Telefon fotograficzny - jaki wybrać i czy spełni oczekiwania

Na wstępie - miałem wcześniej S6 i aparat miał świetny jak na tamte czasy. Teraz mam J5 i choć optyka ta sama, to jednak zdjęcia znacznie gorsze wychodzą.

Chcę się zorientować, czy zakup nowego smartfona spełni moje oczekiwania, czy to wszystko to tylko bełkot marketingowy i fizyki nie da się oszukać.

Bo do poważniejszego fotografowania może po prostu lepiej kupić aparat…

Lecz telefon masz zawsze przy sobie i zmieścisz do kieszeni.

Pamiętam, że już S7 robił znacznie lepsze foty i ludzie specjalnie kupowali nowy telefon, a to była zasługa sztucznej inteligencji, czyli trawa była zieleńsza, niebo niebieskie, itd… A może wystarczy, żeby telefon zrzucał RAW-y i już obrabiać to gdzie indziej, jeszcze lepiej?

Pobawiłem się trochę S20 i S22 w sklepie. Strasznie te telefony się grzeją. S22 ma fizyczny zoom, no coś tam daje, sfociłem gościa na końcu alejki w galerii i nawet wyraźny wyszedł.

Problem w tym, że na ekranie telefonu wszystko wygląda świetnie, a po zrzuceniu na kompa już niekoniecznie i widać, że to telefonem było pstrykane.

Mam też Hero 7 Black, który też nie powala.

Próbki chętnie wrzucę, jak chcecie.

No dobra, przejdźmy do meritum.

Co chcę fotografować - lasy, góry (a tu bez zoomu optycznego ani rusz), miasto, wycieczki, generalnie wszystko ze zwiedzania różnych miejsc. Makro też lubię robić. No i filmy.

Czego jeszcze oczekuję od telefonu - długiej pracy na baterii, dokładnego GPS-a, Bluetooth LE i ANT+ muszą działać, no i więcej to nie wiem, bo ani nie oglądam filmów, ani nie gram, muzyki też słucham z kompa… Co mnie wkurza w J5, to działanie niektórych aplikacji, np. oficjalne Mapy Google są nieużywalne (używam OSM), apki w React Native i Electronie też średnio responsywne i długo się uruchamiają. Ale to wina „nowoczesnych technologii”.

Aha, cena - jestem w stanie dać nawet 3 kafle pod warunkiem, że idą za tym możliwości sprzętowe, a nie bełkot marketingowy. Jeszcze kwestia Android czy iPhone - w róznych testach ten drugi bije androidowców na głowę. A jakie jest Wasze zdanie?

Możliwości fotograficzne telefonu w porównaniu z lustrem z przed 10 laty i obiektywem z przed 40 lat, to nadal przepaść.

Już sam szum przy tych matrycach w telefonach to masakra.

Tym niemniej już telefonami za te 1200zł w górę bez problemu da się zrobić świetne zdjęcia.
Jakby co służę fotkami np. z gór czy morza, a nawet nocnymi, gwarantuje, że będą wyglądały zupełnie przyzwoicie nawet na ekranie monitora.

Po prostu trzeba sobie zdawać sprawę, że nawet super zarąbista lustrzanka za kilka tysi nie oszuka fizyki i przy świetle w sklepie które jest setki razy słabsze niż w pochmurny dzień na dworzu nie pozwala na idealne zrobienie zdjęcia z przybliżenia bez zwiększenia czułości i stabilizacji.

Gdyby było inaczej, zdjęć do dowodu nie robiono by z lampami błyskowymi i blendami.

Nie ma „telefonów fotograficznych”, to marketingowa nowomowa. Owszem, są ludzie którzy zastąpili aparat fotograficzny smartfonem, i sobie chwalą. Ale robią to, nie dlatego że smartfony robią porównywalne zdjęcia z aparatami (bo nie robią), tylko dlatego że obniżyli swoje wymagania, świadomie rezygnując z pewnych elementów, np optyczny zoom, kontrola nad głębią ostrości, zamrożony kadr etc.

Nie do końca tak jak mówisz. Smartfony zastąpiły aparaty kompaktowe i tzw. małpki „point and shoot” które miały minimum lub brak jakichkolwiek opcji od ustawiania. Jakość zdjęć z takich aparatów to jest ta sama smartfonowa liga :slight_smile: Oczywiście były modele bardziej zaawansowane i tak samo mamy smartfony choćby z lepszą stabilizacją czy wieloobiektywowe. Tak więc dużo zależy czego oczekujemy i na jakie ustępstwa możemy iść.

Ogólnie z efektu jesteśmy zawsze zadowoleni dopóki nie zobaczymy lepszego :stuck_out_tongue:
Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem zdjęcia z Xperii Z1 - uznałem wtedy, że no pozamiatane, po co brać aparat na wyjazd skoro tu jest taka piękna jakość. Żyłem tak w tym przekonaniu dopóki nie przesiadłem się na XA2 która robiła dużo lepsze zdjęcia chociaż wydawało mi się to już nieprawdopodobne. A jak zobaczyłem parę fot z XZ2 no to już w ogóle foty które robiłem Z1 wydały mi się jakąś prehistoryczną papką, a te z XA2 określałbym jako średnią jakość. I tak to idzie cały czas :slight_smile:

Moim zdaniem te najlepsze pod względem fotografii smartfony są tam, gdzie tzw najprostsze „małpki” były dekadę temu :wink:

Optycznie, owszem. Pod względem czułości czy rozdzielczości absolutnie nie. Zobacz sobie sample z typowej wakacyjnej małpki z 2012 roku Test wakacyjnych kompaktów 2012 - Canon PowerShot SX240 HS - test aparatu - Testy - Optyczne.pl

Tylko to jest aparat z 2007 :wink: W 2012 jakość wyznaczał Sony RX100 :slight_smile:

Zaraz zaraz, mówisz o „najprostszych małpkach” czy o „wyznaczaniu jakości”? :slight_smile: Bo trochę zmieniasz zeznania :smiley: Każdy RX100 na premierę kosztował w granicach 3-4 tys. zł (za kompakt!) czyli zdecydowanie górna półka. Zresztą dalej można go dostać za ok. 2 tys. zł.

Staram się uzgodnić jakiś wspólny mianownik. RX100 wyznacza jakość - zgoda, że za cenę flagowca. Obniżając cenę, schodzimy w dół, także z jakością foto w smarfonach.

Ciekawa obserwacja. Czy są smartfony z 2012, które obecnie kosztują 2 tys zł?

Nie, bo rynek kompaktów się zatrzymał i jak ktoś ma tak bardzo sprecyzowane wymagania że musi to być akurat kompakt, to po prostu jedyne co ma do wyboru to Sony. Rynek kompaktów został podzielony między bezlusterkowce dla bardziej zaawansowanych / wymagających użytkowników (czyli niewielkie rozmiary przy możliwości zmiany obiektywów) a smartfony dla przeciętnego wakacyjnego pstrykacza.
Ale mam inną ciekawostkę z której też można wyciągnąć błędne wnioski.
Filmy analogowe do aparatów kosztowały w 2012 roku około 10 - 15 zł za rolkę. W tej chwili kosztują około 40 - 50 zł. Czy to znaczy, że ich jakość jest na ten moment jeszcze lepsza dlatego są więcej warte? :wink:

Jak ze wszystkim. Niezaprzeczalnie aparaty dedykowane, a nie wbudowane, mają dłuższy czas życia niż przeciętny smartfon. Możemy więc przeliczyć ile kosztuje nas wykonanie jednego zdjęcia. Problem w tym, że pojawia się niepoliczalny aspekt wygody. A telefon który nosimy zawsze przy sobie kiedy trzeba zrobić zdjęcie jest wart dużo więcej niż nawet najlepszy profesjonalny zestaw za 30 tys. zł który leży w domu.

Pełna zgoda. Wygoda jest jedną z kluczowych przesłanek do odpowiedzi na pytanie, dlaczego fotoamatorzy gotowi są obniżyć swoje wymagania wobec jakości fotograficznej.

Dodatkowo dochodzi czynnik, że 90% z nich ogląda te zdjęcia na smartfonach gdzie wyglądają super.
Potem jak taka osoba przychodzi do mnie i wyświetlę mu tą wspaniałą fotkę na monitorze to klęka widząc jakie szumy i korekty cyfrowe wsadziła elektronika i soft aparatu.

Nie przesadzaj, przy zachowaniu podstawowych zasad, bez problemu da się zrobić proste fotki o całkiem poprawnej jakości. A zaletą jest posiadanie sprzętu zawsze pod ręką.

Zdjęcia wykonane moim telefonem. Na mnie robi wrażenie ich szczegółowość. A to nie jest robione nawet głównym obiektywem. Bo główny obiektyw robi zdjęcia dość duże jeżeli chodzi o megabajty więc są robione podstawowym obiektywem.



I zdjęcie nocne.

No tak. Zdjęcie podeszwy vibram. Koronny argument w tej dyskusji :stuck_out_tongue_winking_eye:

Chodziło raczej o pokazanie szczegółowości jakie aparat wyciąga z materiału. Widać każdą porę i zagięcie w skórze.

I na przykład nie jest prawdą to co napisałeś

:point_down:

Topowe telefony już dawno potrafią to obsługiwać. Owszem optyczny zoom jest gorszy niż w tradycyjnych obiektywach bo wiadomo, że obiektywy w telefonie mają pewne ograniczenia ze względu na swoją miniaturową budowę i nigdy nie dorównają w tym tradycyjnym obiektywom. Ale jeżeli chodzi o kontrolę głębi ostrości to tutaj jest pełna kontrola nad tym w trybie portretowym czy PRO.

Autorowi zależy na widoczkach z gór.




Lasy, woda.





Telefon z 2018 roku mix2s, czyli dzisiaj to starożytny złom. Każdy dzisiejszy, trochę lepszy telefon robi niezłe zdjęcia. :grinning:

W zasadzie to niema w ogóle głębi ostrości, jest realizowana sztucznie poprzez oprogramowanie i ma niewiele wspólnego z efektem bokeh, poza rozmyciem. Ale oczywiście przyjemnie ożywia zdjęcia, uwypuklając obiekty. :grinning:

W telefonach, w zasadzie nie ma optycznego zoomu. Chyba że masz na myśli jakieś wynalazki z dokręcanym obiektywem zewnętrznym.

Głębia ostrości to parametr optyczny. To o czym Ty napisałeś to softwareowe filtry udające go.

W zasadzie to jest.

Taniej wychodzi jednak, a na pewno prościej montowanie kilku matryc i obiektywów o różnych ogniskowych, po prostu klikając X2 przełączamy się na kolejny obiektyw.

I tak i nie. Bo wiesz, nowoczesne aparaty do realizowania głębi ostrości używają dodatkowych sensorów albo obiektywów i na ich podstawie nakładają dwa obrazy, albo robią programowo rozmycie.

No właśnie. Opisałeś programowe symulowanie głębi ostrości.