynią wierni. Dlatego zakaz konkurencji jest pierwszym przykazaniem. Taki wniosek musimy wyciągnąć, jeśli chcemy zachować logiczną spójność wewnątrz baśni, którą jest Stary Testament. Wspomniany wcześniej agnostyk, może być równocześnie ateistą wobec wszystkich wymyślonych przez ludzi bogów, jak i wobec każdego z osobna.
ps. najlepiej to ujął Lem w zakończeniu jednego z listów do Mrożka, gdzie napisał coś takiego (cytat z pamięci): „Niech Pana Bóg prowadzi, mimo, że go nie ma”.
No to jeszcze tylko pozostał problem z ludźmi, którzy znaleźli się w stanie śmierci klinicznej, byli „po tamtej stronie” i po jakimś czasie wrócili do żywych. Jest ich zbyt wielu aby można było ich zignorować. Ich opowieści są bardzo podobne do siebie: tunel, spotkanie z uprzednio zmarłymi, świetlista istota, pytania i odpowiedzi na najważniejsze pytania. Po powrocie opowiadali rzeczy, których absolutnie nie mogli widzieć np. leżąc na stole operacyjnym widzieli co działo się w sąsiednich pomieszczeniach. Tego nie można wytłumaczyć jakimiś halucynacjami. Przebyte doznania kompletnie zmieniło ich życie. No coś w tym jednak musi być. W necie na YT można wygooglować sobie pełno takich opowieści.
Klimat można badać empirycznie, można go opisać metodami statystycznymi i można go modelować matematycznie. O bogach, jedyne co można - to opowiadać. Pomylenie tych dwóch rzeczy, to jest mniej więcej tak, jak wezwać lekarza proktologa aby zreperował drewniany płot, na którym ktoś nabazgrał napis ‘dupa’
ps. oczywiście mam świadomość, że na wyższym poziomie abstrakcji wszystko jest opowieścią, także matematyka.
To co możesz zbadać empirycznie nie jest bogiem. Swoją drogą, kiedy rzetelnie bada się zjawiska uznane za „nie z tego świata” to okazuje się, że ich wyjaśnienie jednak jest z tego świata. Kościół często odmawia przekazania próbek do rzetelnych badań. U nas w Polsce, takim przykładem może być tzw „cud eucharystyczny w Sokółce”. O tym, jak realnie wygląda metodologia w teologii świadectwo daje historia Kronik ks.Kpinomira…
Skąd, przecież Bóg ukazał się ludziom, rozmawiał z nimi, więc albo uważasz ich za oszustów, albo szalonych.
Całun badali, badali i jak to z datowaniem, mieli ciągle inne wyniki. Wniosek jest taki, że guzik warte te badania nawet przy takiej rzeczy, a co dopiero jakieś starsze.
Niektóre cuda są podobnie jak wpływ CO2 emitowanego przez ludzi na klimat. Niektóre „badania” to cud nad cuda. I podobnie płacimy podatki na tą religię. Po prostu religia wyznawców CO2 straszy klimatem zamiast bogiem i kosi sobie kasę pod przymusem.
Dokładnie tak, ludzie piszą i opowiadają nieskończenie wiele rzeczy. Z tym problemem mierzyli się już starożytni filozofowie. Zacytuję Jana Woleńskiego, który wyjaśnia obecne stanowisko filozofii:
Czyli Bóg istnieje, bo ludzie czytali podręczniki do religii i zrozumieli. Po prostu nie rozumiesz tego co jest napisane w podręczniku tak?
Widzisz, to dowodzi jedynie, że przyjąłeś religię bez dowodów, bo w żadnym podręczniku, w żadnym badaniu i w żadnym opisie nie występują jakiekolwiek pewne dowody na związek zmiany klimatu i ludzkiego działania. Mogłeś je przyjąć wyłącznie na wiarę, bo po analizie dowolnego tzw. dowodu, wychodzą luki, założenia oparte na wyssanych z sufitu prawdach, albo naciąganie faktów.
Ba, nawet nikt nie uwzględnia zmian jakie zachodzą w nauce i odkryciach.
Zresztą sam, ani jednego dowodu nie zaprezentowałeś, czyli dokładnie tak samo jak opowiadanie, że skoro ksiądz i badacze kościelni twierdzą, że Bóg istnieje, to tak jest.