Jeżeli byłyby to krowy kwantowe to odpowiedź wymagałaby zastosowania formalizmu. Przy klasycznych nie. W ogóle widzisz różnicę pomiędzy kotem a kotem Schrödingera?
W jaki sposób myślisz o zasadzie nieoznaczoności Heisenberga? Bo ja albo widzę symbole albo ideę ubraną w słowa. Nie umiem jej sobie wyobrazić inaczej.
Ciągłość funkcji mogę sobie jakoś intuicyjne wyobrazić (widzę linię albo powierzchnię) ale tylko w przypadku funkcji jednej lub dwóch zmiennych, przy większej ilości nic już nie widzę, potrzebuję słów.
Nie wiem jak Ty, ale mi zdarza się rozmyślać o sprawach niesprowadzających się do tego co dostępne prostymi zmysłami. I wtedy posługuję się symboliką i słowami.
Idę po lesie i przez głowę przelatują mi słowa ułożone w zdania, jakieś wnioski, jakieś pytania. A kiedy na drogę wychodzi stado dzików to widzę je bezpośrednio i nie muszę tego sobie opowiadać. Wtedy słów nie używam. Kiedy dziki znikną ja ruszam w dalszą drogę i po jakimś czasie moje myśli ponownie układają się w zdania.
Bywają sytuacje że coś wiem i następnie ubieram w słowa a bywają że myślę słowami. Ja nie widzę jakiejś uniwersalnej zasady.
Wyobraź sobie tort, który zmienia smak w kilka sekund po zrobieniu. Aby sprawdzić czy jest dobry, trzeba by go ugryźć, ale jak to zrobisz, to już nie będziesz wiedział jaka była jego waga, a jak zaczniesz od wagi, to tort zmieni smak. Tak tłumaczyłem 13 latkowi, chyba zakumał, że sam sposób pomiaru wpływa na obiekt i powoduje zmiany.
Swoją drogą mam zabawny pomysł na wytłumaczenie splatania kwantowego.
Mamy dwie skarpetki, ale dopiero jak jedną wsadzimy na nogę, np. prawą, będziemy wiedzieli, że druga jest lewa.
Ps. Myślę, że ludzki mózg działa w jakiś sposób na poziomie kwantowym. W każdym razie bliżej mu do komputerów kwantowych niż standardowych.
Lepszej ilustracji dla tezy, o tym, że myślimy słowami tutaj jeszcze nie widziałem
To jest myślenie magiczne, wynikające z wiary w “duszę”. Klasyczne (bez uciekania się do mechaniki kwantowej) wyjaśnienie działania mózgu, oparte na synchronizacji aktywności rozproszonych grup neuronów, jest w coraz większej ilości eksperymentów, potwierdzane doświadczalnie.
Moje pytanie brzmi, w jaki sposób o tej zasadzie myślisz.
Ja, jak już wspomniałem, posługuję się w tym celu słowami lub metasłowami.
I jeżeli chodzi o sprawy nie opierające się na zwykłych doświadczeniach zmysłowych to moim procesom myślowym słowa są potrzebne. Ponieważ nie pamiętam abym kiedyś jakiś efekt refleksji ubrał w słowa bez używania ich na etapie rozważania to wnioskuję że nie są tylko elementem towarzyszącym i wtórnym.
Zwrócę Twoją uwagę również na coś co się nazywa “głośnym myśleniem”. Według Ciebie nie powinno to istnieć, a mi się często zdarza.
W taki sam sposób jak myślę o tym, że jestem. Po prostu wiem. Dopiero potrzeba pokazania tego komuś, wymusza zastosowanie słów, obrazów, dotyku, zapachu i jakichkolwiek środków przekazu.
Głośne myślenie, to po prostu werbalizacja. To tak samo jak prowadzenie notatek itp. myślisz i tak o wiele wcześniej i dopiero potem przekształcasz na słowa, notatki itp. to trochę jak z mapą. niby możesz zdawać sobie sprawę z odległości między poszczególnymi miastami itp. ale jak spojrzysz na nią, to patrzysz z innej perspektywy. Nie oznacza to, że myślisz mapami, tylko tyle, że tak podane dane są w stanie uruchomić inne części mózgu. Ale nadal, w każdym momencie myślimy zupełnie abstrakcyjnie i dopiero po chwili ubieramy to w obrazy i słowa.
Np. łapiąc piłeczkę, mamy tysiące obliczeń, prędkość, kąt, analiza obrazu i jednoczesne poruszanie ręką. Korekta gdy nagle zmienia się tor piłeczki. A przecież nie opowiadamy sobie o tym, że leci, jak leci, tylko łapiemy. Co nie znaczy, że nie możemy o tym opowiadać. Tyle, że to już jest wynik, dalsza część. Do złapania piłeczki nie jest potrzebna mowa.
Tak samo jak u ludzi starszych kszty empatii i zrozumienia dla ludzi młodych.
Ludzie starsi zawsze uważali że wolne miejsce w autobusie to ich przywilej i im się należy. A wiesz co ja na to? A gówno.
Najbardziej w ludziach starszych nie lubię roszczeniowej postawy bo im się należy ze względu na ich wiek. Nie, nic wam się nie należy. Wszyscy jesteśmy równi my możemy wam pomóc ale na pewno nic od nas młodych wam się nie należy. I tak pracujemy na waszą emeryturę.
Mam taką wizję: Jedziesz autobusem w uniformie służbowym i wygodnie sobie siedzisz. Brak innych wolnych miejsc. Wsiada starowinka i zatrzymuje się obok ciebie. Już to widzę jak podrywasz dupę! Ale na forum masz oczywiście inne swoje zdanie…
5G prawda.
Ja sam pracuję na swoją emeryturę. Pracuję w prywatnej firmie i dbam o produkcję.
To co wyprodukujemy, kupują ludzie z różnych kontynentów i z tego mam þłacę a także odprowadzane są składki. Co roku dostaję od pracodawcy rozliczenie i na nim nie ma śladu jakobyś Ty cokolwiek za mnie zapłacił.
A Ty sam opłacasz swoje składki czy opłaca je budżet - czytaj: inni podatnicy?
To nie tak, wiesz, wszystko zaczyna się od zrozumienia, że miejsce starszym osobom w autobusie nie ustępujesz głownie po to, żeby im było lepiej. Ale po to, żeby to tobie było lepiej. Bo to jeden ze sposobów zachowania człowieczeństwa.
Nie, te pieniążki są natychmiast rozszabrowywane na różne cele. Jak będziesz szedł na emeryturę to nie będzie już skąd brać za bardzo dla ciebie. Dla siebie będziesz miał, to co sobie odłożysz.
To był mój skrót myślowy. I właściwie go poprawnie zinterpretowałeś.
Mnie chodziło o to, że starsi ludzie są roszczeniowi bo są starsi i im się należy. Nawet miejsce w autobusie. A ja mówię że nie, to nie jest prawda. Nie należy im się. Młody może oddać im to swoje miejsce bo jest dobrze wychowany, ma empatię, rozumie starszą osobę, że może być jej niewygodnie stać. Ale odda to miejsce z własnej woli, bo tak chce, bo tak czuje, że jest to właściwe a nie dlatego “bo starszej osobie się należy”. Jak młody nie odda i będzie chciał siedzieć to to zrobi i to jego sprawa i nic nikomu do tego. Nic mnie bardziej nie wkurza tak mocno jak roszczeniowość starszych ludzi.
Dlaczemu zwracasz się tylko do Sidkwa? Powinieneś zwrócić się do nas dwóch: Wy
Ale: Niech ryczy z bólu ranny łoś, Zwierz zdrów przebiega knieje. Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś, To są zwyczajne dzieje.
Bzdura. Nie wiem - świadomie, czy nie - ale nie piszecie prawdy.
Nie odkładacie ani grosza ze swoich zarobków nie tylko na czyjąś emeryturę, ale i na swoją własną, bo całość emerytury wypłacana jest z budżetu państwa (poprzez budżety ministerstw).
Do ZUS-u nie wpływa żaden pieniądz z waszej służby i nie macie odciąganych składek emerytalnych.
To po co tak pisać, jak wyżej?
Sęk w tym, że to problem nas wszystkich. To nasze społeczeństwo spowodowało, że ludzie szukają chociaż odrobiny zrozumienia i uwagi. Bardzo leciwi i bardzo mali ludzie zachowują się dosyć podobnie gdy cierpią.
To nie zmienia faktu że moje składki wędrują do ubezpieczyciela rentowego. Niezależnie czy stosujemy model kapitałowy czy ubezpieczeniowy, to emerytura należy nam się z tytułu opłacania składek. Nikt nam łaski nie robi.