I o to chodzi. Maseczki mają nam uprzykrzyć życie i się sprzedawać, a nie chronić. Wirusa się wcale nie boję, bo sądząc po różnych ciężkich przypadkach, przechodziłem go dwa lata temu i jakoś żyję. Zaczęło się na drętwieniu, bólach i osłabieniu mięśni, nie miałem kataru, a zawsze go mam podczas grypy, gorączka 39 stopni odczuwalnie gorsza lub taka sama jaką pamiętam z dzieciństwa przy ostrej grypie(40 lub 41 stopni), że oczy łzawią, nie masz siły na nic jak tylko leżeć i wykańczający kaszel z całym rozpalonym gardłem. Latem to samo, ale łagodna gorączka i kaszel trwał ponad miesiąc w obu przypadkach
Szczur laboratoryjny pyta drugiego szczura:
-Zaszczepiłeś się na Covid?
-Nie. Czekam, aż skończą testy na ludziach
W szczepionce czy maseczkach nie chodzi o ciebie, tylko o ochronę ludzi mniej odpornych. No i o gospodarkę…
A depopulacja przy ich użyciu to fikcja? Obecna pandemia jest o wiele łagodniejsza niż inne dawne, więc neguję obostrzenia i staram się je bezkarnie obchodzić, nosząc przyłbicę, bo przyjemniej się oddycha, a maseczka jest na zimną porę żebym się nie przeziębił chodząc kilka godzin na dworze, nie dezyfekuję rąk i zakładam rękawiczki gdy mnie o to proszą, bo jestem uczulony na to świństwo, śmierdzące przy okazji gorzej niż maści od grzybicy które mają 96% alkoholu w składzie. Idzie mi to luzem, bo w Łomży policja zdaje się sama mieć to w nosie, a kontrole widziałem jedynie w kościołach i na ulicach przez pierwsze dwa tygodnie, w sklepach i autobusach ani razu. Kilka razy nie miałem maseczki lub pod nosem i nie dostałem mandatu, ani upomnienia. Oczywiście przy drugiej fali. Coraz częściej chodzę na zakupy i jeżdżę autobusami nieraz na drugi koniec miasta do Dino na małe zakupy zamiast do zagranicznych marketów. Kto chce, ten siada i nie przestrzega się limitu, kierowcy za brak maseczki nie wyganiają itp. Ale teraz mało kto nie nosi maseczki nawet na zewnątrz
Na wiosnę, kiedy leżałem w szpitalu, przedstawiciel Instytutu Roberta Kocha wyjaśniał różnicę i cytował liczby wskazujące że COVID jest o wiele groźniejszy. Po kilku miesiącach ani nie pamietam tych liczb ani nie mam nawet pojęcia gdzie to jego wystąpienie można wykopać, na pewno jest w archiwach ARD i RKI. W każdym razie mnie wówczas przekonał.
I chociaż nie jestem w stanie Ci owych liczb obecnie przytoczyć to pozwól że zwrócę Twoją uwagę na to że grypa sezonowa na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat nie doprowadziła do sytuacji wyczerpania stanowisk intensywnej opieki tak jak obecnie. Przypomnij sobie dantejskie sceny z Włoch z marca tego roku. Żadna grypa czegoś takiego nie sprawiła.
Na stronach RKI jest gdzieś wykres śmiertelności tygodniowej aktualnej w porównaniu do odpowiedniej średniej z ostatnich kilku lat. W tym roku w Niemczech jest ewidentnie więcej zmarłych. Oglądałem go niedawno, ale nie przypuszczając że będę się na niego powoływał nie zapisałem sobie linku.
Ale, jeżeli wykażesz się odrobiną cierpliwości, to za rok albo dwa GUS wyda swój rocznik statystyczny w którym będą dane o śmiertelności ogólnej to sobie sprawdzisz czy było więcej, mniej czy podobnie.
Odnośnie maseczek.
Trudno odnosić mi się do słów polityków bo moim zdaniem oni mówią to co akurat w danej chwili im pasuje. Nie mam do nich cierpliwości.
Przykład z płotem zaś to ewidentny pokaz niezrozumienia o co chodzi.
Gość z RKI tłumaczy to jasno.
Według niego zwykłe maseczki nie chronią noszącego ale jego otoczenie. Na uwagę że wirus jest tak mały że sploty materiału nie stanowią dla niego przeszkody, stwierdził że chociaż to się zgadza to jednak wirus nie wydostaje się z nosiciela sam a wraz z innymi cząsteczkami, zawieszony w kropelkach śliny czy innych wydzielin. Nawet podczas zwykłego mówienia wydzielamy z siebie taki aerozol. Jednak krople w nim są już na tyle duże że maseczka stanowi dla nich przeszkodę. Może nie idealną zaporę ale jednak znacznie ograniczającą odległość na jaką razimy otoczenie. Inaczej mówiąc, w maseczce nie plujemy tak daleko i nie opluwamy tak wielu. Mamy mniejszy zasięg rażenia.
Ochronę noszącego zapewniają natomiast inne, specjalistyczne maseczki.
My w szpitalu otrzymaliśmy maseczki tzw “chirurgiczne” i mieliśmy obowiązek zakładać je kiedy ktoś dawał znak ze śluzy że wejdzie. Ale personel nosił już zupełnie inne maseczki, właśnie te ochronne.
Nawiązując do przykładu z ogrodzeniem można powiedzieć że chociaż zwykły klucz bez trudu przez oczka płotu przeleci to jednak na ogół nie porusza się on sam a wraz z o wiele większym nosicielem a tego płot już zatrzyma. Komar w kartonie po butach też nie przeleci.
Przyłbica Cię nie chroni. Ona nie filtruje powietrza. Także ochrona innych przed Tobą jest nie tak bardzo skuteczna bo aerozole wydostają się z niej bez trudu.
Ale przynajmniej nie pluje się innym przed nos, i to już jest coś.
Ja właśnie noszę w pracy taką półprzyłbicę. Kierownictwo zakładu zdecydowało się na nie ponieważ w zwykłej maseczce trudno pracować wiele godzin, a prawo je toleruje.
Ja na przykład po chorobie mam uszkodzone płuca. Po kilku miesiącach odbudowałem mięśnie i odzyskałem siły, ale w nocy, kiedy nie kontroluję oddechu, zdarza mi się że zbyt głęboki wdech powoduje ból. O wiele dłużej duszę się także po pościgu za autobusem. Nie wiem jak z łażeniem po górach bo teraz turystyka jest tu zakazana.
Wolałbym jednak dostać szczepionkę i uniknąć tego dziadostwa.
Oby cię tylko nie sparaliżowała. Były pogłoski, że ta szczepionka to również ta sama co była wykorzystywana na dzieciach w Indiach i Afryce, a później wycofana i skutki uboczne potwierdzone przez AstraZenca do tego pasują. Nie uważam, że inne firmy mają lepsze, tym bardziej Pfizer. Był już nieraz karany za leki które miały pomagać, a w rzeczywistości szkodziły lub nie przynosiły efektów, ale media oczywiście o tym nie powiedzą. Jak byłem mały, po szczepieniu miałem uszkodzenie mózgu i padaczkę przez większość życia. Wszyscy to potwierdzili, tym bardziej, że niedługo po tym szczepionka została wycofana
Oczywiście tego bym nie chciał, ale i tak szansę na pozytywny rozwój sytuacji miałbym większą niż po zarażeniu.
Kiedy leżałem w szpitalu umierał co piąty z nas. Na szczęście dowiedziałem się o tym już po wyjściu z izolatorium.
Choć, z drugiej strony było mi to wówczas prawie obojętne. Czułem się tak źle że nawet nie zastanawiałem się kiedy zaproponowano mi eksperyment z hydroxychlorokiną.
Jak wiadomo, nie została ostatecznie dopuszczona do leczenia tego świństwa, pomimo iż promował ją nawet prezydent USA. Okazało się że stwarza za duże ryzyko. Jednak u mnie dała pozytywny efekt i od jej przyjęcia mój stan zaczął się poprawiać.
To też jest zastanawiające, bo moi dziadkowie nie czuli się jakoś bardzo źle choć mają nie do końca znane problemy z układem krwionośnym i choresterolem, ale leczyli się znanymi metodami, czyli bańkami, witaminami i różnymi zdrowotnymi herbatami. Praktycznie cała rodzina przechorowała w ciągu października i listopada, ale z tak prostym leczeniem objawy mijały nawet szybciej niż w przypadku grypy. Tylko smak i węch musiał się długo regenerować. Ja szczepić się nie zamierzam, chyba, że nie usłyszę o skutkach ubocznych i obowiązkowych czipach od zaraz. Oby Bóg nas z tym długo nie zostawił, a czipami oznaczą się ci, którzy w Jego widzeniu przyszłości trafią do piekła zgodnie z Apokalipsą. Jestem za rozwojem nowych technologii, ale nie z takim poświęceniem zdrowia i niewolnictwem jakie stworzyły nam korporacje
To by sie akurat zgadzało z innymi danymi, około 10czy 20% ma na tyle ciężki przebieg, że “wyłapuje się” i zamyka w szpitalu. Sumaryczna zaś śmiertelność to ponoć 2-4%.
Z drugiej jednak strony spójrzcie tutaj na inną chorobę, mało medialną, boreliozę.
W ostatnich latach corocznie zapada na nią 20.000 osób w Polsce i prowadzi ona do równie poważnych powikłań co Covid. Dodam, że podobno prace nad szczepionką tez sa bardzo zaawansowane, ale o szczepieniach ni mru mru, a ile ZUS by na inwalidach zaoszczędził…?
Ja w 2011 roku po powikłaniach pogrypowych, to było prawie 40 stopni gorączki podczas nagłej grypy. łaziłem po ścianach i majaczyłem. Wyleczyłem się, ale w płucach miałem pełno białych zwapnień jakby pełno grochu. Parę lat słaby byłem, aż zapomniałem. W 2019 roku robiłem wszystkie dokładne prześwietlenia do operacji. Okazało się, że płuca mam czyste. Skoro mówiłem i pokazywałem zdjęcia z białymi plamami - powtórzyli mi prześwietlenie klatki piersiowej. Było czyściutko ponownie.
Nie rozumiem, jak się wchłonęły zwapnienia, ale jest dobrze. Od zeszłego roku nie miałem nawet kataru.
Ta cholerna ptasia grypa, to przeszłość. Ale trzeba wierzyć w swój organizm, czyli nie dobijać używkami. Albo jestem wielkim szczęściarzem. Połamałem udo we wrześniu, a już chodzę.
Myślę że nie tyle chodzi o medialność ile o zaraźliwość i zjadliwość. COVID bardzo łatwo rozprzestrzenia się w populacji a do tego powoduje na tyle poważne skutki że nie powstrzymywany szybko zapycha system ochrony zdrowia.
Dokładnie widać to na przykładzie Włoch z marca tego roku, kiedy jeszcze wszyscy, media też, uważali go za egzotyczną chińską przypadłość. Zanim zrobił się “modny” już rozłożył Włochy na łopatki. A za kilkanaście dni Hiszpanię, Francję i Niemcy.
Media w Niemczech zostały naprawdę zaskoczone rozwojem sytuacji. Nie tylko zresztą media. Podstawowy system OZ właściwie się rozsypał, na szczęście ich system szpitalny jest całkiem przyzwoity i wiosenną falę jakoś przetrzymał.
Wirus w Europie stał się medialny dopiero w połowie - pod koniec marca ze względu na katastrofalny rozwój sytuacji we Włoszech.
Kiedy w styczniu w klinice na Schwabingu ratowano pierwszego oficjalnego pacjenta to mało kto o tym wiedział, a ja sam będąc w tamtych stronach poszedłem do kliniki skorzystać z toalety. Nie miałem pojęcia co się szykuje.
Dzięki, przywracasz mi nadzieję.
🤦
miało być “180 stopni” 180°
Domyśliliśmy się…
Nie mogę uwierzyć. Te zdjęcie z plamami to chyba nie było Twoje…
Ludzie żrą dopalacze, niebezpiecznie barwniki, aspartam, konserwanty, a potem boją się szczepionki, dokładnie ci sami.
Suplementy diety, nie zapomnij o suplementach diety!. Niezbędnym zestawie witamin, tabletkach na wątrobę, halitozę, zespół niespokojnych stóp i swędzenie krocza
Ale różnica jest taka, że do ww. nikt Cię nie zmusza.