Rozważania filozoficzne o nauce i religii

Skąd, przecież Bóg ukazał się ludziom, rozmawiał z nimi, więc albo uważasz ich za oszustów, albo szalonych.

Całun badali, badali i jak to z datowaniem, mieli ciągle inne wyniki. Wniosek jest taki, że guzik warte te badania nawet przy takiej rzeczy, a co dopiero jakieś starsze.

Niektóre cuda są podobnie jak wpływ CO2 emitowanego przez ludzi na klimat. Niektóre „badania” to cud nad cuda. I podobnie płacimy podatki na tą religię. Po prostu religia wyznawców CO2 straszy klimatem zamiast bogiem i kosi sobie kasę pod przymusem.

Błąd logiczny. Nie ‘bóg ukazał się ludziom’, tylko ‘ludzie opowiadali, że im się bóg ukazał’.

W ten sposób możesz podważyć dowolne badanie.
Ludzie w końcu mogą pisać i opowiadać dowolne rzeczy.

Dokładnie tak, ludzie piszą i opowiadają nieskończenie wiele rzeczy. Z tym problemem mierzyli się już starożytni filozofowie. Zacytuję Jana Woleńskiego, który wyjaśnia obecne stanowisko filozofii:

(Filozofuj!” 2017 nr 3 (15) s. 42–43.)

Krótko mówiąc, rzecz sprowadza się do tego: „onus probandi (ciężar dowodu) spoczywa na stronie argumentującej za tezą pozytywną”.

4 posty zostały scalone z istniejącym tematem: Kryzys klimatyczny wywołany destabilizacją klimatu

Czyli Bóg istnieje, bo ludzie czytali podręczniki do religii i zrozumieli. Po prostu nie rozumiesz tego co jest napisane w podręczniku tak?

Widzisz, to dowodzi jedynie, że przyjąłeś religię bez dowodów, bo w żadnym podręczniku, w żadnym badaniu i w żadnym opisie nie występują jakiekolwiek pewne dowody na związek zmiany klimatu i ludzkiego działania. Mogłeś je przyjąć wyłącznie na wiarę, bo po analizie dowolnego tzw. dowodu, wychodzą luki, założenia oparte na wyssanych z sufitu prawdach, albo naciąganie faktów.
Ba, nawet nikt nie uwzględnia zmian jakie zachodzą w nauce i odkryciach.

Zresztą sam, ani jednego dowodu nie zaprezentowałeś, czyli dokładnie tak samo jak opowiadanie, że skoro ksiądz i badacze kościelni twierdzą, że Bóg istnieje, to tak jest.

Wszechświat ewoluował, ewoluuje, i ewoluować będzie.
Nie zależnie od waszego układu, i punktu widzenia.

Nie mieszaj mnie do swoich religijnych urojeń. W moim życiu zmuszano mnie do lektury podręcznika religijnego i dzięki temu wiem, że to jest jeden wielki zbiór bajek. Religia nie jest nauką. Podręcznika do religii nie można kategoryzować tak samo jak podręcznika do fizyki. Analogia z tego napisu na płocie, o którym wyżej napisałem…

btw. co do Brzytwa Ockhama - nagroda Nobla to kategoria ekonomiczna. Andrzej Dragan, w którymś z ostatnich wywiadów, powiedział, że nagrodę Nobla z fizyki dostaje się za obalenie teorii fizycznych. Teoria antropogenicznych przyczyn ocieplenia klimatu ma ponad 100 lat i mimo tego nie została obalona. To skorzystaj z brzytwy i odpowiedz na patynie dlaczego nikt się po tego Nobla nie zgłosił, z pracą falsyfikującą tą teorię?

O problemie mózgu Boltzmanna słyszałeś?

Przecież to ty zamiast dowodów przedstawiasz religijne urojenia i twierdzisz, że to nauka. Zupełnie jak np. dyrektor w swojej stacji, który uważa, że to co przedstawia pismo święte czy naukowcy z uczelni katolickich jest wystarczające i skoro ktoś domaga się faktów, to znaczy, że po prostu nie rozumie.
I ja, tak samo domagam się faktów, a ty zamiast przedstawić dowód wstawiasz jakieś religijne opowieści.

To jest opinia, która z mojej perspektywy, przekracza granice absurdu. Nie umiem, i nie chcę być po tej stronie tej granicy. Dlatego ponownie proszę: nie mieszaj mnie do swoich urojeń!

ps. oczywiście, nawet na tym poziomie możliwa jest dyskusja, można np denialistom komiksy rysować. Tutaj przykład: w styczniu 2019 NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration/Narodowa Agencja Oceanów i Atmosfery) opublikowała w odpowiedzi na serię tweetów ówczesnego prezydenta USA, Donalda Trumpa, grafikę ilustrującą dlaczego rosnącą temperatura oceanów ma wpływ na takie zjawiska jak burze śnieżne:


(źródło)

Tak można. To są dowody takie same jak te.

Albo poproszę konkretne dowody, punkt po punkcie, z których wynika, że CO2 emitowane przez człowieka powoduje zmiany klimatu, albo dalej sobie rysuj komiksy i nauczaj religii wyznawców CO2 razem z Ojcem Dyrektorem. Nawiasem mówiąc, wspólny mianownik w postaci głowy do zarabiania kasy jest, więc nie dziwi takie takie podejście.

A możesz pokazać tego typu edukacyjny rysunek, wykonany przez instytucję teologiczną Watykanu, i upublicznioną w celu debunkowania bzdur, wygadywanych przez Papieża? :wink:

Przecież podałem link do podręcznika, który to wyjaśnia punkt po punkcie… Okazało się dla Ciebie za trudne. Rysunku z czajniczkiem też nie rozumiesz. Nie ma ratunku dla Ciebie. Przykro mi…

No właśnie nie. Nic nie wynika z tego. Niema tam absolutnie ANI JEDNEGO dowodu.
To takie same dowody, jak to, że była Arka Noego.

Litości, z faktu, że Ty nie rozumiesz, czym są dowody naukowe, nie wynika, że ich nie ma. Nie można poprawnie wnioskować z urojeń.

ps. co do Twojej fałszywej symetrii z religią, to w rzeczywistości, relacja logiki i boga, wygląda tak:

I nie ma nic wspólnego z tym rysunkiem, który wkleiłeś :stuck_out_tongue:

litości, z faktu, że TY nie rozumiesz, że są dowody naukowe na istnienie Boga, nie oznacza że ich nie ma.

Natomiast twój rysunek nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek dowodami na istnienie ocieplenia klimatu związanego z działaniem ludzi.

Poproszę. Chętnie się zapoznam. Poproszę także metodologię abym sobie mógł taki dowód odtworzyć w domku :wink:

Po pierwsze, nie Bóg a Bogowie (trochę się ich przewinęło w naszej historii).

Po drugie są także mistycy, ludzie, których trudno oskarżać o świadome kłamstwo lub szaleństwo podobnie jak daltonistów czy synestetyków.

To słabość modeli religijnych, ich zamkniętość i jałowość, pozwalają nam nie brać zbyt serio przekazów wspomnianych osób, przekazów nader często ze sobą zresztą sprzecznych.

Dlatego nie biorę zbyt serio sprzecznych przekazów mistyków klimatycznych. Cześć pewnie chce dobrze i idzie w zaparte i zmienia dane, fałszuje wyniki, bo chcą dowieść swojej wiary. W ich głowach zabawiają świat, dokładnie tak samo jak wszyscy fanatycy religijni.

Kilkadziesiąt lat temu bardzo lubiłem lato.

Wiadomo: wakacje, czas wędrówek, plażowania, lekki strój i słoneczko.

Jednak od jakiegoś czasu nadchodzące lato witam z niepokojem, a urlopy i wyprawy przesuwam na wczesną jesień lub wiosnę. Bo coraz częściej jeżeli nie pada to jest k…rewsko gorąco a przy 33 st. C wędrówka wsród pól to gehenna a nie przyjemność.
Zmiana moich nawyków jest pochodną realnych zmian klimatu a nie lektury internetowych „znawców”.

Weź pod uwagę że to nie naukowcy-szarlatani ukuli przysłowie „od Świętej Anki zimne noce i poranki”. To mądrość ludowa będąca wynikiem wieloletnich obserwacji.
Tyle że już nieaktualna…

Ostatni raz - to NIE JEST wątek o klimacie. Kilka razy już sprzątałem te dwa wątki i przenosiłem posty we właściwe miejsce, następne nie na temat, czyli pisane w niewłaściwym wątku, będą wylatywały.