Zakaz handlu - kwiecień a inne miesiące

Po pierwsze, definiuje to umowa i ustawa. W ustawie masz wyraźnie powiedzianie, że jak nie ma jak odebrać tego dnia, to należy się dodatek 100%. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby dogadać się z pracodawcą, że “nie ma jak odebrać” i możesz sobie pracować i 7 dni w tygodniu (ale za tym idą dodatkowe punkty regulaminu pracy i zapewnienia przerwy 36h itd.).
Po drugie - co ma do tego kwota ile się zarabia? Kolega w Lidlu zarabia brutto 3600zł. Wiadomo, że jest to ciężka praca - bieganie z towarem, wskakiwanie na kasę jak tłum ludzi itd., ale on jest zadowolony, ma bardzo dobre kierownictwo i układy w pracy/zmiany. No i nie oszukujmy się - czy praca w sklepie jest jakaś bardzo wymagająca? Wiadomo, pieniądze/odpowiedzialność za kasę, upierdliwi klienci - ale nie oszukujmy się… świat jest tak skonstruowany, że jeden zarabia więcej, drugi mniej. Nigdy nie będzie porówno i tak powinno być. Socjalizm jest zły. Ja nie mam pretensji, że Ronaldo zarabia dziennie więcej, niż ja przez kilka lat. Taki jest świat.

Wystarczy w weekend wracać z imprezy na piechotę, żeby zobaczyć ile ludzi pracuje - sprzątanie, mycie ulic, naprawa trakcji/szyn, nawierzchni. Takie ustawy piszą ludzie oderwani od rzeczywistości, którzy sami pewnie nie potrafią kupić bułki w sklepie, bo robi to ktoś za nich inny.

Sam sobie odpowiadasz

Ale co to za argument? :slight_smile: Takie jest prawo pracy. Pracodawca ma prawo kazać Ci pracować po godzinach, ma prawo ściągnąć nawet z urlopu. To, że tego nie wykorzystuje za często to tylko kwestia pracodawcy. Nigdy nie zrozumiem Twojego podeścia… Umowa o pracę ma dwie strony: pracodawca i pracownik. Jak któraś strona jest niezadowolona z wywiązywania się umowy/zasad tej umowy, to następuje rozwiązanie takiej umowy. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że jak coś mi nie pasuje w pracy, to starać się to zmienić ustawą/związkami zawodowymi/strajkami. Zdarzyło mi się:

  • raz poszedłem do pracodawcy,
  • drugi raz poszedłem do pracodawcy, że jednak coś nie tak,
  • trzeci raz, że jak się nie zmieni, to niestery się rozstaniemy,
  • zmiana pracy.
    Proste jak konstrukcja cepa.

Praca - jak sama nazwa wskazuje polega na wykonaniu jakiejś PRACY, czyli wymaga wysiłku. Fizycznego, lub umysłowego. Tak to działa.

1 polubienie

Cała ta idiotyczna ustawa nie ma po pierwsze uzasadnienia a po drugie utrudnia życie.

Bo ani nie chodzi o prawa pracowników (bo teraz mają gorzej - dłużej pracują w soboty i wcześniej zaczynają w poniedziałki) ani o kwestie religijne (choć przy obecnej władzy nie wiadomo, bo zapis w Konstytucji o świeckim państwie jest dla nich niewidzialny).
To kolejny bezsensowny pomysł PiS. To że tak jest w innych państwach nie ma znaczenia, są tam różne dziwne przepisy i co, wszystko mamy odgapiać?
Jestem studentem i przez tych półmózgów tracę połowę dochodów bo nie zawsze mogę iść na cały dzień do pracy. W mojej sytuacji połowa dochodów to bardzo dużo. Mam wrazenie że oni są na tyle tępi że nie potrafią spojrzeć na sytuację szerzej: przecież jeśli ludzie pracują więcej to więcej idzie do państwa więc im to powinno być na rękę! Dodatkowo nie rozumiem narzekania ludzi - jeśli nie chcesz pracować w niedzielę to zmień pracę na taką gdzie się w niedzielę nie pracuje. Obecne rozwiązanie to blokowanie rozwoju, w ogóle co to za państwo które zabrania ludziom pracować? Skrajny debilizm, tak to nazwę, a wydaje mi się że to i tak zbyt delikatne określenie.

Moja propozycja - ustawę-gniot zlikwidować, związkowców z Duda pogonić do normalnej pracy, zresztą jak cały ten (nie)rząd leśnych dziadków którzy są mentalnie w średniowieczu, Vox populi Vox dei itp.

4 polubienia

Ja nie ogarniam, jak dodatkowo spowalniać gospodarkę. W weekendy centra handlowe są zapchane - wara innym od decydowania jak się spędza czas. Ktoś wymyślił, że jak się zamknie w niedzielę sklepy, to ludzie nagle zaczną spacerować z dziećmi, czytać im książeczki itd.? :wink:
Wracając do tematu - sklepy są pełne. Jest sporo ludzi, którzy nie narzekają na brak pieniędzy, więc je zostawiają - zarówno sklepach, jak i barach/fastfoodach przy sklepach. Pieniądz krąży. VAT krąży. Towar trzeba dowieźć. Paliwo i podatki krążą. No ale nie, spowolnijmy, wyrzućmy trochę ludzi z handlu, zamknijmy kilka lodziarni w centrach handlowych. By żyło się lepiej.

Tu nie chodzi o gospodarkę, tylko o głosy prostych ludzi. Wskaźniki poparcia muszą się zgadzać, nieważne jakim kosztem.

3 polubienia

Jakich prostych ludzi? Chcesz powiedzieć, że przepytano większość? :slight_smile: Bo z tego, co wiem to odbyło sie na podstawie wniosku oszołomów z Solidarnosci, którzy mieli, gdzieś głos narodu. Dobrze wiedzieli, że większość byłaby przeciw. Tym samym mniejszość narzuciła swój głos reszcie - normalnie esencja demokracji :slight_smile:

Czyli jak, dla relaksu w niedzielę do pracy?

Sam zgłupiałem jak to jest. Może by tak wykres / tabelkę zrobić i posortować? Ciekawe w jak wielkiej jestem mniejszości :stuck_out_tongue:

Z zakazu handlu cieszy się nieliczna grupa najbardziej ujadających, która dała się zrobić na pracę przez cały tydzień, i która miesiąc w miesiąc miała przekroczoną liczbę godzin, bo szef kazał, a PiP nie istnieje dla nich. Lata temu dali sobie wcisnąć elastyczne godziny pracy i wtedy jakoś wielkich protestów nie było. Zachciało się wolności w niedziele, co zostało skwitowane większą ilością godzin w tygodniu by “nie zwalniać pracowników”, a tak naprawdę chodziło o to by nie zatrudniać kolejnych, którzy by wsparli tych przepracowanych. Ktoś za ten myk z ustawą zgarnie potężną kasę, kwestią czasu jest kiedy się dowiemy, kto, po co i ile. To jest jak w mordę strzelił również załatwienie sobie głosów na następnych wyborach.

PiS ma gdzieś Kościół? HA! Dobre żarty. Kto im załatwił głosy? Kto nawoływał z ambony na głosowanie na PiS, co było nie raz nagłaśniane w mediach? Kto otrzymał potężną dotację na fikcyjne badania geotermalne czy tam geodezyjne tak po prostu? Kto najbardziej klaskał przy ustawie antyaborcyjnej i zakazie handlu w niedzielę? Kto robi największy burdel gdy dochodzi do tych wkurzających obywateli miesięcznic - gdzie i moje miasto ostatnio oberwało skwerem imienia Lecha i Marii Kaczyńskich, a oni tu nogi w życiu nie postawili? Czemu Kaczyński kazał posłom zwracać nagrody na rzecz Caritasu, a nie z powrotem do skarbu państwa?

To jest cyrk. To jest wprowadzanie państwa na własną, zacietrzewioną modłę. Obywateli chce się trzymać na kagańcu ustaw przeczących nawet konstytucji, którą de facto obecna władzą pragnie zmienić o czym mówiła już nie raz. Dano samorządom narzędzia w postaci ograniczenia zakazu handlu alkoholem w określonych godzinach. Na prowadzenie wychodzi Bytom, o którym dzisiaj czytałem. Miasto w którym po załamaniu gospodarczym wielu ludziom dalej we krwi płynie wódka, chce ograniczyć handel alkoholem i zabrać wielu koncesję. Ludzie. Przecież to spowoduje wysyp bimbrownictwa porównywalny w czasach PRL’u. Ludzie nie mając możliwości zakupu + po podwyżce cen, która na 100% będzie będą sami coś kombinować po piwnicach, na działkach itp. Pojedynczy wpadną, reszta będzie łoić kasę.

Czy wszystkie te ustawy cokolwiek poprawią w gospodarce? Ograniczenie obrotu gdziekolwiek uzdrowiło magicznie gospodarkę, a ludzie przez to popadli w dobrobyt?

Póki co “dobra zmiana” wyrządza więcej złego niż dobrego i wprowadza tak niespokojne nastroje, że to się w pale nie mieści. Nie pamiętam by ostatnio społeczeństwo było aż tak podzielone, aż tak skakało sobie do gardeł.

Cały ten miesięcznicowy cyrk powinien być jednym z głównych powodów wystawienia im wotum nieufności, bo to idealny przykład dzielenia społeczeństwa, gdzie przez kilku oszołomów cały kraj ma nerwa.

6 polubień

Komedia… Polacy przeżyli Potop, 123 lat zaborów i drugą wojnę światową, a teraz wyżelowane włoski w czerwonych rurkach płaczą że w niedziele są sklepy zamknięte jak w Niemczech :smile:

1 polubienie

Problem w tym, że tym ludziom się nie wytłumaczy. Nawet, jak już zrozumieją, że był iw błędzie to nadal będą się zapierać, żeby nie wyszło na to, ze się mylili :slight_smile:

A teraz w niedzielę na ulicę wybyło tyle “zagubionych owieczek”, które nie mają ze sobą, co zrobić. Wiem! Niech pójdą do kościółka zamiast się szlajać :slight_smile: Tak właśnie KK to rozegrał rękami Solidarności. “Najpierw odsuńmy ich od pokusy zakupów, a potem spróbujemy ściągnąć do siebie” :slight_smile: Oni dobrze wiedza, że gdyby to KK oficjalnie przyznał to byłby źle postrzegany, więc rozegrali to (tak jak wiele innych spraw) wysługując się służalczością swoich “poddanych”. O dziwo taka księgarnia Rydzyka działa najlepsze w niedzielę mimo, że on sam się zapierał, że w niedziele nikt nie powinien pracować.

Dobra. Jest niedziela, pora posprzątać chatę, a nie się irytować brakiem demokracji w kraju.

Jak chcesz być konsekwentny, żeby było, jak w Niemczech to sprawdź, do której są tam w tygodniu sklepy otwarte i może zaproś też imigrantów…jak w Niemczech.

No, albo albo. Przecież to, co jest w Niemczech jest miarą rozwoju :slight_smile: I sklepy do 18 w tygodniu :slight_smile:


To przerażające jak ludzie dają sobie robić bagno z głowy przez media. Mam nadzieję, że dają się tak manipulować, a nie są po prostu tak głupi.
ps.
Sposobu wypowiadania się JKM nie pochwalam. Chodzi o fakt łykania jak pelikany tego co nagłówki podają.

Co przez to rozumieć? Otwarte sklepy w niedzielę zmniejszają emocje międzyludzkie (rodzinne) jednocześnie likwidując zmarszczki na twarzy?

A czy zacytowana przez Ciebie część wypowiedzi w jakiś sposób sugeruje tylko i wyłącznie temat handlu w niedzielę? Akapity coś mogą sugerować czytelnikowi, przynajmniej tak myślałem.

@Grzesiekk już nie pierwszy raz wyrywa coś z kontekstu i próbuje z tym dyskutować. Szkoda tracić czasu :wink:

Wyrwałem cały akapit bo przesłanka od @LORDEK jest dla mnie jednoznaczna. Nie mam zamiaru się tutaj z nikim wykłócać zaś nie zgodzę się (i będę tego bronić), że zamykanie sklepów w niedzielę jest złe. Mam kilku znajomych w handlu i na nich się opieram. Cieszą się, że mają wspólny dzień wolny i spełniają się rodzinnie. Jedzą wspólny obiad kiedy to w tygodniu nie ma bytu rzeczy.

Podaj proszę konkretny powód dlaczego Castorama musi być otwarta w niedzielę?