Nie możesz użyć logiki do Boga, bo człowiek nie jest w stanie operować logiką w odniesieniu do istoty wszechmogącej. Jedyny sposób dostępny dla człowieka, to sprawdzenie tego doświadczalnie. To tak, jakby człowiek z buszu na podstawie własnej wiedzy chciał sobie logicznie wytłumaczyć i udowodnić działanie komputera kwantowego.
Natomiast, możesz bez problemu udowodnić sobie to eksperymentalnie. I tylko od ciebie zależy, czy podejmiesz wysiłek.
Tezy niefalsyfikowalne nie mogą być weryfikowane metodami naukowymi. Ot, skąd mogę wiedzieć, że nie jestem Mózgiem Boltzmanna a cały Wszechświat jest moim wyobrażeniem? @wasabi1084 - udowodnij mi, że jesteś prawdziwy?
Wystarczy się spotkać i jeśli jesteś w stanie rozmawiać, dotknąć mnie to jest to wystarczające dowód aby uznać, że w twojej przestrzeni życiowej i rzeczywistości jestem prawdziwy. Oczywiście, możesz sobie filozofować, ale w sensie takim jak np. kamień który podnosisz, czy kwiat który zrywasz, prawdziwość jest do udowodnienia.
Bo jeśli zagłębimy się w filozofię, to możemy stwierdzić, że niczego nie można udowodnić.
Sedno sprawy jest takie, że ja ci podałem najprostszy eksperyment, abyś sobie sprawdził, czy istnieje Bóg i tylko do ciebie zależy czy to zrobisz. Na takiej samej zasadzie, jak np. podgrzanie wody i sprawdzenie czy się zagotuje, czy to tylko lipa i woda się nie gotuje.
Co nie przeszkadza w tym, aby była to twoja rzeczywistość, w ramach której coś istnieje lub nie.
Zatem ja ci proponowałem zrobić eksperyment, czy w twoim urojeniu, gdy pomodlisz się do Boga, to On ci odpowie. Od ciebie zależy czy to zrobisz czy nie.
Skąd, po prostu wystarczy, że się pomodlisz, i sprawdzisz, czy się do ciebie odezwie. Przecież to proste, i wielu wierzących twierdzi, że rozmawia z Bogiem i czuje jego obecność. Skoro to takie proste, to może wystarczy spróbować i co zrobisz jak zadziała?
Tak naprawdę to bez znaczenia czy żyjesz w urojeniu, czy w symulacji czy inaczej. W końcu liczy się to co odczuwa twoja świadomość, twoje jestestwo. W końcu nawet jeśli jesteś w urojeniu, to jak wbijesz sobie szpilkę w zadek, pewnie nie będzie fajnie. Ale kto wie.
Wspominałem Ci już przecież o mistykach. Oni naprawdę są przekonani że obcują z Bogiem/Bogami.
Jednak jak pisano dawno temu w „Świecie Nauki”, badanie wykazało że u osób ze skłonnościami mistycznymi silnemu pobudzeniu ulega określony obszar w mózgu, który u niemistyków jest mało aktywny.
Mam znajomą osobę o takich skłonnościach. Tam gdzie ja patrząc na skalne ostańce widzę wypiętrzone i zerodowane dno jurajskiego morza, ona widzi twór Wielkiego Rzeźbiarza. Ona dostrzega Znaki tam, gdzie według mnie nic takiego nie ma.
Kartezjańska metoda kierowania rozumem polega na poddawaniu w wątpliwość aż do chwili gdy „widzi się jasno i wyraźnie”. Mistyk zobaczy jasno i wyraźnie, ja nie.
Zważywszy na takie różnice w percepcji, Twój eksperyment o kant tyłka można rozbić. Jego wynik zależy bowiem od indywidualnej interpretacji.
Ależ nie, ja przecież namawiam osobę, która twierdzi, że mistykiem nie jest i patrzy trzeźwo na świat poprzez pryzmat nauki i twardych faktów. W końcu możemy uznać, że każdy, kto podgrzewa wodę i widzi jak się gotuje jest mistykiem, bo nie są nimi tylko osoby, które w gotowanie wody nie dają wiary.
Czynność ma sprowadzić fakt istnienia Boga, do ogólnie dostępnego eksperymentu, dostępnego dla przeciętnego Kowalskiego, jak gotowanie wody. Najprostszą formą kontaktu z Bogiem, jest według najbliższej nam kulturowo religii modlitwa, zatem namawiam do właśnie takiego, prostego eksperymentu, który jest w zasięgu działania niemal dowolnej osoby.
Do modlitwy trzeba dwojga, najlepiej wyraził to Lem w jednym z listów do Mrożka (o czym też już TUTAJ wcześniej napisałem) #6 wyczerpuje temat dogłębnie
Przecież jeśli istnieje Bóg to jest was dowolna ilość. Dla istoty wszechmocnej brak jest ograniczeń, pozostaje tylko twoja wolna wola. Zauważ, że to ty nie chcesz wykonać eksperymentu, i to twój wybór jaki dał ci Bóg, a nie jakieś przeciwności losu. Sprawa jest prosta jak drut i trywialna do załatwienia. Stawiasz tezę, że nie można udowodnić istnienia Boga, ja ci przedstawiłem sposób na eksperyment, prosty do wykonania na miarę każdej ludzkiej istoty. Wszystko masz na wyciągnięcie ręki, zgodnie z twoimi założeniami, modlisz się, Bóg nie odpowiada i masz wyniki. Na dodatek oceniasz sam przed sobą czy uczciwie wykonałeś eksperyment. Nie namawiam cię ani do ślepej wiary, nie ma przymusu, tylko twoja uczciwa decyzja dzieli cię od doznania objawienia, lub nie.
Nie, to twój pomysł, że są jakieś światy, świat jest jeden, stworzył go Bóg i zgodnie z ideą Chrzescijan, jest bytem absolutny, wszystko wynika z jego działania lub nie. Świat jest jeden, a wszystko inne, jest konsekwencją działania Boga. Zresztą bez znaczenia jest to, ci tam sobie wymyślisz. Dostępny masz sposób, który jest w zasięgu twojej ręki, którą możesz namacalnie sprawdzić, że istnieje. Dostępne masz słowa, które również namacalnie istnieją, wystarczy wziąć do rąk modlitewnik czy znaleźć w internecie. Masz kolana, które namacalnie są dostępne w twojej teraźniejszości. Masz usta i głos, z których robisz użytek.
Jedynie twoje fobie i chęci dzielą cię od odpowiedzi.
To tak, jakbym ci zaproponował za gotowanie wody aby sprawdzić, czy można zrobić herbatę, a ty byś mi opowiadał jakieś filozofie z fusów, i nie wykonywał tego, twierdząc, że woda się gotuję w innej rzeczywistości itp.
Ciągle poruszasz się w jakichś oparach absurdu.
Zgodnie z doktryną Chrześcijańską, Bóg był zawsze, a Chrystus jest jedynie ucielesnieniem części woli Boga, która została przedstawiona ludziom w celach edukacyjnych. Tak jak się dzieciom daje książki, żeby zrozumiały dlaczego trzeba myć ząbki, tak Bóg w postaci Avatara bliskiemu ludziom, przedstawił pewne poglądy, aby ich nauczyć, że robią coś źle, że nie zrozumieli jego nauk, lub zrozumieli je nie tak.
A ponieważ Bóg miał ochotę aby jego dzieła miały własną wolę i powstrzymywał się przed regulacją, a mimo to chciał aby ludzie czuli się spełnieni, postanowił dać im pewne instrukcje. Tak jak mama nie robi czegoś za swoje dziecko, tylko zadaje mu pytania, coś sama robi, a dziecko przyglądając się, zaczyna rozumieć, że sposób jej działania ma sens.
Dzięki temu dziecko uczy się myśleć samo.
Zatem pojawienie się Jezusa jest tutaj bez znaczenia dla twojegoneksperymentu. W końcu wszyscy są potomkami Adama i Ewy, a jeszcze wcześniej, częścią Boga, bo wszystko pochodzi zgodnie z naukami Chrześcijan od Boga.
To trochę tak, jakby matka urodziła dziecko, w końcu jest tak naprawdę częścią jej ciała, jej organizmu. A jednak ma wolną wolę. Matka jako stwórca, stara się sprawić, aby dziecko miało dobre życie, i w tym celu nie wykonuje wszystkiego za dziecko, ale z czasem daje tylko coraz drobniejsze wskazówki.
Bez znaczenia co się wykluło i jak. To tylko forma odbioru idei i ubrania jej w słowa. W kwestii twojej relacji z Bogiem jest bez znaczenia. Masz problem, że twierdzisz, że istnienia Boga nie możesz udowodnić naukowo.
Ja sugeruje ci doświadczenie i sama otoczka jest bez znaczenia. Liczy się, czy chcesz podjąć wysiłek eksperymentu. Jest bez znaczenia czy gotowanie wody wymyślili Chińczycy czy Inkowie, liczy się, że jak podgrzejesz wodę, to się zagotuje