Ja tam się cieszę, że po szczepieniu wyrośnie mi na czole, na drodze mutacji komórek macierzystych, gniazdo USB I poznam Billa G, który przyjedzie, aby przez to gniazdko upload osobowości zrobić
To może niepokoić. Szczepionki na COVID-19 zostały zwrócone - o2 - Serce Internetu
Temperatura… i covidowa szczepionka kaput.
Jeszcze się okaże, że człowiek też musi być zimny, żeby zadziałała
A co cię to obchodzi? Zaśmiałem się, bo może z wychłodzenia szczepionka nie będzie działać i pozostaje tylko ją wyśmiać
Obchodzi mnie TO - bo dzielą nas lata świetlne ( dosłownie i w przenośni).
(wiesz…, ja czasami sam siebie nie rozumiem) __
To dość długa rozmowa z prof. Rutkowskim, który zadał ministrowi zdrowia pytania odnośnie zaistniałej sytuacji i omawia je.
W pierwszych minutach omówiony problem „epidemi“:
“dlaczego to nie jest epidemia, a jednocześnie jest - WHO zmieniło definicję”.
(prof. Gut: “teraz każdą falę grypy sezonowej można nazwać epidemią”).
Materiał został usunięty z yt, jak wiele innych, a “w Polsce, pierwszy raz od czasów PRL-u zos
tała wprowadzona cenzura” (nie wiedziałem).
PS. Prof. Gut:
“Chorowaliśmy na koronawirusa już dawniej i nawet o tym nie wiedzieliśmy?”
https://m.youtube.com/watch?v=IH3LqtivbAg
To nie jest epidemia, tylko pandemia, bo ma skalę światową i tak, zwykła grypa też mieści się i mieściła w tej definicji, ale że współczesny świat dobrze sobie z nią radzi, to się z tego powodu dyskusji nie prowadzi.
Żeby ogłosić epidemię w danym kraju musiał być spełniony najważniejszy czynnik: ilość zgonów w porównaniu z poprzednim rokiem. Dla uproszczenia przyjmę, że w poprzednim roku na powikłania pogrypowe umierała 1 osoba dziennie. Żeby w tym roku ogłosić epidemię musiał być spełniony warunek: wzrost śmiertelności o100%, Czyli w dziennych sekwencjach, odnotowują 2 przypadki zgonów.
I teraz, żeby ogłosić pandemię to 5 sąsiadujących z nami innych państw (lub w rejonie) też musi odnotować u siebie epidemię, żeby ogłosić pandemię.
Są różne definicję epidemii/pandemii. Ta jest łagodniejszą wersją.
Np. w USA rocznie umiera, przeciętnie, 20 do 60 tyś. na grupę. Zauważyli, że taki mają amplitudę, więc tej definicji nie stosują
W Niemczech w z sezonie zimowym 2017/18 (mieli dużą falę grypy) umarło 22 tyś. z 5mln chorych. I jaka była reakcja władz?
Drastyczna definicja epidemii: musi zachorować 5% społeczeństwa, a z tych 5% musi 10% umrzeć.
Policzę, że w Polsce żyje 30 mln, więc 5% to 1,5 mln, więc zgonów powinno się odnotować 150tys.
W w sekwencji dziennej powinniśmy odnotować ponad 4tys chorych i 400 zgonów.
Ta skorumpowana organizacja WHO (obecny przewodniczący zapewniał o zlikwidowaniu tego zjawiska, jak i dwóch jego poprzedników, którzy nie dotrzymali obietnic) pozbyła się czynnika zgonów i ciężkich przypadków zachorowań i, hokus-pokus, można trąbić o epidemii, a nawet pandemii.
Jeżeli uważasz, że to nieprawda to podaj prof. Rutkowskiego do sądu i wykaż mu, że jest inaczej.
PS. “Bajka”
Niezależni ekonomiści informują, że w ostatnich 10 latach wielkie firmy farmaceutyczne znaczenie zwiększyły swoje udziały w mediach…
Można zacząć łączyć kropeczki? Nie nie można, bo przecież nigdy nie było zmów cenowych, a tym bardziej, tffu, *pisków.
Za to są epitety, naszych dryżurnych ekspertów, pod adresem innych naukowców, którzy śmią zwracać uwagę, że to, co się dzieje to jakiś absurd.
Mogliby zrobić pokazówkę i wykazać za pomocą naukowych argumentów “myślącym inaczej” gdzie ich miejsce.
Mówi się, że kto nie ma argumentów to używa epitetów.
Detali nie znam, ale tu możesz mieć racje. Patrząc na bliskie przypadki “naginania prawa”, choćby ta narodowa kwarantanna, łamiąca konstytucyjne wolności - nieobowiązująca więc, to i w spisek who można uwierzyć.
Dla uczciwości, to nie są moje racje, to są cytaty.
PS.
Takie zabezpieczenie przed pozwami
Ale zgony na COVIDA są “dodatkowe”. Oznacza to że około 20 tysięcy umarłoby na grypę jak co roku (gdyby nie restrykcje) a kilkadziesiąt tysięcy dodatkowo na nowego wirusa. To duża różnica.
Ponadto ten wirus jest jednak o wiele groźniejszy.
W tym roku po raz pierwszy doszli do sytuacji kiedy mają prawie wyczerpane ICU (17.12 o 13:15 mieli jeszcze 4650 łóżek wolnych w całym kraju tj. 17%) i nie wykluczają że lokalnie staną wkrótce w obliczu “włoskiego dylematu” zwanego tutaj “Triage”. Nie mieli takiej sytuacji od 50-60 lat. Według dzisiejszego raportu RKI aktualnie umiera 33 % chorych trafiających na OIOMy, średnia wynosi 25% .
W mieście Hanau zwłoki są już przewożone do specjalnego kontenera chłodniczego na cmentarzu bo nie mieszczą się w szpitalnych chłodniach. We wspomnianym przez Ciebie sezonie nie było takiej potrzeby.
I to jest istotne a nie jaka definicja epidemii Ci się podoba lub nie.
Jeżeli nie rozumiesz dlaczego wcześniej władze nie biły na alarm gdy ludzi umierali im na grypę to zastanów się nad różnicami:
Zestawiasz liczbę ofiar całego sezonu grypowego z obecną liczbą ofiar covidowych, obejmującą niewielką część tego okresu.
Wg Wikipedii sezon grypowy trwa od października do maja (definicja amerykańska) czyli około 7- 8 miesięcy. Liczba ofiar w RFN na wiosnę (koniec marca-początek maja) wyniosła niecałe 10 tys. w ciągu 2 miesięcy. Nawet jeżeli je pominiemy uznając że to “stary sezon”, to obecnie od pażdziernika do połowy grudnia doszło 15 tysięcy. A sezon się dopiero zaczął…
Obecnie liczna zgonów to ok. 700 dziennie. Jak się utrzyma to przez 30 dni to wyrówna liczbę zgonów “grypowych” z całego sezonu.
Widzisz różnicę?
A teraz drugi aspekt. Grypa z sezonu 2017/2018 rozprzestrzeniała się swobodnie, nie było żadnych środków zapobiegawczych, żadnych obowiązkowych maseczek, odstępu, zakazu zgromadzeń. Życie społeczne toczyło się jak zawsze.
Covid jednak rozprzestrzenia się POMIMO zastosowania bardzo ostrych środków zapobiegawczych. Pomimo o wiele mniej sprzyjających mu warunków zabija więcej ludzi niż zwykła grypa.
Widzisz tę różnicę?
Nie, nie nie kolego. Z powodu Covid umiera ok 1/4 tego co piszesz. Dane z 16 grudnia mówią jasno:
- z powodu Covid zmarło 155 osób
- z powodu współistnienia covid zmarło 450.
Zapytasz jaka w tym różnica. Ano już tłumaczę jaka. W tym drugim kryterium są osoby, u których test na Covid wyszedł pozytywny, ale przez zły stan zdrowia ta jedna choroba mogła ich dobić ale równie dobrze mogła mieć niewielki wpływ.
Wskaźniki zgonów są mocno zawyżane i przynajmniej połowę z tych 450 można by wyrzucić ze statystyk. Tak samo było od zawsze z grypą, ale zgon z powodu tej choroby zaliczano głównie w przypadkach gdy choroba była w zaawansowanym stadium - czyli te 155 dzisiaj na Covid.
Choroba istnieje - fakt, ale jak dla mnie to co się wyprawia w tym temacie to jakaś istna farsa. Kosztem wieloletniego kryzysu gospodarczego, którego skutki prawdopodobnie dopiero poczujemy odwala się pokazówkę połączoną wręcz z ograniczeniem swobód.
Widzę po moim otoczeniu. Ludzie się przyzwyczaili do nowej rzeczywistości, stosują się do zaleceń, noszą maski, nie wychodzą z domu jak nie muszą, próbują żyć względnie normalnie. Mija tydzień tego spokoju, może dwa i nagle z tyłka ktoś nakłada kolejne ograniczenia, straszy śmiercią i sieje panikę. To normalne? Miesiąc przed masowymi szczepieniami ktoś nam robi lockdown mimo, że ciągle te same osoby pokazują nam statystyki, gdzie sytuacja się względnie normuje, a masa chorych wraca szczęśliwie do domów?
Nie jestem antyszczepionkowcem i nie mam zamiaru robić rewolty, ale komuś mocno zależy na tym by ta pandemia panikę siała w ludziach.
Do szczepionki, tej konkretnej podchodzę mocno nieufnie, a kolejne “bonusy”, które obiecuje rząd dla każdego, kto się zaszczepi utwierdzają mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak.
Ja się opieram na danych Instytutu Roberta Kocha dotyczących Niemiec. A on takie dane podaje. Ja nie mam powodu kwestionować ich fachowości.
Jak rozumiem, uważasz się za bardziej kompetentnego niż RKI, ale to tylko Twoje mniemanie. Pozwolisz że będę się kierować informacjami podawanymi przez instytut naukowy, który chociażby przewidział drugą falę i przed nią ostrzegał. Jakoś nie pamiętam aby Ty coś o tym wcześniej wspominał.
A czy liczby są zawyżane czy nie, to i tak wyjdzie na jaw kiedy urzędy statystyczne podadzą dane o śmiertelności ogólnej za lata obejmujące okres epidemii. Porównamy sobie wtedy dane roczne ze średnimi wieloletnimi. Jeżeli tak jak twierdzisz wpływ wirusa jest niewielki to i różnica będzie niewielka albo wręcz pomijalna.
Ja już widziałem wykres śmiertelności ogólnej w ujęciu tygodniowym za ten rok wraz ze średnia wieloletnią wykonany dla Niemiec. W miesiącach letnich był zbliżony do lat poprzednich, Na wiosnę i od listopada przerósł sezonowe wzrosty. Różnica jest wyraźna i uważam że to ewidentny skutek wirusa.
A Ty myśl sobie jak chcesz.
Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w sezonie grypowym 2019/2020 (w okresie od 1 września 2019 do 30 kwietnia 2020) odnotowano łącznie 3 769 480 przypadków grypy i podejrzeń zachorowania na grypę w Polsce. Hospitalizacji wymagało 16 684 osób. NIZP-PZH informuje też o 64 zgonach z powodu grypy w tym okresie.
Dziś na COVID-19 umiera więcej osób dziennie, niż na grypę w całym sezonie.
Problem z oszacowaniem zgonów jest jeden. Sposoby zliczania ich w statystykach każdy ma inne. W Polsce dopiero w którymś momencie podawano dokładne przyczyny zgonu tj. czy Covid był jedynym problemem, a może jednym z wielu. Z tego co się orientuję to w Niemczech były podobne kategorie, ale jak to wygląda teraz to nie wiem, nie śledzę.
Co mnie bardziej interesuje to to, że dramatyzujesz wielką ilość zgonów w Niemczech, a jak pokazują statystyki to od miesięcy procentowy udział zgonów nie przekracza 5%, a na dzień dzisiejszy jest poniżej 2,5% - lepiej niż w Polsce, ale ten wskaźnik będzie wciąż i wciąż malał.
A no oczywiście dziękuję Ci za przemielenie moich słów tak, by wcisnąć mi coś czego w ogóle nie napisałem.
Fajnie tak wyrywać z kontekstu, co?
EDIT:
Kończę dyskusję w tym temacie, niepotrzebnie się udzielałem. Rzygam już całym tym Covidowym wariactwem i niespójnością informacji, które docierają do nas zewsząd, i które potrafią być sprzeczne nawet gdy pochodzą z jednego źródła. Mam do ogrania Cyberpunka.
Też chętnie bym to zrobił, zwłaszcza na przełomie października i listopada, ale… nie miałem siły.
Tydzień wyjęty z życia, cztery dochodzenia do siebie. Ale nie narzekam, bo przykłady znacznie gorsze mam na wyciągnięcie ręki:
brat kolegi (39 lat, bez innych chorób) nie żyje. Karetka zabrała go do szpitala, nawet nie zdążyli podłączyć go do respiratora.
Ciotka kolegi z pracy (52 lata) też zmarła. Tu szczegółów nie znam, ale ponoć była zdrowa.
Więc ja naprawdę nie narzekam. Ale wiem, że SARS-CoV-2 to dziwny wirus, jeden przejdzie bezobjawowo, a drugi umrze…
Jeżeli Cię źle zrozumiałem to przepraszam.
No cóż ten wirus nie zabija w sposób bezpośredni. Ja znam trzy mechanizmy, ale fachowcem nie jestem.
-
Wywołuje zapalenie płuc szybko postępujące i topiące chorego albo niszczące mu płuca ze skutkiem śmiertelnym.
-
Wywołuje nadmierną reakcję zapalną (tzw burza cytokinowa) powodującą że organizm sam niszczy swoje tkanki. Gdy ktoś ma i tak już upośledzone jakieś narządy a organizm zacznie je niszczyć to kiszka. Przykładowo może doprowadzić do tzw rozszczelnienia jelit i zakażenia bakteriami z przewodu pokarmowego. Sepsa i koniec. Młodzi też tak umierają.
-
Wirus sprzyja tworzeniu się skrzepów we krwi co może prowadzić do zatorów w różnych narządach z fatalnym skutkiem.
Jak widać z powyższego, to podstępny zabójca, wykorzystujący słabe punkty ofiary
Ja się czułem tak jakby coś wysysało ze mnie życie…
Byłem jak zombie.