Po pierwsze, nie Bóg a Bogowie (trochę się ich przewinęło w naszej historii).
Po drugie są także mistycy, ludzie, których trudno oskarżać o świadome kłamstwo lub szaleństwo podobnie jak daltonistów czy synestetyków.
To słabość modeli religijnych, ich zamkniętość i jałowość, pozwalają nam nie brać zbyt serio przekazów wspomnianych osób, przekazów nader często ze sobą zresztą sprzecznych.
Dlatego nie biorę zbyt serio sprzecznych przekazów mistyków klimatycznych. Cześć pewnie chce dobrze i idzie w zaparte i zmienia dane, fałszuje wyniki, bo chcą dowieść swojej wiary. W ich głowach zabawiają świat, dokładnie tak samo jak wszyscy fanatycy religijni.
Wiadomo: wakacje, czas wędrówek, plażowania, lekki strój i słoneczko.
Jednak od jakiegoś czasu nadchodzące lato witam z niepokojem, a urlopy i wyprawy przesuwam na wczesną jesień lub wiosnę. Bo coraz częściej jeżeli nie pada to jest k…rewsko gorąco a przy 33 st. C wędrówka wsród pól to gehenna a nie przyjemność.
Zmiana moich nawyków jest pochodną realnych zmian klimatu a nie lektury internetowych „znawców”.
Weź pod uwagę że to nie naukowcy-szarlatani ukuli przysłowie „od Świętej Anki zimne noce i poranki”. To mądrość ludowa będąca wynikiem wieloletnich obserwacji.
Tyle że już nieaktualna…
Ostatni raz - to NIE JEST wątek o klimacie. Kilka razy już sprzątałem te dwa wątki i przenosiłem posty we właściwe miejsce, następne nie na temat, czyli pisane w niewłaściwym wątku, będą wylatywały.
Naukowe, oznaczają, że da się je fizycznie lub eksperymentalnie potwierdzić. Zatem jakbyś był uprzejmy w celach naukowych się pomodlić, np. odmówić Ojcze Nasz na kolanach z rękoma złączonymi do modlitwy, to Bóg powinien się do ciebie odezwać i w ten sposób naukowo potwierdzisz, jego istnienie. To przecież proste prawda, i sam chciałeś aby można było doświadczenie wykonać samemu w domku.
Problem widzę w tym, że z punktu naukowego podejścia do religii, lista bogów jest ogromna. Do którego więc należy się modlić? Ten z biblii, który jest podmiotem modlitwy o której wspomniałeś, nie jest jedyny (i sam o tym powiedział - o czym wcześniej przecież TUTAJ napisałem)…
Albo sprawdzasz, albo nie. Ja opisałem ci eksperyment, podałem sposób na sprawdzenie. Teraz pałeczka jest po twojej stronie, od wyniku eksperymentu naukowego dzieli cię jedynie chęć do wzięcia w nim udziału i sam się przekonasz.
Ale ja Twój eksperyment sfalsyfikowałem, używając elementarnej logiki. Teza: „jest jeden bóg, który jest źródłem wiedzy o sobie, aby ją poznać, wystarczy się pomodlić”, okazała się być fałszywa. Koniec bajki. Nauka wygrała. Wasabizm leży i kwiczy
Nie możesz użyć logiki do Boga, bo człowiek nie jest w stanie operować logiką w odniesieniu do istoty wszechmogącej. Jedyny sposób dostępny dla człowieka, to sprawdzenie tego doświadczalnie. To tak, jakby człowiek z buszu na podstawie własnej wiedzy chciał sobie logicznie wytłumaczyć i udowodnić działanie komputera kwantowego.
Natomiast, możesz bez problemu udowodnić sobie to eksperymentalnie. I tylko od ciebie zależy, czy podejmiesz wysiłek.
Tezy niefalsyfikowalne nie mogą być weryfikowane metodami naukowymi. Ot, skąd mogę wiedzieć, że nie jestem Mózgiem Boltzmanna a cały Wszechświat jest moim wyobrażeniem? @wasabi1084 - udowodnij mi, że jesteś prawdziwy?
Wystarczy się spotkać i jeśli jesteś w stanie rozmawiać, dotknąć mnie to jest to wystarczające dowód aby uznać, że w twojej przestrzeni życiowej i rzeczywistości jestem prawdziwy. Oczywiście, możesz sobie filozofować, ale w sensie takim jak np. kamień który podnosisz, czy kwiat który zrywasz, prawdziwość jest do udowodnienia.
Bo jeśli zagłębimy się w filozofię, to możemy stwierdzić, że niczego nie można udowodnić.
Sedno sprawy jest takie, że ja ci podałem najprostszy eksperyment, abyś sobie sprawdził, czy istnieje Bóg i tylko do ciebie zależy czy to zrobisz. Na takiej samej zasadzie, jak np. podgrzanie wody i sprawdzenie czy się zagotuje, czy to tylko lipa i woda się nie gotuje.
Co nie przeszkadza w tym, aby była to twoja rzeczywistość, w ramach której coś istnieje lub nie.
Zatem ja ci proponowałem zrobić eksperyment, czy w twoim urojeniu, gdy pomodlisz się do Boga, to On ci odpowie. Od ciebie zależy czy to zrobisz czy nie.
Skąd, po prostu wystarczy, że się pomodlisz, i sprawdzisz, czy się do ciebie odezwie. Przecież to proste, i wielu wierzących twierdzi, że rozmawia z Bogiem i czuje jego obecność. Skoro to takie proste, to może wystarczy spróbować i co zrobisz jak zadziała?
Tak naprawdę to bez znaczenia czy żyjesz w urojeniu, czy w symulacji czy inaczej. W końcu liczy się to co odczuwa twoja świadomość, twoje jestestwo. W końcu nawet jeśli jesteś w urojeniu, to jak wbijesz sobie szpilkę w zadek, pewnie nie będzie fajnie. Ale kto wie.