Chociażby sygnalizuje, że komputer coś jednak robi kiedy nic nie robi.
Ja tam lubię wiedzieć, czy mój komputer śpi grzecznie tak jak ja, czy ma własne nocne życie.
Chociażby sygnalizuje, że komputer coś jednak robi kiedy nic nie robi.
Ja tam lubię wiedzieć, czy mój komputer śpi grzecznie tak jak ja, czy ma własne nocne życie.
No i pozwala na przykład zorientować się kiedy komputer nie reaguje na żadne polecenia i ma lekką zadyszkę to można sprawdzić, że coś mieli na dysku. I wtedy wiemy, że nie zawiesił się tylko przemiela jakieś dane i zamiast go resetować bo nie odpowiada można poczekać aż lampka dysku przestanie migać.
Ja mam sekundnik na pasku, z 5 lat temu się zawiesił.
Lampkę w sumie też mam , bo buda.
Moja maszynka stoi sobie na stoliczku koło łóżeczka. W nocy ekran jest wygaszony, a migająca lampka byłby dobrze widoczna.
Jeżeli zacznie sobie mrugać, wtedy kiedy ma spać, to zmienię nawyki i zacznę komputer wyłączać.
Zawsze jakieś ma. Wystarczy poszukać w Harmonogramie zadań a co do reagowania na polecenia to i bez tego widać ze zastygł. Ostatecznie działanie systemu to operacje między Ram a CPU.
Mielenie danych to przede wszystkim sprawa kontrolera.
Nie wiem - ja mam starego Acera i dioda w nim przydawała mi się w bardzo wielu przypadkach.
Brak takowej w Legionie jest dla mnie dyskomfortem, zwłaszcza że lapek ma ich sporo, a pokazują całkiem zbędne rzeczy.
Uważam, że powinno się nadal dawać takie diody w lapkach.
Jedno spojrzenie i dużo bliżej wyjaśnienia w sytuacjach niestandardowego zachowania lapka.
Nikt nie przekona mnie, że umieszczanie takiej diody jest bezcelowe.
Zwłaszcza, że nie mówimy o jakiejś oszczędności, skoro dają diody nadal, tylko do faktycznie zupełnych dupereli (trzy do wskaźnika zasilania)…
Ogólnie to w menedżerze zadań też widać aktywność dysku. Co dopiero monitor zasobów.
Spojrzenie w te miejsca da ci lepszy ogląd na sytuację systemu niż migająca sobie dioda.
Niczego poza tym, że istnieje aktywność któregoś z zainstalowanych w komputerze dysków nie wyjawi.
Tylko czasami bywa tak (zwłaszcza w kiepskich albo starszych konfiguracjach), że jak komputer dostanie zadyszki to nawet nie można dostać się do menadżera zadań. A wystarczy wtedy spojrzeć na diodę by zorientować się, że coś system mieli na dysku i chwilę dać mu czasu. Bez diody można by pomyśleć że komputer się po prostu zawiesił. Bo nie reaguje na polecenia, nie można wejść do menadżera zadań i w ogóle nie wiadomo co się dzieje. Widząc migającą diodę szybko mamy odpowiedź, że komputer nad czymś intensywnie pracuje i należy mu dać trochę czasu. Często takie zadyszki występują kiedy mamy mało RAM i komputer musi korzystać z pliku wymiany, który jest na HDD. Wtedy warto wiedzieć że nie zawiesił się tylko być może coś z tego pliku właśnie odczytuje.
Albo inny przykład. Odpalasz jakąś grę ekran robi się czarny i co ci po menadżerze zadań? Nie wiesz, czy resetować, czy czekać. Widząc diodę wiesz że być może komputer właśnie coś odczytuje z dysku i powstrzymuje cię to przed resetem. Dioda to bardzo przydatna rzecz.
Stare komputery z HDD zazwyczaj taką diodę mają.
W nowych z SSD to jest raczej zbędne, bo nie sądzę, żeby system sam z siebie doprowadził komputer do stanu, w którym nie można uruchomić menedżera zadań. Nie z powodu wydajności dysku.
Ja mam nowy komputer. Znaczy może nie nowy ale nowoczesny. Ma dwa dyski SSD i HDD. I bardzo ta dioda się przydaje kiedy masz właśnie dwa dyski w tym jeden talerzowy. Teraz właśnie patrzę na nią i mruga. Choć piszę tylko tego posta. No i gdyby nie dioda to nie wiedziałbym że na HDD właśnie system w tle przeprowadza skanowanie defenderem.
Jeśli interesujesz się tym, że takie skanowanie się odbywa to spoko (mimo, że z samej diody się tego nie dowiesz).
Mnie dopóki komputer nie zaczyna zwalniać nie bardzo interesuje co system robi pod spodem.
Dopóki SSD nie robi Ci freezów systemu (vide: SSD Goodram Iridium Pro) Wtedy dioda by jasno pokazała, że całość wisi „na dysku”.
A tak konkretnie? Przy dwóch wewnętrznych dyskach, jednym systemowym a drugim na dane oraz jednym Front panel headerem na płycie i jedną diodą.
Co? Led kolory zmieni w zależności od tego co się dzieje?
Nie. Coś ta dioda może zrobić i to TYLKO MOŻE wskazywać ze system się zawiesił.
No to jeszcze raz: maszynka leży sobie na stoliczku obok łóżeczka. Światło zgaszone, ekran wygaszony, ja podsypiam. Mój komputer nie ma żadnych nocnych zadań i powinien spać. W takich warunkach mrugającą diodę zauważę od razu pomimo senności i natychmiast go wyłączę, a analizę wykonam w wolnym czasie po robocie.
Wymienione przez Ciebie narzędzia mają swoje zalety, ale wymagają skupienia. A ja nie zwykłem sypiać przy włączonym menedżerze zadań albo monitorze zasobów.
Ja nie mam w zwyczaju „pilnować” komputera, gdy idę spać.
Ale wiem, że takie zadania to domena ludzi w pewnym wieku i rozumiem.
Hehe, czyli w gruncie rzeczy chodzi jednak o światełka
Przekop dokładnie Harmonogram zadań oraz Podgląd Zdarzeń. Oj bardzo się zdziwisz kiedy może mieć jakieś zadania i kiedy może je wykonywać gdy z jakiś przyczyn w wyznaczonym terminie nie mógł tego zrobić. I jak często to robi.
Uruchom też Process Explorer by zobaczyć ile rzeczy komputer robi kiedy nic nie robi.
Nie masz problemu z tym, że ktoś kopie sobie krypto i że Ty zapłacisz więcej za prąd - dobrze rozumiem?
Zwalnianie pracy systemu a kopanie krypto chyba są w jakiś sposób powiązane
O samych kryptowalutach opartych na przestrzeni dyskowej coś tam słyszałem, ale o złośliwym oprogramowaniu „kopiącym” chia już niekoniecznie. Pewnie wszystko przed nami.
Mówimy cały czas o wynalazku w postaci lampki aktywności dysku?